Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2010, 01:45   #26
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Drugi dzień zaczął się zimno. Dosłownie i w przenośni. To drugie z powodu przypomnienia sobie z jakimi osobami przyszło Kaldorowi pracować.
Jednak tropiciel doszedł do wniosku, że lepiej robić sobie przyjaciół niż wrogów. Przynajmniej na czas trwania zadania. Z tego właśnie powodu, zaraz po porannej gimnastyce, zszedł na dół do sali biesiadnej, skąd czuć było wyborną jajecznicę.

- Źle zaczęliśmy - powiedział tropiciel wprost podchodząc do Xandera. - Niepotrzebnie wczoraj się oburzyłem, mam nadzieję że nie masz mi tego za złe. - wyciągnął dłoń do Xandera.
- Podobno ważne jest przede wszystkim to - mężczyzna uścisnął dłoń tropiciela - w jaki sposób mężczyzna kończy. - Uśmiechnął się. - Jakoś się dogadamy, a ja z zasady nie jestem pamiętliwy.
- Cieszy mnie to. Z tego co słyszałem, naszym pierwszym przystankiem jest chata zielarki. Dobrze by było znaleźć tam jakieś przydatne przedmioty... mikstury na przykład. - zamyślił się na chwilę. - W gruncie rzeczy nie wiem po co innego mielibyśmy tam iść.
- Ja również nie wiem - przytaknął Xander. - W dodatku bardzo wątpię w owe mikstury. W końcu bandyci aż tacy głupi chyba nie są, by zostawić takie przydatne przedmioty. Ja bym nie zostawił, więc czemu oni... Z drugiej strony patrząc - ja bym nie porywał zielarek. Ani nikogo innego.

- Otóż to. Cała ta sprawa podejrzanie mi wygląda. Jeśli kogoś się porywa to najczęściej dla okupu, albo dlatego że ten ktoś za dużo widział w nieodpowiednim momencie. Pytanie brzmi - czegóż takiego mogła się dowiedzieć zielarka? Chyba dowiemy się dopiero w tych ruinach.
- Okupu nikt nie zażądał. - Xander skinął głową. - Młoda raczej nie była, więc nie dla rozrywek damsko-męskich ją porwano. Albo widziała zbyt wiele, ale wtedy już nie żyje, albo też jej wiedza jest im do czegoś potrzebna. A to już nieciekawie brzmi.
- Brzmi jak teoria spiskowa. - stwierdził tropiciel. - A teorie spiskowe mają tendencje do skręcania w dziwne kierunki. Lepiej to zostawić do czasu aż dotrzemy do tej jej chatki.
- Jasne... Z pewnością się okaże, że potrzebowali kucharki - uśmiechnął się Xander. - Ale w tam przypadku raczej powinni porwać Marka. Ta jajecznica świetnie pachnie.
- Masz rację, wystarczy gadania. - przyznał Kaldor i również zabrał się za śniadanie.

Po skończonym posiłku tropiciel odbył jeszcze jedną rozmowę z czarodziejem Gerardem. Kaldora ucieszył niejako fakt, że tamten zdecydował się nie brać ze sobą wozu, jednak na dłuższą metę niewiele go to obchodziło.

Po kilku godzinach dotarli na miejsce - chatka była zdecydowanie pusta, jednak bardziej w sposób "wyszedłem na spacer i zapomniałem zamknąć drzwi". Cóż... dobra przechadzka nie jest zła.
Ponadto...
- Dziwne. - powiedział sam do siebie tropiciel znalazłszy między różnymi notatkami, księgami i papierami pustą kopertę z nietypowym i kompletnie mu nieznanym znakiem na zewnętrznej stronie.

- Poszlaka numer jeden. - powiedział wszem i wobec do pozostałej siódemki. - Koperta z symbolem niewiadomego znaczenia. Ktoś jest zainteresowany, by go rozszyfrować? - po tych słowach oddał znalezisko pierwszej osobie, która się doń zgłosiła a sam wyszedł na zewnątrz.

Po co? Był tropicielem... Szukał tropów.
W około domu przeważały ślady dzikich zwierząt. Wilki, dziki, między nimi widać było nawet ślady niedźwiedzia. Wzrok Kaldora wychwycił miedzy nimi ślady kobiecych butów, należących zapewne do właścicielki drewnianej chatki. Były także ślady należące do cięższych i większych osób, zapewne mężczyzn. Prowadziły one prosto do wnętrza domu i w drugą stronę, do lasu. Ślady prowadzące ku rzece należały do dwóch mężczyzn i kobiety, co zachwiało znacząco wersję porwania zielarki, gdyż ku ogólnemu zdziwieniu nie widać było żadnych śladów walki, ciągnięcia kogokolwiek lub czegokolwiek.

- Jest i poszlaka numer dwa. - powiedział znów, rozbawiony własnym sposobem dzielenia się myślami z towarzyszami. - W formie śladów na ziemi. Wynika z nich, że kobieta z własnej woli gdzieś wyszła w towarzystwie dwóch mężczyzn. To rodzi we mnie trzy wnioski: kobiety nikt nie porwał, gospodarz nie powiedział nam wszystkiego, albo akt porwania nastąpił jakiś kawałek dalej stąd, kiedy zielarka została odciągnięta od domu na dostateczną odległość.

Po skończonej przemowie, tropiciel postanowił poddać próbie ostatnią z tez i odejść od chatki zgodnie ze śladami, by zobaczyć jak się zachowają, a raczej czy coś się zmieni.
 
Gettor jest offline