Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2010, 02:06   #8
Koinu
 
Koinu's Avatar
 
Reputacja: 1 Koinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputację
Przy wejściu do izby Claudisa zrobiło się niemałe zamieszanie. Wszyscy znajdujący się tam przepychali się przez siebie, kręcąc się w tę i z powrotem. Nawet doszło do bójki między pewnym agresywnym krasnoludem i krępym, podchmielonym mężczyzną, która na szczęście została powstrzymana przez jednego ze strażników.

Ajabu dzięki swojej niezwykłej zręczności, albo po prostu wielkiemu szczęścia doszedł cały i zdrowy pod drzwi Claudisa. Zanim zdążył zrobić cokolwiek z izby wyszła kocim krokiem wysoka, zgrabna elfka. Pomimo, że usta miała zasłonięte długą, błękitną chustą jej uroda nie pozwalała na obojętne przejście obok niej. Szła zdecydowanym krokiem a bijąca od niej pewność siebie przykuwała uwagę. Była skąpo ubrana. Na plecach miała dwa pokaźne miecze, co świadczyło, że jest wojowniczką. Kiedy czarnoskóry mężczyzna odprowadzał ją wzrokiem usłyszał jakąś rozmowę i krzątaninę. Odwrócił się i zobaczył jak jeden ze strażników wprowadza do pokoju Claudisa zakapturzoną postać.

Po chwili strażnicy starając się nie robić tego zbyt brutalnie wepchnęli Ajabu razem z Dorrienem do środka. Nie minęło wiele czasu jak doszedł modnie ubrany, przystojny mężczyzna, tajemniczy elf i rubaszny krasnolud.
Wszyscy "goście" uprzejmie, bądź też mniej ceremonialnie przywitali się.
Mężczyzna odziany w niebieskie szaty, siedzący w fotelu wyglądał teraz bardzo spokojnie. Wstał powoli i zwrócił się do obecnych. Jego głowę pokrywały gęste, czarne włosy z powplataną gdzieniegdzie siwizną. Gdy szalejący w kominku ogień rzucił blask na jego twarz, można było dostrzec piękne, błękitne oczy. Były tak rozmarzone, że mogłoby wydawać się, że owy mężczyzna właśnie śni na jawie.

-Wybaczcie mi sposób w jaki was tu sprowadziłem. Jednak nie mogę pozwolić na to, aby dłużej czekać. Pokrótce objaśnię wam o co chodzi.- uśmiechnął się serdecznie, zamyślił na chwilę, po czym kontynuował:
-Ubiegłej nocy wydarzyło się coś zupełnie nieoczekiwanego. Izba, w której trzymałem moje najcenniejsze skarby została opustoszała. A strażnicy leżeli nieprzytomni tuż przy drzwiach. Muszę Was jednak na samym początku ostrzec. Nie mogli tego dopuścić się zwykli bandyci. Nie byliby w stanie oszukać mnie i z taką łatwością pokonać strażników. Nie spodziewałem się, że tu... w Sindrell spotka mnie coś takiego.- westchnął cicho.
-Pozwólcie, że zaraz zaprowadzę was do miejsca przestępstwa i tam zaczniecie swoje... dochodzenie.- uśmiechnął się ponownie. Podszedł do szuflady, złapał ją i miał już otwierać, jednak po dłuższej chwili namysłu zrezygnował i stanął znów przed śmiałkami.
-Ah tak! Nagroda! Jak zapewne wiecie, jestem dość znaną i bogatą postacią. Tak więc... każdy kto przyczyni się do powrotu skarbu w moje ręce otrzyma 5000 złotych koron! Niemało co? Lecz to nie wszystko. Wszyscy w państwie dowiedzą się ode mnie o odważnych bohaterach, tak więc wasz prestiż wzrośnie i dobra praca w stolicy nie będzie trudno dostępna. Otworzy się przed wami wiele nowych dróg. Dlatego też warto mi pomóc- zachichotał zachrypniętym głosem.
-Dobrze będzie jak odzyskacie wszystko, lecz najważniejszy jest złoty pierścień z pokaźnym, czerwonym kamieniem szlachetnym. Na pierścieniu wygrawerowane są inicjały M.R. Są to inicjały mojego pradziada Mordroga Rohnta. Ten pierścień nie jest zwykłą błyskotką, jest dla mnie bardzo cenny. Za niego nie dostaniecie więcej niż wam oferuję, tak więc nie warto go sprzedawać.-
Zwrócił się ku drzwiom i nie patrząc już na "gości" spytał:
-Jakieś wątpliwości? Pytania? Jeśli tak to zwracajcie się do mnie, a teraz pokażę wam miejsce, z którego zaczniecie.-
Przeprowadził wszystkich przez puste, obskurne korytarze aż przed izbę, w której znajdowały się jeszcze niedawno skarby. W wielu miejscach stali strażnicy bacznie obserwujący wszystko wokół. Drzwi do "skarbca" były lekko uchylone. Claudis wskazał miejsca, w których leżeli dwaj nieprzytomni strażnicy.
-Zostawiłem wszystko tak jak zastałem. Pozostawiam wam wolną drogę. Nie interesuje mnie jak, ale macie odzyskać mój pierścień. Jeśli coś was trapi to pytajcie. I proszę, róbcie co do was należy. Macie wolną rękę, przeszukajcie jeśli chcecie każdy zakątek korytarza, bądź tej izby.-
 

Ostatnio edytowane przez Koinu : 31-12-2010 o 02:32.
Koinu jest offline