Metzger
Pomijając fakt, że napastnicy otoczyli ich w biały dzień w nie wiadomo jaki sposób to Metzger nie był zaskoczony takim obrotem sprawy. Właściwie to się nawet spodziewał. Co prawda nie brał pod uwagę możliwości oddychania bez użycia ust, ale to była tylko drobna niedogodność, która mogła popsuć dzień kogoś nastawionego o wiele mniej optymistycznie do świata. Ale nie Metzgerowi, on aż kipiał optymizmem. Krzywiąc się niemiłosiernie sięgnął po kuszę upuszczona przez zabitego strażnika. Była naładowana, Metzger odebrał to jako komplement.
Nie zamierzał się wychylać zza skrzynki, widział doskonale osobnika do którego dobierali się Wilka i Markusa. Nie było daleko, strzał musiał się udać. I udał się, teraz bogowie musieli umieścić bełt w środku wroga. |