Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2010, 14:16   #12
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Duchowny słuchał słów posłańca co chwila kiwając głową. Osobnik był ważny pod względem militarnym, jak z resztą każdy goniec. Przenosił ważne informacje, które jeśli dostałyby się w ręce niepowołanych osób, mogłyby zadecydować o losach wielkiej bitwy a może nawet całej wojny.
-Znaki świetlne?- Sigmaryta zastanawiał się w duchu. Wszak żadne z nich nie miało czasu na takie coś. Z resztą oni nawet nie wiedzieli o tym iż obok miał pojawić się goniec. Świst strzały mógł oznaczać tylko jedno. Ktoś musiał śledzić gońca i korzystając z chwilowego jego postoju postanowił w końcu dopaść to, co wiózł mężczyzna. Gdy ten ranny spadł z konia Brat Konrad błyskawicznie do niego podszedł unosząc mu głowę lekko nad ziemię. Pocisk wszedł za głęboko a zmęczony i wycieńczony organizm nie miał szans.

Duchowny zamknął oczy człeka kręcąc głową.
-Niechaj droga do królestwa Sigmara będzie dla Ciebie szybka i prosta synu.- pobłogosławił ducha nieboszczyka, po czym wstał z klęczek i wejrzał w stronę, z której nadleciał śmiercionośny pocisk. Ciekaw był czy mroczne siły walczące z Imperium tego dnia przybędą w postaci zwierzoludzi, mutantów, orków czy zwykłych barbarzyńców z dalekiej północy. Cokolwiek się nie stanie, kapłan miał świadomość iż grupę czeka walka na śmierć i życie. Wciąż odczuwał lekki ból w ranie, która pozostała po potyczce z zwierzoludźmi. Wtedy Sigmar, miał jakieś plany wobec swego wyznawcy i pozostawił go cudem przy życiu. Kleryk modlił się w duchu, aby i tym razem tak było. Nie znał tak dobrze swoich obecnych kompanów i nie wiedział na co może ich stać.

Wiedział natomiast iż sam da z siebie wszystko, aby potyczka zakończyła się zwycięstwem słusznej i sprawiedliwej potęgi Młotodzierżcy, którego wola sprawiła iż to Konrad miał w jego imię walczyć tu, na ziemskim padole.
-Obdarz mnie łaską i spraw by pod twym świętym symbolem mój wróg padał gęsto...- syknął pod nosem, a chwilę później niebiańska moc wypełniła duszę Konrada. Moc tak silna i tak wspaniała, że żaden a żyjących na świecie artystów nie byłby w stanie jej opisać słowami. Moc, która w jednej chwili ulokowała się w głowicy zabójczego, dwuręcznego młota, który dzierżył Kapłan. Moc, która przybrała jaskrawe barwy żywego ognia. Moc, dzięki któremu Konrad będzie mógł przekuć słowa swej modlitwy w czyny.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline