Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2010, 15:08   #107
Kejsi2
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Pewnie perswazja odniosłaby lepszy skutek gdyby Kiti mogła perswadować pod elifcką postacią. Kapitan Czarnej Rosy nie był zoofilem i wilcze wdzięki na niego nie podziałały. Mimo wszystko zgodził się zabrać obcych na swój statek. Należało być ostrożnym ponieważ raczej nie uczynił tego z czystej chęci niesienia pomocy rozbitkom którym kraken zjadł statek. Stawianie oporu nie miało jednak sensu w tej sytuacji, jedyne co mógł uczynić wątły kleryk to machać ogonem i podążać za resztą z wywieszonym jęzorem. Podejrzany był ten niebieskawy humunkulus o imieniu jakiego za Astarotha nie mogła póki co zapamiętać. Wydał się jej jakiś dziwny, do tego miał chyba coś wspólnego z tym magiem, Delgiem. Tak czy inaczej jego też zgarnęli.

Szła przez las za resztą, w towarzystwie żeglarzy, z obawą czekając tylko na moment kiedy kapitan zaprosi ich pod napotkaną skałę i poprosi grzecznie żeby się odwrócili, czy też zatrzymają się pod wyjątkowo okazałym drzewem i ktoś powie „no, gdzie ja miałem te liny...”

„Ja mam chyba najgorzej, najgorzej, najgorzej! – pomyślała. – Kto by się przejmował psem czy wilkiem!? Z drugiej strony daje to pewne możliwości... Chyba nikt nie będzie się kłopotał ściganiem psa kiedy ten ucieknie...”

Ponad drzewami pojawiło się... coś. Dziób wielkiego fruwała, koszmarnego ptaszyska! Kiti podkuliła ogon, ale szybko zrozumiała, że to coś jest martwe! To jest... Czarna Rosa...!? Kapitan wyglądał na dumnego z siebie. Też byłaby dumna gdyby mogła pochwalić się czymś takim! Napęd na cztery żagle i do tego turbo wzlatywacz! Żeglowanie nabierało w tej sytuacji nowego znaczenia. Nie mogli jednak podziwiać statku zbyt długo gdyż pojawili się intruzi. Wilczyca zwęszyła ohydny smród gnijących skarpetek i niemytych nigdy stóp. Zewsząd wybiegły małe zielone stworki.

„No nie, jest ich tyle!”
Kiti nie wpadła w panikę, widząc że żeglarze nie przejęli się zbytnio napaścią. W końcu wyglądali na zaprawionych w bojach najemników i atak knypków półgłówków nie wywarł Nan ich większego wrażenia. Wilczyca starała się wyglądać jak najgroźniej w całym zamieszaniu, aby odpędzić do siebie cuchnących intruzów. Zjeżyła się, wciągnęła dużo powietrza i zaczęła zaciekle ujadać, miotać się wokół i robić dużo hałasu, jakby co najmniej wołu mogła rozerwać gołymi... szczękami. Przystopowała nieco na widok większego argumentu wroga. Był to troll.
„No ładnie!”
Zauważyła że kapitan ewakuował się na statek, wchodził po spuszczonej linie, ale jednocześnie ktoś też wciągał tę linę do góry. To była jej szansa ponieważ sama nie mogła się wspiąć. Ale ktoś mógł ją wciągnąć na górę! Pomyślała że tak jak przy krakenie, statek może okazać się nieocenioną bronią. Muszą mieć przecież armaty czy beczki z prochem! Skoczyła i złapała zębami za koniec liny. Wisząc, czekała aż ktoś tam u góry wciągnie ją wraz z kapitanem na pokład.
„Nie puszczaj, nie puszczaj, nie puszczaj!”

Wreszcie była na samej górze! Złapała się łapami o burtę i wskoczyła z trudem na pokład. Marynarze spojrzeli na nią ze szczerym zdumieniem i kilku chwyciło za broń. Podkuliła ogon i popiskując schowała się za kapitanem.
- Co to u licha jest? – mruknął.
- Kapitanie...!
- Tam jest troll – uciął szybko. – Łapać kusze i harpuny, potrzebują wsparcia!...
Najemnicy dostali rozkazy i mieli co robić. Kiti nie czekała dłużej, rozejrzała się po pokładzie w poszukiwaniu armaty. Dobiegła do jednej ale był duży problem. Troll był w dole, a armata celowała obecnie w niebo. Kiti zaparła się o działo i próbowała jakoś je przechylić, ale szybko odkryła, że to niemożliwe, bo gdyby armata miała celować tam gdzie powinna najpewniej wyleciałaby za burtę. W sumie to też nie było by złe... skoro spadające z nieba fortepiany są zabójcze, to dlaczego by nie armaty...
Próbowała wyrzucić armatę za burtę, ale to był głupi pomysł. Nie miała tyle siły żeby podnieść działo czy przechylić je za burtę.
„Głupota!”
Pobiegła po pokładzie, slalomem między najemnikami. Wskoczyła do ładowni. Szukała beczek z prochem.



„No!”.
Dobrała się do niewielkiej beczki, którą była w stanie przewrócić. Potoczyła ją do schodów i dalej złapała za brzeg zębami, ciągnęła na górę. Kiedy wreszcie była z beczką na pokładzie, potoczyła ją do burty i sprawdziła położenie trolla. Wycelowała i zostawiła beczkę, pobiegła po lampę. Łap wetknęła knot do płomyka. Ładunek był odpalony. Musiała wyrzucić go za burtę. Zaparła się przednimi łapami i tylnymi toczyła beczkę po burcie do góry, żeby przerzucić ją za burtę. Kiedy tylko beczka poleci, wychyli się za burtę, głośno ostrzegawczo szczekając.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline