Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-01-2011, 15:38   #5
JanPolak
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Dobra, spłodziłem resztę wstępniaka. Sam stylizowany opis świata ma 2 strony A4, do tego jakieś 1/2 kartki klimatycznej scenki rodzajowej i technikalia z ogłoszeniami parafialnymi na 2-3 strony.

Rzućcie proszę okiem, czy to dalej jest zjadliwe.


Z „Listów zebranych profesora Doodleya”, tom IV, rozdział 19:

Europa, Mój Drogi Przyjacielu, nie jest już tym, czym była w XVIII stuleciu, gdy szlachetni monarchowie panowali nad antycznymi królestwami, a potęga Rozumu utrzymywała w karbach dziką bestię ludzkich żądz i pasji. Odkąd niecne wojny wywołane przez Niszczyciela Narodów, Burzyciela Porządku, samozwańcze cesarzątko, niesławnego imienia Napoleone Buonaparte spustoszyły kontynent, nic już nie jest takie samo. Przypomnieć Ci pragnę, jak to tyran ów, zebrawszy pod sobą wojska Francyi i pomniejszych ludów, rozpoczął siać zawieruchę po całym Starym Świecie. Jego głód władzy był nienasycony, a obudzona przez niego bestia wojny, ów militarny Behemot, armia szewców i pastuchów dowodzona przez bednarzy i oberżystów, równała mu się w pragnieniu krwi. Przez ponad dziesięciolecie zmęczona Europa znosić musiała krwawe pochody bonapartystów, gdy wreszcie zjednoczone narody dostały szanse sprawiedliwej zemsty.

Działo się to pod Lipskiem, Mój Przyjacielu, w październiku roku 1813. Koalicja osaczyła Bonapartego, jak myśliwi osaczają wściekłego wilka. Wilk ów jednak był potężny, a jego zęby wciąż zdolne do zabójczych ciosów. Samozwańczy Cesarz Francji, widząc niknącą liczbę poborowych do swych armii, zwrócił się ku żydowskim kabalistom. Ci zaś, Judasze, zapewne sowicie opłaceni zrabowanymi srebrnikami, stworzyli dla niego armię golemów. Koalicja wszakże również nie była bez winy, na przekór Rozumowi zwracając się ku zabobonom. Car Wszechrusi przybył na pole bitwy prowadząc ruskich czarowników, leśnych dziadów gusłami naginających przygodę do swej woli. Niemcy (tu będzie o magii Niemców, jak tylko ją wymyślę). Nasi rodacy, Anglicy, za to, korzystając z sekretów starożytnych alchemików sprokurowali cudowne maszyny bojowe napędzane parą. Armie wspomożone nadnaturalnymi siłami stanęły naprzeciw siebie 16 października. Bitwa, która miała być największą w historii, nawet się nie zaczęła.

To wtedy, Przyjacielu, popełniono być może największy błąd w historii Ludzkości od czasu wzniesienia Wieży Babel. To tego dnia, który przeszedł do historii jako Klęska Narodów, człowiek, działając wbrew Porządkowi Natury, zwrócił ku sobie gniew sił potężniejszych niż on sam. Nie dojdziesz dziś, jakie moce stały za wypadkami tego przerażającego dnia. Czy to starotestamentowy Bóg w zemście za ludzką pychę cisnął grom w Ziemię? Czy to Przedwieczny dawca Rozumu, cyrklem i suwmiarką zmierzył sumę ludzkich występków i zestawiwszy cyfry rzekł: finis? Czy może delikatny balans bezosobowej Natury naruszony nagromadzeniem czynników ekstraordynaryjnych pękł niczym błona, z której wylewa się skrzek płaza? Nie wiem i nie wiedzą tego najtęższe umysły umęczonej Europy. Wiedzieć Ci jednak trzeba jedno, Przyjacielu – Lipska już nie ma.

Lipsk zniknął z map cywilizacji, a wraz z nim cała Saksonia. Zanim zabrzmiały pierwsze salwy armatnie, zanim pierwsze tyraliery zwarły się bagnetami, nastąpiły wydarzenia, na myśl o których krew ścina się w żyłach. Błękit nieboskłonu przesłoniły czarne chmury, a ziemia zadrżała w posadach zwalając jeźdźców z koni i mącąc szyki piechoty. Wtedy z ogłuszającym crescendo nastąpiła nadnaturalna erupcja. Niczym Wezuwiusz zasypujący Pompeje tak pola pod Lipskiem eksplodowały gejzerem ciemności. Czarna materia wytrysnęła z trzewi ziemi, a wraz z nią utkane z cienia istoty rzuciły się nieść zgubę przerażonym armiom. Tego dnia na terenie Saksonii powstał obszar, który znamy jako Interior, przez Rusinów nazywany Zoną.

Wraz z Lipskiem, Mój Drogi, przepadły armie największych mocarstw. Wraz z armiami przepadli monarchowie. Sam przeklęty Napoleon zniknął otoczony całunem ciemności i jego los do dziś nie jest znany. Komu udało się uciec z rozpętanego pandemonium opowiadał o nadnaturalnych siłach, które wzięły sobie w panowanie teren wschodnich Niemiec. Klęska Narodów – to miano nie nosi znamion przesadnej egzaltacji, lecz odzwierciedla najszczerszą prawdę. Struktura polityczna Europy zatrzęsła się i rozpadła niczym domek zbudowany z kart. Pozbawione władców państwa powróciły do epoki rozbicia dzielnicowego. Jednorodna myśl kształtująca europejską kulturę również nie zdzierżyła spotkania z nienaturalnym – prości ludzie szukając ratunku przez zgubą zwrócili się ku mnogości wiar i prądów umysłowych. Jak sam wiesz, dziś w samym Rzymie urzędują trzej papieże (nie licząc co najmniej pięciu w innych częściach kontynentu), a ludzkość w poszukiwaniu odpowiedzi zwraca się ku prądom filozoficznym od racjonalizmu po najprymitywniejszy zabobon.

Interior, Przyjacielu, po dziś dzień zieje niczym czarna dziura w środku Starego Świata. Choć nie obejmują go granice państwowe, nikt nie ośmieli się zatknąć tam swej flagi. Wstępu doń bronią prawa ludzkie i boskie, jak również wielkie trudy podróży przez wschodnie Niemcy, gdzie półdzicy ludzie, baronowie-rozbójnicy i nienazwane niebezpieczeństwa czyhają na podróżnika. Są jednak śmiałkowie gotowi wyruszyć do ruin Lipska, a jednym z celów ich eskapad jest substancja o niezwykłych właściwościach, niepodobna do innych pierwiastków znanych nauce – Eter Cienisty przez prostaczków zwany Czarnodymem.

Czarnodym – miano to najpewniej wywołuje gęsią skórkę na Twym ciele. Substancja ta, której erupcja w Lipsku wywołała Klęskę Narodów ma właściwości wprost mefistofeliczne. W swej zwykłej formie lawiruje między stanem ciekłym a gazowym unosząc się w formie gęstego czarnego dymu. Poddana ciśnieniu nabiera palności, a w wartości opałowej wielokrotnie przewyższa węgiel, naftę i gaz miejski. Stąd też zainteresowanie ze strony przemysłowców i konstruktorów, gdyż silniki napędzane Eterem Cienistym uzyskują niezwykłą chyżość. Prawo jednak wszystkich cywilizowanych narodów zakazuje obrotu Czarnodymem, a to z uwagi na jego diaboliczną cechę – substancja ta zdaje się mieć własną Wolę. Zebrana w odpowiednich ilościach nabiera świadomości i jest wstanie tworzyć antropomorficzne figury utkane z gęstego dymu, które swą nikczemnością i wandalizmem grożą porządkowi publicznemu. Tak więc Czarnodym pozostaje towarem zakazanym (choć, jak sobie wyobrażasz, bywają ryzykanci lekce sobie ważący embargo), a Interior jest miejscem, gdzie poczciwy człowiek nie stawia stopy.

W tym miejscu będę już kończył mój list. Niewiele czasu mi pozostaje, gdyż w chwili obecnej udaję się na wyprawę do niesławnego Lipska. Pobudki moje nie są jednak natury merkantylnej, ale jak najbardziej naukowej i wynikają z konieczności empirycznego sprawdzenia pewnej ważkiej teorii, która może być początkiem nowego okresu dziejów Cywilizacji. Życz mi szczęścia, Przyjacielu, ponieważ będę go potrzebował.

Łączę pozdrowienia
Manghus Doodley
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.

Ostatnio edytowane przez JanPolak : 13-01-2011 o 20:58.
JanPolak jest offline