Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-01-2011, 20:30   #108
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Po omówieniu powyższych spraw nadszedł czas na relację, na którą wszyscy - prócz Maeve - czekali z niecierpliwością. Wyprawę Houruna. Amakia porozumiała się wzrokiem z zaklinaczką, a gdy ta potwierdziła, że chce podzielić się z resztą całością historii, skinęła na Espeę i wojowniczka zaczęła mówić. Historia ta zaczęła się niemal rok temu, w chwili gdy Hourun opuścił Maeve. To głównie on był źródłem posiadanych przez Starszyznę informacji. Ich fragmentaryczność zapewne rozczarowała niektórych słuchaczy - jednak elfy nie miały ani prawa, ani obowiązku wypytywać przybyszów o szczegóły, czy też zabraniać im czegokolwiek.

Prowodyrem wyprawy był Pathox Vel’te’nel, słoneczny elf z Marathiel. Hourun natknął się na niego poszukując kolejnego zlecenia odpowiedniego dla siebie i swojej towarzyszki; elf szukał zaś doświadczonych czaromiotów. Zadanie wydawało się proste, acz niebezpieczne - pogoń za zabójcą matki Pathoxa. Według szlachcica morderca zwał się Stick i był niebezpiecznym magiem spoza Królestwa, który szukał tu informacji o skarbach Levelionu i Urgulu. W tamtym też kierunku miał podążać pościg. Sama destynacja skłoniłaby Houruna do rezygnacji z zadania, jednakże na nieszczęście jeden z potencjalnych najemników okazał się obdarzony, a jego wróżba (niestety tu nieprzytoczona) skłoniła zaklinacza do podjęcia pracy, w obawie o dobro swej podopiecznej. Wcześniej dla Maeve taka wersja zdarzeń wydawałaby się nieprawdopodobna, gdyż mężczyzna nie przepadał zarówno za nieokreślonymi wieszczbami, jak i służeniu bogom. Jednakże Pathox - podobnie jak inne obecne na spotkaniu elfy (i jak ameetielskie) potraktował słowa wieszcza bardzo poważnie, a ich niezachwiana wiara sprawiła, że Hourun wolał nie ryzykować.

Kolejne dekadni grupa spędziła na podróżowaniu i zbieraniu informacji. Jeden z obecnych w drużynie elfów, Elidor, jeszcze pierwszego dnia wysłał wiadomość o przepowiedni i wyprawie do Biblioteki - ku (jak zauważył Hourun) skrywanemu niezadowoleniu Pathoxa. Mężczyznę dziwiło, że po drodze odwiedzali wiele ludzkich dworów. W jednych byli przyjmowani bardziej, w innych mniej przyjaźnie. Sporo czasu spędzili w stolicy, gdzie Vel’te’nel bezskutecznie próbował otrzymać dokładny adres Elethieny Froren. Wyjechał wściekły i ruszyli na północy wschód, potem do Sielskiego Sioła i wreszcie Levelionu, po drodze werbując kolejnych najemników. Elf rozważnie dobierał pracowników, choć nigdy nie brał zorganizowanych drużyn; oraz więcej niż dwóch-trzech osób z jednego miasta. Drużyna była bardzo zróżnicowana zarówno pod względem fachu jak i ras, z przewagą jednak czaromiotów różnego typu. Jednych zachęcał wizją skarbów i potężną zaliczką, u innych - jak u Houruna - grał na poczuciu obowiązku. Zabity w Pyłach mag to nadal niebezpieczny mag, a historia morderstw elfów spędzała sen z powiek wielu osobom.

To Hourun nalegał, by zboczyli z drogi i odwiedzili wróża Henryka (Hi’liela, jak nazywały go elfy). Elidor opowiadał o nim wiele dobrego; w czasie podróży obaj mężczyźni zaprzyjaźnili się. To elf właśnie zwrócił uwagę zaklinacza na dziwne zachowania i nieścisłości w opowieściach Pathoxa, wiadomości wysyłane nocą, czy niechęć do powiadamiania Gildii Magów o obcym czarodzieju. Upierał się, że sam chce dorwać Sticka - i Elidor rozumiał, że to sprawa honoru - ale w Darrow kazał im szukać jakiegoś kupca, Arkeha. Hourun podsłuchał kiedyś, jak zostawia listy do wysłania w określonym czasie, mimo że sami jechali w podanych kierunkach. Do elfa często przylatywały magiczne ptaki Qualla - wiadomości, które nie posuwały jednak sprawy na przód, a cel wyprawy był wciąż jeden - Levelion.

Dopiero wizyta u Henryka zmieniła nieco obraz rzeczy. Starzec wyraźnie przepowiedział im, że zginą, a na ich ciałach - tu Espea sprawdziła notatki - “zakiełkuje zło, które zapuści korzenie głęboko w stronę księżyca, a zrodzony z niego kryształ wyniesie mrok na wyżyny chwały”. Owa wróżba wywołała wyraźną wściekłość Pathoxa, a kilka osób zwróciło zaliczki i odjechało. Chcąc nie chcąc elf musiał uzupełnić zapasy jedzenia i magii w Atmeeil, tu zaś Elidor i Hourun podzielili się swoimi wątpliwościami z Tyrionem. Elidor ponad to zostawił list zaadresowany do “Scarlet spod Wilczego Lasu oraz Lidii, siostrzenicy Oratisa z Pięciu” - niezbyt dokładny adres, ale jedyny jaki miał. Niestety rozmowę usłyszał siostrzeniec Tyriona - utalentowany kapłan zresztą - który uparł się, że pojedzie w grupie w roli szpiega i nie dał się od tego odwieść. Na takie rozwiązanie nalegał zresztą Hourun, gdyż w grupie nie było żadnego kapłana. Triistil dostał do pomocy dwóch akolitów, którzy dobrowolnie zgłosili się do wyprawy i pojechał. Niestety ani jedna wiadomość nie dotarła do miasta po ich odjeździe.
 
Sayane jest offline