Mnie się bardzo podoba. Ma klimat i rzeczywiście brzmi jak spod pióra naukowca-podróżnika. Informacji przedstawiasz sporo, ale nie sprawiając wrażenia, że wrzucasz je tam na siłę (choć opis Czarnodymu bym trochę dopracował, choćby dodał "jak być może wiesz", bo sprawia wrażenie, że nadawca opisuje coś, o czym wie, że adresat wie... jakkolwiek by to nie brzmiało). Długość jest w sam raz, bo czyta się szybko.
Oczywiście nie byłby sobą, jakbym się nie przyczepił kilku szczegółów:
- "równała mu się" -> "dorównywała mu", choć nie potrafię tego uzasadnić.
- "rozpoczął siać zawieruchę" -> "począł siać ..."
- [o ruskich czarnoksiężnikach] nie przygodę, a przyrodę, jak mniemam.
Rozumiesz wszystkie słowa, których tu używasz?
Nawiasem mówiąc pomysł czarnodymu wydaje się wzorowany na upiorycie z Deadlandów, ale tylko na pierwszy rzut oka. I zdecydowanie jest ciekawy. Nie myślałeś o zrobieniu z tego opowiadania?
Reasumując: dobra robota.