Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2011, 15:06   #18
JanPolak
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Śledztwo posuwało się naprzód, choć zleceniodawca wykazywał alarmujący niepokój, gdy zadawano mu istotne pytania.

Tymczasem nowopoznani bohaterowie mieli chwilę by porozmawiać. Zwiastun podszedł do kominka i odsłonił jedną rękę.
-Z chęcią wesprę waszą wesołą kompanie. Jednak musicie wiedzieć że skrywam jeden sekret którego nie chcieli byście poznać. A tym bardziej zobaczyć.
I tu zademonstrował parę niezwyczajnych cech. Ajabu uniósł brew.
- Ekstraordynaryjne – mruknął – Mimowolna pirorezystancja i kriokineza.
Jednak nie tracił rezonu, ze zrozumieniem pokiwał magowi głową i rzekł:
- Przywilejem ludzi barwnych jest posiadać sekrety, a obowiązkiem grzecznych – uszanować je. Jeśli nie pragniesz ujawienia swej tajemnicy, będzie ona przede mną bezpieczna.

W tym momencie elfka zaproponowała:
- Wybaczcie również mą zuchwałość , czy któryś ze znajdujących się tu magów posiada umiejętność lub zaklęcie zna które by otwarło to czego oczy nie widzą i czego dotknąć nie można?
Murzyn skierował na nią spojrzenie i przytaknął:
- Trafna uwaga, moja damo. Taka sztuka byłaby jak najbardziej na miejscu.
Po czym rozejrzał się po obecnych myśląc.
- Państwo wybaczą, że przeproszę ich na chwilę – powiedział z drobnym ukłonem i oddalił się w kąt pokoju.

Do pasa miał przytroczoną torbę widocznie kontrastującą z jego eleganckim strojem. Sakwa prymitywnie wykonana z futra jakiegoś zwierzęcia w biało-czarne pasy była bogato obszyta piórami, drobnymi kośćmi i zasuszonymi pędami. Murzyn sięgnął do środka i wydobył mały listek, który położył sobie na języku. Chwilę żuł przymykając oczy, gdy nagle jego ciało przeszył dreszcz.

- Kumbaya – powiedział cicho.

Zaczął powoli poruszać rękami, niczym niewprawny tancerz jednocześnie recytując – Mzimu Roho Kumbaya. Hoodoo Loa Kumbaya – teraz miał w rękach wykonaną z tykwy grzechotkę, jego ruchy stawały się coraz szybsze, dźwięk instrumentu zaznaczał słowa – Bondye Mungu Kumbaya. Mzimu Roho Hoodoo Loa – Oczy zaszły mu mgłą, ręce poruszały się jak węże, zdawać by się mogło, że stawy czarnoskórego wyginają się w niezgodny z naturą sposób. Zaśpiew wznosił się coraz wyżej – O Kumba Kumbaya! Mchawi Anaomba Kumbaya! – Wykrzyknął, przestał grzechotać, a jego gałki oczne przewróciły się.

Nie słyszał i nie widział, co robią towarzysze. Czarownik opuścił swe ziemskie ciało i wzniósł wysoko wysoko na sawannę pod czarnym niebem, gdzie żyją duchy przodków a sprawy świata widać z innej perspektywy.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.

Ostatnio edytowane przez JanPolak : 09-01-2011 o 08:30. Powód: stylistyka
JanPolak jest offline