Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2011, 15:49   #41
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Klienci stanowili istotny element przybytku prowadzonego przez Yllaatris, ba nawet nieodzownym elementem. Kapłanka zawsze miło witała swych gości. Tym razem było jednak inaczej. Nawet nie chodziło o preferencje tego konkretnego klienta. Przecież z usług nieocenionej w tej materii Elisys korzystało kilku klientów. Pewnie w innych okolicznościach nie bardzo by się przejęła owym niewygodnym odwiedzającym. Ale teraz jej głowę zaprzątały nie tylko myśli dotyczące jej własnego interesu, ale także zadania, którego podjęli się wykonać dla Wysokiej Lady. I to owo zadanie wpędziło ją w taki kłopot. Nie nie dość, że będzie musiała na jakiś czas zamknąć przybytek, to jeszcze siebie wpakowała w kłopoty i musi za to słono zapłacić.
Ale w głowie kapłanki kiełkował misterny plan. Zemsta jest ponoć rozkoszą bogów, ale jeżeli wszystko pójdzie po jej myśli Bhin Bocian będzie do końca życia żałował swojego postępku.

Yllaatris odesłała Dotesa do jego nowej kwatery, akurat jego plączącego się po domu potrzebował najmniej. Później zrobi z nim obchód całej posiadłości. A on sam w tym momencie będzie się mógł zapoznać z kolegą po fachu, chociaż niezbyt rozmowny w tej chwili. Jeszcze jedna sprawa mącąca myśli kapłanki. Nieprzytomny Thokas w pokoju u góry.

Służka Sune do tego zadania postanowił przydzielić Oolaatra. Niewinna, przynajmniej z wyglądu, była idealna. Yllaatris ze szczegółami opowiedziała dziewczynie czego może spodziewać się po owym kliencie. Chociaż kapłanka w głębi duszy miała nadzieję, że się myli.
Następnie szefowa udała się do jednego z pokoi znajdujących się na pierwszym piętrze. Zapukała cicho, a otrzymawszy zaproszenie weszła.
- Potrzebuję jednego z twoich specyfików. - Odezwała się do medytującego elfa.
Kevaver Magesblood, blondwłosy młodzieniec, przynajmniej jak na efickie standardy, podniósł się z podłogi i sięgnął do jednej z szuflad w misternie zdobionej komodzie. Wyciągnął z niej woreczek i podał go kobiecie.
- Ja potrzebuję czegoś innego. - Odparła Yllaatris zaglądając do środka.
- Aaaa... - Elf wydął swoje słodkie usta. - Czegoś innego??
- Tak. - Odparła zniecierpliwiona właścicielka domu uciech. - Czegoś co dostarczy człowiekowi niezapomnianych wrażeń. Otworzy jego umysł na inny...
- Choci ci o ów biały proszek?? - Przerwał jej Kevaver. - Wiesz, że nie na wszystkich to działa tak samo. Wiesz, że niektórzy stają się po tym agresywni. Co ty właściwie kombinujesz??
- Masz??- Yllaatris zignorowała jego ostanie pytanie wyciągając jednocześnie przed siebie otwartą dłoń w oczekiwaniu, że jej rozmówca położy tam to po co przyszła.
- Mam. - Elf sięgnął do innej szuflady tej samej komody i wyciągnął z niej złote puzderko. - Ale ostrożnie z tym. - Odał kładąc je na ręku szefowej.
Yllaatris nic nie odpowiedziała. Po prostu wyszła z pokoju. Musiała zająć się przygotowaniami.
Jakby mało jej bogowie na głowę dziś zesłali, tuż przed przybyciem urzędnika do drzwi kamienicy zapukał Igan. Yllaatris nie miała czasu nie ochoty z nim teraz dyskutować. Dlatego grzecznie wysłuchawszy jego wywodu na temat radcy Wisdborna, odprawiła z niczym gościa swego. Grzecznie, choć bardzo się jej śpieszyło, co zresztą chłopka mógł wyraźnie wyczuć.

I wreszcie przybył wyczekiwany tak klient. Z przyklejonym do twarzy uśmiechem kapłanka powitała go w progu. A on, czując się panem sytuacji jak zwykle dał się poznać od najgorszej strony. Nie omieszkał przypomnieć, że jest władny posłać kapłankę do więzienia. A Yllaatris, udając wystraszoną, skakała przy nim niczym przy najważniejszym ze swoich gości. Wszystko, żeby tylko poczuł się dobrze.
Niestety, wybrana dziewczyna bardzo przypadła mu do gustu, co tylko utwierdziło kapłankę w jej podejrzeniach co do skłonności Bociana. Na szczęście chętnie zażył polecony przez kapłankę proszek. Yllaatris podkreśliła, że specyfik ów spotęguje jego doznania. Niestety Magesblood miał rację, specyfik zadziałał na mężczyznę w sposób, którego chciała uniknąć. Stał się bardziej agresywny z początku.
Chociaż podglądactwo nie leżało w naturze Yllaatris, tym razem obserwowała uważnie całą schadzkę. I pożałowała tego. Dodatkowo Morley Dotes okazała się dżentelmenem w każdym calu gotowym ruszyć krzywdzonej kobiecie na ratunek bez względu na koszty. Ściągnęły go tu zapewne krzyki maltretowanej kobiety w pokoju obok. I kapłanka musiała własną piersią bronić mu dostępu do drzwi. Użyła przy tym i innych agrumentów, z koronnym w postaci groźby wyrzucenia go ze służby. Cóż z tego, że to Jaheira mu płaci, ale to ona, Lady Yllaatris, i tak wydaj mu polecenia.
Po wymianie zdań z nowym ochroniarzem, ostrej wymianie zdań, Yllaatris wróciła do podglądania. Wiedziała, że sporo ją ominęło, bo udowadnianie kto ma rację i kto tu rządzi trochę zajęło. Być może i najgorsze ją ominęło. Ale i zachowanie urzędnika się zmieniło, znakiem tego specyfik zaczął już w pełni działać. Teraz delikwent był w innym wymiarze i był bardziej podatny na sugestie.
A leżącą, pobitą dziewczyną zajmie się później. Teraz najważniejsze było takie pokierowanie poczynaniami Bhina Bociana, żeby sam sobie ukręcił stryczek. I, ku zadowoleniu Yllaatris, poszło naprawdę łatwo. Podpuszczony zręcznie przez kapłankę urzędnik zażądał aby zawiedziono go pod dom sędziego Fletchera, dobrego znajomego kapłani. A Bocian psioczył na sędziego, rzucał oskarżeniami i wygrażał. I właścicielka domu uciech spełniła życzenie klienta. Wzięła powóz i bocznymi uliczkami podjechała pod wybrany dom.
I ku zadowoleniu Yllaatris nago wyskoczył z powozu i wykrzykując swoje oskarżenia zakłócać zaczął porządek publiczny. Oskarżył publicznie sędziego o łapówkarstwo. Wykrzykiwał, że jest dziwkarzem. Wszystko to nie trwało zbyt długo, gdyż zaraz pojawiła się straż miejska i zgarnęła Bociana.
Stojąca w cieniu kapłanka z zadowoleniem przyglądała się temu. Nie mogła jednak pozwolić sobie na pozostanie do finałowej sceny, czego bardzo żałowała.
Bocznymi uliczkami wróciła do siebie.
Było już dość, w innych okolicznościach Yllaatris tryskałaby energią, to byłby dopiero początek jej dnia, ale tego dnia było inaczej. Zmęczona weszła do kuchni. Wyciągnęła butelkę wianku i nalała sobie do szklanki. Pierwszą porcję wypiła na raz i nalała sobie ponownie. Podczas gdy Yllaatris przyglądał się światu przez rdzawy płyn w szklance do kuchni weszła Elisys z malowniczym siniakiem na twarzy. Szefowa zatrzymała swój wzrok na chwilę na rudowłosej.
- Mi też nalej. - Elisys usiadła koło Yllaatris.
- Skąd to?? - Kapłanka nalewając i jej zapytała o te nienaturalne kolory na twarzy pracownicy.
- Z głupoty. - Oparła rudowłosa delektując się alkoholem.
I chyba na tym zakończyła się rozmowa o pochodzenie owego siniaka, a dalej już było tylko o mężczyznach, a właściwie o ich wadach. Zakrapiane to wszystko było dużą ilością mocnego winiaku.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline