Zaczyna się! - pomyślał - Dlaczego na początku wszystko zdaje się być takie proste...
Von Velbrand schował plecak do bagażnika, raz jeszcze poprawił oporządzenie. Odpalił silnik. Naciągnął gogle i poprawił kaptur. Maszyna pracowała równo, co wzbudziło jego sympatię, względem "nowej zabawki". Hugon przechylił się do przodu i runął w dół. Zimne powietrze wypełniło płuca, a ścigacz zwolnił i majestatycznie zawisł nad powłoką lodowca. - Miękkie lądowanie, hehe ... - mruknął sam do siebie.
Rozejrzał się do koła. Część współtowarzyszy już wylądowała, lecz coś było nie tak. Instynkt byłego komandosa rzadko zawodził. Przesunął na pierś karabin i zszedł z ścigacza. |