Szlachcic nie był zły, był wściekły. Jego twarz przybrała barwę purpury, a przymknięte oczy prosiły, aby tylko dać mu powód dla którego mógłby użyć swojej połyskującej szabli. Ciężko usiadł w drugiej ławce, tuż za jakimiś napuszonymi dyplomatami, po czym niezbyt grzecznie zaczął mruczeć, iż to zasłaniałą widok, a to za ciepło jest, albo za ciemno. Nienawidził jak ktoś go oszukiwał, a ukrycie przed tak ważnym księciem jak on zwłok było niczym policzek wymierzony mu przez podległego sługę. U sebie wystarczyłoby wysłać kilkadziesiąt bojarów, a nawet arcybiskup pokazałby mu i trzech Leonardów, jeśli byłoby trzeba. Tak, był naprawdę wściekły.
__________________ "Niektórzy patrzą na świat i pytają: Dlaczego?
Inni patrzą na swoje marzenia i pytają: Dlaczego nie?"
George Bernard Shaw |