Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2011, 15:09   #28
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Dokładne oględziny chatki i jej okolic przyniosło więcej pytań niż odpowiedzi. Wyłamane drzwi nie pasowały do względnego porządku, jaki panował wewnątrz domu oraz braku jakichkolwiek śladów walki. Ślady stóp prowadzących z domku w głąb lasu wskazywały na dobrowolne opuszczenie terenu zarówno przez kobietę, jak i resztę osób. Nic nie wskazywało na uprowadzenie.

Towarzysze przeszukując chatkę znaleźli tylko kilka nieprzydatnych im do niczego przedmiotów osobistych, należących zapewne do mieszkającej w niej zielarki. Na ich nieszczęście w domku nie było ani jednej mikstury, która mogła przydać się im w czasie walki czy dalszej podróży. Po krótkim odpoczynku wyruszyli w dalszą część drogi. Okolice domku wywierały na każdym dziwne wrażenie. Aura tajemniczości i pewnej grozy ustępował z każdym krokiem. Kiedy weszli wgłąb lasu ich uszu ponownie zaczęły dobiegać dźwięki różnych zwierząt, wiatru szalejącego coraz mocniej między drzewami czy szmeru leniwie płynącej rzeki.


Chłód był coraz gorszy, a na dodatek zaczął padać śnieg. Białe płatki spadały coraz gęściej na ziemię, pokrywając wszystko delikatnym puchem. Rzeka przy brzegu zamarzała coraz bardziej. Co jakiś czas na świeżym śniegu widniały śladu różnych zwierząt, od wiewiórek i zajęcy po większe zwierzęta, typu jelenie czy dziki. Grupa poszukiwaczy niezrażona pogarszającą się pogodą parła jednak dalej. Na szczęście dla nich, opady nie były intensywne na tyle, by uniemożliwiać dalszą wędrówkę.

Słońce chyliło się już ku zachodowi, gdy oczom wędrowców ukazała się kamienna wieża, wystająca ponad czubki drzew. Ku wielkiemu zdziwieniu wszystkich, stan owej wierzy wcale nie wskazywał na to, aby były to ruiny klasztoru. W dodatku z oddali dobiegały ich odgłosy pracy wielu rąk. Wydawało się, że wszystkie informacje, jakie towarzysze uzyskali od karczmarza okazały się kłamstwem. Po wstępnych ustaleniach wszystko wskazywało na to, że zielarka nie została uprowadzona, a ruiny nie były opuszczone. Podstawowym pytaniem było kto i co robi w tak odludnym miejscu.


Drużyna musiała zdecydować, co robić. Mogli zawrócić, pozostawiając sprawę swojemu biegowi lub próbować zakraść się bliżej, aby dowiedzieć się o co chodziło. Sprawę pogorszył fakt zbliżającego się od wschodu patrolu, który dostrzegł między drzewami Kaldor. Dwaj mężczyźnie nie widzieli grupy schowanej między drzewami, ponadto obserwowanie okolicy utrudniały im głęboko nałożone kaptury, który osłaniały mężczyzn przed opadem śniegu i zimnym wiatrem oraz wzmagająca się śnieżyca. Mężczyźni musieli działać szybko i zdecydowanie jeśli nie chcieli zostać zdemaskowani.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline