Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2011, 19:48   #169
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Profesor rozdzielił zadania. Bardziej niebezpieczne przypadło profesjonalistom. Klaus i Jerome mieli zdobyć kolaskę z podatkami. Wierzył że Klaus sobie poradzi poza tym to jemu a nie Profesorowi brakowało wyzwań. Heinrich wraz z Ryszardem poszli po konie.

- Ryszardzie zajmiemy się prostszą sprawą. Musisz jednak wiedzieć że czasami trzeba pobrudzić sobie ręce. Miejmy nadzieję że jak najrzadziej i jak najmniej czasami jednak trzeba. I dziś trochę je ubrudzimy... Wiedz jednak że nie ucierpi na tym nikt tak naprawdę prawy.

Kłamał jak z nut ale nie chciał obciążać dodatkowo sumienia kowala. Poza tym to Klaus będzie brudził w końcu to jego działka. Zresztą kto jest prawy w dzisiejszych czasach?

Zabrali konie oddali się w las. Po łuku doszli do orientacyjnego miejsca gdzie mieli spotkać się z resztą. Odgłosy walki usłyszeli już w połowie drogi. Nikt na nich jeszcze nie nastawał walki skupiły się w koło kolaski z podatkami oraz osoby kolektora. A przynajmniej tak to z daleka wyglądało w prześwitach drzew.... Strażnicy na linii drzew nawet nie jęknęli. Padli powaleni bełtami i strzałami. Na skraju polany widniał jeden z nich dostał przynajmniej dwoma. Na polanie rzecz wyglądała dość ciekawie. Napastnicy zdobyli kolaskę po zaciętej choć krótkiej walce. Ale każdy ze strażników zabrał przynajmniej jednego napastnika ze sobą. Byli czujni nie ma co.... Grupa od kolaski podzieliła się na dwie części. Ośmiu ludzi ruszyło w stronę tygla jaki utworzył się przy osobie kolektora. Gdzie kapitan najwyraźniej radził sobie nie najgorzej mimo przewagi wroga. Ostrzeżenie się przydało.... Lecz kolejni napastnicy mogli już przypieczętować jego los. Kolejnych ośmiu miało odprowadzić kolaskę jednak wypadła na nich czeladź z taboru. Prowadzona przez jakiegoś sierżanta i pijanego rycerza. Szło z nimi ośmiu ludzi. Sześciu napastników na koniach zrobiło nawrót by się z nimi rozprawić. Dwóch wyjechało kolaską z polany. W stronę brodu w stronę kolejnych jak domyślał się Profesor sił napastników.

Gdzie jest ten cholerny Klaus pomyślał Profesor. Czemu go nie ma? Może zginął? Udało im się wyprzedzić kolaskę czaili się między brodem a polaną.
Widział jak go mija..... I nagle się zatrzymała. Chwila to przecież Klaus! Jak ten szelma to zrobił? Cóż z pewnością mu wyjaśni. Klaus niósł z Jeromę jedną ze skrzyń uginali się pod jej ciężarem.

-Obie wypełnione złotem sprawdzałem. A w środku jest jeszcze jedna... -rzekł Klaus uśmiechnięty

Profesor już oczami wyobraźni widział to bogactwo ... Ich kłopoty się skończyły... I nagle usłyszał konie cholerna obstawa kolaski wracała i to najwyraźniej nie sama.

- Na mój słuch i oko 10 panie najmniej. -powiedział przełykając ślinę Jerome.

Szlak szlak zawsze komplikacje. Cóż przyjdzie im tu stawić im czoła i być może zginąć.

Nagle szarpnięcie... Co jest do cholery znów?- pomyślał Wolfbrog. Upadł zobaczył tylko oddalającego się biegiem Kowala Ryszarda. Coś mu wyrwał tak? Tak zabrał jego dynamit! Co ten dureń....

Już widział wszystko się wyjaśniło w jednej ręce Ryszard ściskał zapaloną lampę w drugiej dynami łącznie ze swoim miał tego 4 laski. Wsiadł do kolaski i popędził konie w stronę brodu.

-Tam są.

Odział popędził za nim. Jak się zorientowali nieważne.... Popędzili za tym szaleńcem. Nie dostrzegli ich. Jeromę i Klaus już przytomnie zakopywali i maskowali skrzynię. Trzeba przyznać Profesor by się nie zorietnował że coś tam było chowane. Zaznaczyli sobie to miejsce jeszcze dyskretnie. I odjechali...

-Na bohaterstwo mu się zebrało kretyn

Ale w gruncie rzeczy wiedział że uratował im życie. Po dłuższej chwili usłyszał olbrzymi wybuch. Połączony z chlustem wody jakby olbrzym wdepnął w naprawdę wieelką kałuże. I krzyki przeraźliwe krzyki....

Żal mu było Ryszarda... No i biednych koni... Jak w tej estalijskiej piosence koni zawsze żal.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 04-01-2011 o 20:05.
Icarius jest offline