Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2011, 21:02   #170
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Jak to zwykle bywało nic co dobre nie trwało zbyt długo... a już na pewno nie na zamku D’Arvilów, tym razem jednak zamieszanie i zdrada przeszły same siebie... Tupik widział jednak w tym dobrą stronę medalu - kończył się czas niepewności i wyszukiwania zdrajców - ci ujawnili się sami najwyraźniej nie chcąc już dłużej czekać, lub czując się wystarczająco silnymi.

Stajnia i kuźnia stanęły w ogniu a na widok zdradzieckiej służby Tupik przeklął tak szpetnie, że nie jedna portowa dziwka zarumieniłaby się ze wstydu to słysząc.

Gdy usłyszał rozkaz wydany przez Zygfryda skinął głową i potwierdził
- Nie otwierać bram !
Służba - gasić ogień !
- Straż - słuchać Zygfryda ! - rzucił w przypływie mądrości widząc, że i rycerzowi nie w smak otwarcie bram i wpuszczenie motłochu , wśród którego musiało kłębić się od zdrajców.
- Wy dwaj, pilnować bramy jak oka w głowie - nakazał strażnikom na murze, którzy mieli strzelać w razie potrzeby do motłochu.

Skrzyknął też czterech najbliższych strażników i ruszył z nimi po Panicza, przypuszczając , że zamachowcy celowo odwrócili uwagę .
Zamierzał sprawdzić co z nim a obawy o jego stan podsuwały mu wizje kowala pozostawionego w jego pokoju. “ Czy to nie z kuźni wyszedł ogień?...” - zastanawiał się Tupik pędząc korytarzem ze skromną obstawą.
Miał zamiar go zamknąć w komnacie wystawiając obstawę, ale po prawdzie nie ufał nawet strażnikom, choć po oficjalnej zdradzie służby - im musiał zaufać w pierwszej kolejności... Właściwie to ufał jedynie sobie, ale wiedział, że sam jeden niewiele zdziała przeciw gromadzie zdrajców.
Wiedział, że gdy chaos się skończy ostro rozprawi się ze spiskowcami, o ile ktoś wcześniej nie rozprawi się z nim...
Po drodze zdezorientowaną służbę posyłał do gaszenia pożaru, licząc, że Zygfryd poradzi sobie z jawnymi buntownikami. Zastanawiał się też coraz bardziej, czy nie będzie trzeba z paniczem zwiewać z zamku tajnymi wyjściami, wiele zależało od Zygfryda i stopnia do jakiego rozbucha się pożar.
 
Eliasz jest offline