Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2011, 12:11   #1
ZBGfromWPC
 
ZBGfromWPC's Avatar
 
Reputacja: 1 ZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie coś
[Storytelling]W poszukiwaniu wieści z Północy!

Mieszkanie burmistrza Hoego, przy stole dwóch mężczyzn. Jeden z nich to sam burmistrz a drugi to jego zaufany przyjaciel Hodwik. Burmistrz postawny jegomość z obfitym brzuchem mówił głośno i wyraźnie podnieconym głosem.

- Zaczyna mnie to irytować. To już ponad 40 dni odkąd żaden goniec z królestwa nie pojawił się u nas. Co więcej przestali także przybywać kupcy. Jak tak dalej pójdzie możemy mieć swojego rodzaju problemy. Ludzie już zaczynają gadać. Mam coraz więcej wizyt. Powiedz mi przyjacielu czy to nie dziwne? – przerwał na chwilę po czym odpowiedział sobie sam. – Oczywiście, że dziwne ale co mam tym biedakom powiedzieć. Ci bardziej domyślni wiedzą, że to oznacza kłopoty a tych mniej rozgarniętych jeszcze mogę zwodzić. Tylko jak długo? – i spojrzał wymownie na drugiego z mężczyzn siedzących w potarganym kubraku naprzeciw niego.

- Znasz moje zdanie na ten temat. Ludzi nie można oszukiwać a co ważniejsze nie możesz siedzieć i czekać na rozwój wypadków. Musisz postarać się dowiedzieć co jest przyczyną braku wieści z północy. Powinniśmy sami wysłać kogoś w tamte rejony. – zamyślił się spoglądając w wiszące na ścianie podobizny członków rodziny Hoego. - Za długo siedzimy sami, wiesz o tym.

- Myślisz, że nie myślę o tym? –odezwał się znów burmistrz. – Całymi dniami siedzę i myślę czy nie posłać tam kogoś. Jednak wśród naszych ludzi nie ma nikogo kto zaznał wojaży dalej niż kilka kilometrów wokół wioski poza Tobą, a nie odważę się wysłać Cię w taką trasę. Powiedz jak mam to rozwiązać. Wiesz, że posłucham Cię bo Twoje rady w takich sprawach są znacznie trafniejsze niż moje decyzje. Jak myślisz co mogło zatrzymać ludzi od przybycia do nas? - wbił pytające spojrzenie w równie zatroskanego Hodwika i czekał na jego słowa.

- Drogi Hoe niejedno razem przeszliśmy ale coś mi się zdaje, że tym razem to coś ponad nasze rozumowanie. Pamiętasz, że jestem już jakiś rok w wiosce, ale podczas mojej ostatniej wizyty w Lorathin mówiło się o pojawieniu orków. – patrząc na przerażone oczy towarzysza mówił dalej – Wiem, że wydaje się to nieprawdopodobne ale w portowych miastach podobno mieli z nimi utarczki. Nie były to jakieś grupy, które mogły zagrozić miastom ale na szlakach siały podobno spore spustoszenie. Zatrzymały wiele karawan z towarami. Później jednak sprawa ucichła a orkowie zniknęli. Wszyscy myśleli, że nadziali się na jakiś oddział królewski albo inną grupę wojaków, których nie mało po ostatniej wojnie gdy zostali bez zarobku. W każdym bądź razie niebezpieczeństwo minęło. Jak dla mnie jednak to może być przyczyna, która wstrzymuje przyjazd kogokolwiek w nasze progi. Leżymy na uboczu, jednak nie tak daleko od nas przecina się kilka szlaków handlowych. Może to właśnie tu zaczęli grasować tamtejsi orkowie i przez to kupcy omijają naszą też niebezpieczną okolicę. Pamiętasz przecież utarczki z bandą Grassa pół roku temu! Kto wie co dzieję się na szlaku. Nie dowiemy póki ktoś nie wybierze się sprawdzić. Daj mi szansę wyruszyć. Nie raz przebyłem już tą drogę w miesiąc będę z powrotem. - widząc bladą twarz Hoego wstał i poklepał go przyjaźnie po ramieniu i dodał – Stary przyjacielu pamiętaj, że mogę się mylić. W królestwie panują ostatnio napięte stosunki kto wie czy nie doszło do jakichś zmian personalnych. W każdym bądź razie nie możemy siedzieć i czekać. – uśmiechnął się i dolał im wina do pustych już kielichów.

- Prosisz mnie o naprawdę ciężką decyzję ale w głębi duszy wiem, że masz całkowitą rację. Musimy się czegoś dowiedzieć. Nie chcę Cię puścić jednak samego. Musisz się wybrać z kimś….

Rozmowę przerwał krzyk kobiety, z chwili na chwilę rósł i dołączały do niego kolejne głosy. Obaj rozmówcy poderwali się szybko i wybiegli na próg.

Ich oczom ukazała się duża grupa ludzi stojąca w kole wokół czegoś. Pospieszyli szybko przed siebie i okazało się, że w środku koła leży kobieta cała uwalana w krwi, a na jej rękach spoczywa dziecko. Kobieta płacze i przytula je do piersi nie dając wiary myślom, iż dziecko nie żyje. Mija kilka chwil gdy udaje im się wreszcie wyciągnąć podstawowe informacje. Kobieta znalazła dziecko na podwórku kilka naście metrów za domem. Wystraszona przybiegła tutaj… Powstał niesamowity gwar nad którym było ciężko zapanować. W końcu jednak mieszkańcy podobierali się w grupy i ruszyli na poszukiwania, "tego" co dopuściło się takiego czynu.


Zapadał zmrok do całkowitej ciemności brakowało może godziny. W gospodzie zebrał się burmistrz, Hodwik i wielu mężczyzn, którzy wrócili z poszukiwań zabójcy dziecka. Nie znaleziono nic. Żadnych śladów, żadnego podejrzanego osobnika, zwierzęcia, nic. Po wysłuchaniu wielu z mężczyzn głos podjął Hodwik.


-Panowie to co się stało przerasta już pojęcie wszystkich. Kto mógł ośmielić się dopuszczenia tak karygodnego czynu. To niewinne dziecko zginęło z rąk czegoś co musi zostać odnalezione. Zapada jednak noc i dziś nic nie wskóramy. Wspólnie z burmistrzem podjęliśmy pewne decyzje, które przyśpieszyła tylko ta makabryczna sytuacja. Jak wiecie już dawno nie mieliśmy wieści z północy kupcy a także gońcy z jakiegoś powodu omijają naszą wioskę. Musimy się dowiedzieć co to za powód. Burmistrz dał mi zgodę na wyruszenie w podróż do stolicy i zasięgnięcia wieści. Będzie to podróż niebezpieczna i na pewno ciężka. Chciałem wyruszyć sam już jutro ale burmistrz nie zgadza się na moją samotną podróż. I w sumie może ma rację. W każdym razie niech każdy prześpi się z tym na spokojnie jeśli po tym co się stało będziecie w stanie. Rozstawimy dzisiejszej nocy straże. Jutro natomiast u burmistrza czekać będziemy na tych którzy gotowi byliby udać się w tą podróż….

Rano w budynku burmistrza siedzieli zarówno on jak i Hodwik, zastanawiając się czy komukolwiek wystarczy odwagi na taką wyprawę. Nie spali całą noc. Rozmawiali, rozważali różne scenariusze. W końcu jednak rozległo się stukanie do drzwi….
 
__________________
Co Cię nie zabije to Cię wzmocni.
ZBGfromWPC jest offline