Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2011, 17:41   #20
Saverock
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Elf większość dnia przebywał w karczmie, starając się pozbyć tego cholernego bólu głowy. Musiał to robić bez pomocy alkoholi, bo przez Sharlene barman nie chciał mu nic sprzedać. Gdy inni zjawiali się w karczmie, wysłuchiwał tego co mieli do powiedzenia i zastanawiał się nad tym co chciał zrobić dzisiaj wieczorem.
***
Ankarian opuścił “Trzy Wrony” gdy słońce skryło się już za linią horyzontu. Po jakiś czterdziestu minutach marszu ulicami Altdorfu dotarł na Hebrenstrasse. Większość jej mieszkańców odpoczywała po trudach dnia codziennego w domach. Na zewnątrz elf dostrzegł tylko starego pijaczynę. Kojarzył jego twarz z jednej z poprzednich wizyt grupy na Hebrenstrasse. Pamiętał, że kiedy byli tu po raz pierwszy Sharlene rozmawiała z nim i dwojgiem jego kompanów na temat zaginionego. Staruch szedł chwiejnym krokiem przez środek ulicy aż dotarł do rozpadającej się chaty, w której najwyraźniej mieszkał. gdy zniknął za drzwiami Ankarian został sam. Szybko odnalazł miejsce, w którym nieznany napastnik pozbawił go przytomności.

Był ubrany, tak jak w czasie włamania. Zwykła koszula, czarne spodnie, buty z miękką podeszwa i czarny płaszcz z kapturem, który znowu zakrywał jego oblicze. Jednak, gdy tylko wszedł na Hebrenstrasse wyjął z kieszeni naszyjnik, którym okazały się dwie obrączki na zwykłym sznurku. Była to jedyna pamiątka, której nie zniszczył pożar rezydencji. Nosił to na szczęście, a przynajmniej tak tłumaczył to sobie i tym, którzy pytali. Tak naprawdę jednak nie potrafił się tego pozbyć. Te obrączki przypominały mu dzień w którym ożenił się z Arin. Dawały mu jedyne miłe wspomnienie.Po policzku spłynęła mu pojedyncza łza, której nie wytarł, pozwalając jej spaść na ziemię. Westchnął cicho, patrząc na obrączki. Założył ten naszyjnik na szyję i postanowił zająć się tym po co tu przyszedł. W miejscu, gdzie został ogłuszony, zaczął rozglądać się za jakimiś śladami czy osobami, które mogły obserwować go z ukrycia.

W błocie wypatrzył pocisk, którego nie zabrali, gdy po włamaniu do domu Kempera wracali do “Wron”. Starał się wypatrzyć w błocie pokrywającym grunt alejki jakieś ślady po napastniku. Ankarian nie był wprawdzie ekspertem od tropienia ale nawet całkowity laik w tej dziedzinie wiedziałby, że dobrze zachowany odcisk buta mógłby powiedzieć kilka rzeczy na temat wyglądu nieznajomego. Niestety padający tamtej nocy deszcz zrobił swoje. Nawet jeśli delikwent pozostawił wówczas jakieś ślady zostały one zmyte jeszcze tej samej nocy.

- Cholera. - mruknął pod nosem, nie mogąc znaleźć żadnych śladów. Dobrze, że chociaż strzała, którą został ogłuszony tutaj była i mógł się jej przyjrzeć dokładnie. Schylił się, aby ją podnieść i zaczął ją dokładnie oglądać. Może będzie na niej coś ciekawego, co chociaż trochę ułatwi mu zadanie dowiedzenia się czegoś o tym, który go ogłuszył.

Strzałę wykonano z dobrej jakości materiałów: solidne drewno i stalowy grot zakończony kulą. Choć elf był obeznany z bronią strzelecką, dotychczas nie spotkał się jeszcze z tego rodzaju pociskiem. Być może na podstawie samej strzały dałoby się powiedzieć coś więcej na temat nieznajomego, jednak do tego byłby potrzebny ekspert w dziedzinie oręża.

Strzała może się kiedyś przydać, więc postanowił ją zachować. Rozejrzał się jeszcze dokładnie i stanął w tym miejscu z którego obserwował dom Kempera, gdy Sharlene i Oskar tam się włamywali. Miał nadzieję, że to przyciągnie tego osobnika, którego widział wtedy.

Postał w tym miejscu jakieś dwadzieścia minut i nic się nie stało. Albo delikwent nie dał się nabrać na podstęp albo, co bardziej prawdopodobne, nie było go tu.

Westchnął cicho i rozejrzał się zrezygnowany. Już chciał wracać do “Trzech Wron”, ale coś mu się przypomniało. Sharlene przed włamaniem mówiła, aby obserwował wszystko z dachu, bo stamtąd widać dużo więcej. Dzisiaj już nie był pod wpływem alkoholu i to po części przez tą kobietę, ale może i powinienen jej podziękować, bo przynajmniej czuł się teraz lepiej niż tamtej nocy. Przestał się zastanawiać i wyszedł z kryjówki, aby znaleźć jakiś dach na który mógłby wejść.

Wybór padł na piętrowy budynek, w którym mieścił się sklep. Nie tracąc czasu zaczął się nań wdrapywać. Po kilku minutach dotarł na dach. Budowla nie sprawiała wrażenia zbyt solidnej i elf kilka raz myślał, że deski, o które się opierał runą pod jego ciężarem. Kiedy był już na górze zaczął rozglądać się wokoło. Z tego miejsca Hebrenstrasse prezentowała się równie odrażająco jak z dołu. Kiedy chciał już zejść dostrzegł na skraju dachu powiewający na wietrze kawałek materiału. Mógł on pochodzić z ubrania, co wyjaśniałoby w jaki sposób nieznajomy zdołał go wziąć z zaskoczenia. Miejsce, gdzie wisiał ów skrawek nie wydało się Ankarianowi zbyt solidne jednak inaczej niż wchodząc tam nie mógłby mu się przyjrzeć.

Elf chwilę się zastanawiał czy w ogóle warto ryzykować, ale w końcu zdecydował, że spróbuje zdobyć ten kawałek materiału. Jednak najpierw odwiązał od pasa pochwę z mieczem i położył ją na dachu, aby ważyć chociaż trochę mniej i ruszył powoli do miejsca, gdzie widział ten kawałek materiału,. Każdy krok stawiał ostrożnie, bo nie chciał, aby cokolwiek się zawaliło.

Kiedy Ankarian był mniej więcej w połowie drogi do znaleziska dach nie wytrzymał i jego prawa noga zapadła się do wnętrza budynku wzbudzając przy tym spory rumor. Szczęśliwie udało mu się zachować równowagę i nie spaść do alejki.

Przeklną pod nosem, gdy dach nie wytrzymał pod jego ciężarem. Mógł nic nie jeść przed przyjściem tutaj. Cofnął się trochę, aby nie ryzykować dalszego zawalenia się dachu i starał się wymyślić jakiś sposób na zdobycie tego kawałka materiału, który mógł okazać się bardzo pomocny. Spojrzał na strzałę, którą został ogłuszony i chyba wpadł na pewien pomysł. Odwrócił się jeszcze za siebie, ale nie ryzykował powrotu po miecz. Postarał się ocenić, czy z pomocą strzały uda mu się dosięgnąć znaleziska.

Szanse na to, że jego plan się powiedzie nie były zbyt wielkie. Aby sięgnąć po pocisk elf musiałby się wychylić po raz kolejny ryzykując utratę równowagi. Musiał się zastanowić czy zdobycz jest warta ryzyka. Bez względu na to jaka byłaby jego decyzja musiał ją podjąć szybko. Rumor jaki przed chwilą wywołał nie pozostał niezauważony. Ankarian usłyszał czyjeś głosy dochodzące z wnętrza budowli.

Szybko pomyślał jeszcze raz i coś przyszło mu do głowy. Może i nie było to zbyt przemyślane, ale zdjął szybko pasek od spodni i przywiązał go do strzały. Zawsze będzie trochę dłuższe. Wychylił się ostrożnie do przodu i trzymając swój pasek, poruszał nim ,aby strzała poruszała się, jak wahadło i spróbował zahaczyć ją o ten materiał, aby odczepić go od dachu. Po kilkunastu sekundach udało mu się strącić skrawek materiału, który powoli opadł na ulicę.
- Jest. - Powiedział bardzo cicho, sam do siebie. Teraz tylko musiał zejść stąd i mieć nadzieję, że nikt go nie zobaczy. Natychmiast zaczął powoli cofać się do miejsca, gdzie zostawił miecz, aby zabrać go i móc zejść z dachu.

Kilka minut później był już na ulicy. Podniósł ubłocony skrawek materiału i schował go do kieszeni.

Nic więcej nie przychodziło mu do głowy, więc po chwili postanowił wrócić do “Trzech Wron”. Tam jeszcze się nad tym wszystkim zastanowi jeszcze raz i przyjrzy temu materiałowi. Ostatni raz rozejrzał się po okolicy i ruszył do karczmy.

Na miejscu usiadł przy stoliku, gdzie zwykle siadał z resztą towarzyszy. Naszyjnik z obrączkami, schował od razu pod koszulę, aby nie było go widać. Wytłumaczył reszcie, gdzie się podziewał. Potem pojawił się niziołek z księgą, którą zabrał z domu Kempera.
 
Saverock jest offline