Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2011, 18:07   #2
Aronix
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
Gdy Arras dowiedział się o kłopotach wieśniaków, i o tym, że burmistrz zorganizował wyprawę na północ aby dowiedzieć się co się dzieje wiedział, że to była jego szansa na zrobienie czegoś pożytecznego. Na zapomnienie i odkupienie dawnych spraw i win. Udał się więc budynku burmistrza. W środku znajdowali się burmistrz i Hodwik, jego przyjaciel. Obydwaj spojrzeli na niego zaskoczeni, był ostatnią osobą jakiej się spodziewali

-Usłyszałem o wyprawie…- rzucił Arras nie czekając na powitanie
- Myślę, że się nadam, potrafię machać mieczami. Mogę iść?- zakończył i spojrzał na dwójkę mężczyzn siedzących przy stole. Na twarzy Hodwika pojawił się uśmiech.
-Arras…powiem szczerze, że zdziwiła mnie twoja obecność tutaj.- Burmistrz Hoe widocznie starał się poskładać myśli.
-Fakt, zawsze trochę izolowałeś się od reszty.- podjął temat Hodwik
-Oczywiście cieszy nas twoja chęć pomocy, jednak czy mógłbyś najpierw wyjawić nam powód tej decyzji?- dokończył wpatrując się w rycerza.
-Cóż…no mam swoje powody.-Arras czuł się lekko zakłopotany. Od dawna nie poruszał tematów przeszłości w rozmowie z kimś.
-Zanim tu przybyłem, byłem rycerzem.-
-No tego zdążyliśmy się domyślić.- wtrącił się już pewnie burmistrz, jednak widząc, że przerwał wybąkał tylko.
-Kontynuuj przyjacielu.-
-A więc byłem rycerzem. Podczas jednej z wojen, nasz dowódca, generał, dopuścił się zdrady. Przez to armia w której służyłem została wymordowana. Jakimś cudem ja przeżyłem, jednak widok jaki ujrzałem, gdy się przebudziłem był straszny. Wszędzie leżały zakrwawione trupy, lub ich części. Jednak najbardziej dotknęło mnie to, że zostałem, tak jak ci, którzy leżeli, zdradzony przez dowódcę. Przecież dowódca powinien być ostatnim, który w ogóle mógł by pomyśleć o czymś takim- mówiąc to Arras zacisnął pięści i przerwał. Widząc to Hodwik wolał nie marnować czasu i ponaglił rycerza.
-Rozumiemy cię Arrasie ale jak to się ma do twojej decyzji?- powiedział spokojnym głosem.
-Ach tak, już mówię.- Arras jak by się otrząsnął i kontynuował.
-No więc po tym wszystkim, jakby załamałem się. Postanowiłem uciec jak najdalej od pola bitwy, jak najdalej od swego kraju. Tak trafiłem tutaj. Jednak ciągłe rozmyślanie o przeszłości i świadomość, że siedzę tu i nie robie nic użytecznego powoli doprowadzały mnie do szału. Ja jestem honorowym człowiekiem, zostając rycerzem wiedziałem, że będę walczył…i chcę walczyć. Dlatego ta wyprawa to dla mnie szansa na zapomnienie o tym co było i napisanie nowej historii dla siebie. Myślę, że się wam przydam bo znam się na wojaczce, a problemów sprawiać nie będę.- odetchnął głęboko.
-To jak? Przyjmiecie mnie?- zapytał i zaczął się przyglądać im obu.

Hoe i Hodwig wymienili spojrzenia. Inicjacje podjął Hodwik.
-Oczywiście twoja pomoc była by nieoceniona Arrasie. Jednak proszę cię abyś zgodził się na pewne warunki. Przede wszystkim chciałbym abyś nie robił tego co ci się podoba, tylko umiał współpracować. Zostałem wyznaczony do poprowadzenia tej wyprawy, więc wymagam również posłuszeństwa. Myślę, że póki co to najważniejsze. Jesteś w stanie przyjąć te warunki?- Hodwik zaimponował Arrasowi. Wyprostował się, głos miał spokojny, stanowczy. Wyglądał na dobrego dowódcę.
-Oczywiście, potrafię przyjmować rozkazy.- powiedział rycerz, skinając głową.
-No więc świetnie!- uradował się Hodwik
-Jak dla mnie jesteś przyjęty. A co na to burmistrz?- zapytał i odwrócił wzrok na Hoego. Ten również się wyprostował
-Uważam Arrasie, że zaszczytem dla nas będzie jeśli nam pomożesz. Wyrażam zgodę na twój udział w wyprawie.- Powiedział głośno i wyraźnie.
-O nie, to będzie zaszczyt dla mnie.- odpowiedział Arras skinając głową tym razem w stronę burmistrza
-A teraz Panowie wybaczą. Jest za mną jeszcze kilka osób.- powiedział.
-Oczywiście, żegnamy- odpowiedział burmistrz, Arras ukłonił się lekko i wyszedł.
 

Ostatnio edytowane przez Aronix : 05-01-2011 o 18:09.
Aronix jest offline