Wątek: [DnD] Mag
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2011, 20:31   #27
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
- Bezczelny gówniarz, już ja mu pokarzę jak się...
- EJ TY! Uważaj jak mówisz na mistrza! To porządny gość!

Cień już wiedział, że obecność Zabijacza nie będzie miłym doświadczeniem. Gorączkowo myślał o zebraniu kasy. Miał parę dłużników, mógł... a nie, o on im był dłużnikiem. Nie było dobrze, pomyślał o poderżnięciu sobie gardła. Jednak w końcu pomyślał o misternym planie. Pozostało mu tylko go wymyślić i wcielić w życie.

- To jak panie Cień? Zbieraj kasę! Nie chce mi się z tobą przebywać. Mistrza ma poczucie humoru, nie to co ty. Jesteś głupi wiesz? Naprawdę, myślę, że nie wiesz jak uzbierać kasę. Zrobisz parę głupich uczynków, będziesz próbował nas wyrolować, potem stracisz palec, albo przyrodzenie i zmądrzejesz. Postanowisz zebrać kasę, znowu oberwiesz, ale już nie od nas. Potem będziesz mnie błagał żebym cie zabił. Cóż opowiem Ci historię. Wiele lat temu miałem długi, miałem też pewną skrytkę z masą kasy. Pomyślałem, że oleję wierzyciela i zwiję z długiem, przekupię gościa który miał mnie pilnować bym zebrał kasę i wiesz co? Udało się! Ale, ale nie myśl, że tak dobrze jest bo tak dobrze nie jest. Bowiem, ten który mnie pilnował jednak był wierny szefowi i po miesiącu oberwałem od niego i jego szefa. Oddałem całą zawartość skrytki czyli dwukrotność tego co miałem zapłacić normalnie. Także po prostu zrób to uczciwie.

Tak naprawdę Raigor zabił wierzycieli, wszystkich jakich miał, ale nie warto o tym wspominać. Kiedy zaś gadał i gadał, Cień szedł, bieg, wspinał się i skakał. Wtedy Raigor spostrzegł się, że jest w pokoju pełnym złota. Skrytobójca już pakował pieniądze do sakwy, miał poparzoną dłoń a zza drzwi, dużych i wzmacnianych metalem było słuchać krzyki, ktoś właził, a przynajmniej wejść próbował. Gdy Cień wyłaził przez otwór w ścianie wieży w której się znajdowali (dziurę sam zrobił za pomocą magii) do skarbnicy wbiegli ludzie okuci w zbroję z herbami lorda Tarsavira, jednego z największych magnatów w okolicy.

Gdy już się oddalili od więzy Raigor rzekł:
- Wiesz, taki sprytny i mądry człowiek jak ty i taki wspaniały wojownik jak ja mogą się nieźle obłowić. - Było słychać zachłanne mlaskanie Raigora, gdy Cień przeliczał złoto.
- Nie dziękuję, boję się Ciebie.

***

Cień wbił do ruin karczmy Davlamina na zaplecze, rzucił mu przed nogi wielką, brzęczącą sakiewkę. Zabijacz darł się jak tylko mógł:
- To było niesamowite! Zajebiste! Mistrzu! Już jestem, cieszysz się? Tęskniłeś? Bo ja bardzo.
Cień poczekał aż mag odbierze sztylet i przemówił:
- Oto cała wyznaczona suma, jesteśmy kwita. A teraz oddalę się i już nigdy nie będę cię niepokoił.
- Droga wolna. Jeśli jednak chcesz, możemy jakoś się dogadać.- odparł rozwalony w krześle czarodziej, popijając wino ze złotego kielicha
- To zależy ile to może zająć.
- Co masz na myśli?
- Spieszę się. Ile czasu ma zająć ten interes. Jestem człowiekiem interesu, zależy mi na czasie.

Drowka szepnęła magowi do ucha
- Coś jest nie tak. Kłamie, albo... sama nie wiem, ale uważaj
Davlamin wysłuchał jej i wziął to pod uwagę, po czym z pogardą rzekł do Cienia
- Człowieku interesu, obecnie jesteś w mieście nikim. Straciłeś pozycję, i obaj o tym dobrze wiemy.
- No właśnie. Dlatego mi śpieszno do odzyskania tej pozycji, zresztą nie twoja sprawa czemu mi spieszno. Mów o co chodzi, zobaczę co da się zrobić
- Proponuję ci pracę dla mnie kmiocie, i trochę szacunku
.- odpowiedział chłodno Davlamin.
-A teraz siadaj na dupie, jak cię grzecznie proszę.
- NIE! Mi bez różnicy, albo mówisz o co chodzi, albo żegnam - Troszkę się denerwował, łatwo było to dostrzec
- A coś ty taki zdenerwowany. - popatrzył podejrzliwie na swojego rozmówcę młody mag.
- Jeszcze się pytasz? W parę godzin uzbierałem masę kasy. Trochę się zdenerwowałem, jeszcze ten twój sztylet...
- Jak widzisz staram się odpowiednio dobierać towarzyszy. Dlatego tym bardziej powinieneś rozważyć moją propozycję.
- Towarzyszy? Wybacz, ale byłoby zbyt niezręcznie bym został twoim "towarzyszem"
- Twój wybór. Zabijak, zrób to co lubisz najbardziej.
- mruknął tylko, odwracając się.

Tak też powstały kolejne spalone zwłoki. Zabijacz rzekł lekko zmieszanym głosem
- Należałoby to posprzątać, ja z braku kończyn jestem trochę niekompetentny do tej roboty...

Straż zjawiła się w ciągu godziny. Mag powiedział, że znalazł kolejne zwłoki po dokładnym odgrzebaniu resztek karczmy. Wręczył dwójce zbrojnych po monecie i zabrali zwłoki. Po sprawie.

***
- To ten?
- Tak, tak nam powiedzieli po dłuższej rozmowie.
- Czy po tej rozmowie dalej żyją?
- Nie.
- A czy wiesz skąd się wzięło to ciałko i kiedy je wzięto?
- Ze zniszczonej karczmy, tydzień temu.
- Tydzień, akurat tydzień.
- W tym miejscu był napad. Wybuch, ale te zwłoki znaleziono później, akurat w tamten dzień.

- Dobra, udajmy się tam, zapytamy o tą sytuację.
- Panie jeszcze jedno, w zwłokach było parę monet.
- Tak?
- To te, na pewno.
- A więc czeka nas kolejna dłuższa rozmowa,tym razem z właścicielem tego miejsca gdzie doszło do dwóch, okrutnie niefortunnie zmasowanych ataków.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline