Wątek: [D&D +18] Limbo
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2011, 16:15   #42
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Grefen


Demoniczny goryl zamachnął się swym ogromnym mieczem na stwora przypominającego wielkiego ślimaka. Ostrze zatopiło się w galaretowatym cielsku wydzierając kawałek mazi. Stwór z wściekłością odwrócił się i nie zważając na dalsze ciosy twego miecza wystrzelił w Ciebie mackami. Uniknąłeś ich w powietrzu zadając kolejne ciosy swym ociekającym kwasem sejmitarem. Jednak potwór był chytrzejszy niż mogło by się wydawać. Z jego ogromnego cielska wystrzeliły galaretowate odnóża które pochwyciły twoje nogi. Zaskoczony nie miałeś jak zareagować i ślimak już miał wciągnąć Cię po pas w swoje żrące cielsko, gdy nagle... cały rozpłynął się w mgłę. Opadłeś na ziemię zdziwionym tym co zaszło i czujnie rozejrzałeś się jak gdyby monstrum miał nagle się gdzieś zmaterializować. Jednak otaczał Cię tylko dym z twej butli i mleczny opar, który wirował wokoło ciebie. Spróbowałeś wstać z ziemi lecz zdałeś sobie sprawę iż mgła pochwyciła twoje nogi. Otaczała je niczym dymiący sznur. Na nic się zdało szarpanie czy tez rozcinanie tych białych więzi. Na domiar złego otaczał Cię dym uwolniony przez twoją czarkę tak więc nikt nie wiedział twych zmagań z mgłą. Po chwili biała chmura otaczała całe twe ciało skutecznie Cię unieruchamiając. Mgła zaczęła mienić się wieloma barwami i powolutku zakrywać twoją twarz. Niczym pierzyna w zimną noc. A potem widziałeś już tylko tunel złożony z tysięcy barw wirujący dookoła twego ciała. Czułeś tylko że znowu gdzieś się przenosisz, tak jak miało to miejsce w krypcie.


Profesor

Naładowałeś kusze jednak całun ciemności uwolniony przez dwarfa skutecznie uniemożliwił Ci oddanie strzału. Widocznie twój przyjaciel uważał że poradzi sobie sam. Zostało tylko czekać. Otworzyłeś więc swój dziennik i zacząłeś poprawiać rysunek latającego oka by w przyszłości móc dokładnie go odczytać. Jednak nie minęło kilka minut, a coś zaczęło się dziać. Ucichły ryki galaretowatej istoty, a z chmury dymu zaczęły wydobywać się smużki białej mgły. Opar pełzał po ziemi niczym macki jakiegoś stworzenia, a z czarnej chmury wypływało go coraz więcej. Jedna „macka” stworzona z mgły zaczęła pełznąć w twoją stronę, ale nie obawiałeś się jej. Wszak twoje zaklęcie ochronne wciąż działało. Gdy opar dotarł do granicy z twoim zaklęciem zatrzymał się. Przez chwile jak gdyby badał barierę stworzoną przez twoją magię, delikatnie wijąc się po ziemi. Z zaciekawieniem przyglądałeś się tej anomalii gdyż mgła wyglądała niczym świadoma istota, która starała się zrozumieć z czym ma do czynienia. Kolejne mleczne macki podpełzły w twoją stronę rozlewając się po ziemi, i otaczając strefę antymagi z każdej strony. Z ciekawością zapisałeś w swym dzienniku kilka informacji obserwując poczynania oparu. Gdy już cała ziemia dookoła twojej strefy ochronnej otoczona była mgłą, jedna z macek uniosła się i bezpośrednio dotknęła granicy twojego zaklęcia. Wywołało to strumień iskier które zwiastowały, że twoje zaklęcie działa i ma zamiar zniwelować mgłę próbującą wedrzeć się do środka.
Działo się jednak coś dziwnego bowiem macka nie dawała za wygraną, iskry sypały się na nią, a ona milimetr po milimetrze wbijała się w niewidzialną ścianę ochronną. Zacząłeś się tego obawiać, zwłaszcza że mleczny opar odciął ci wszystkie drogi ucieczki, bowiem mała chmurka mgły unosiła się nawet nad kopułą więc wylecenie z tego miejsca nie wchodziło w rachubę.
Macka naparła z cała mocą na antymagiczną barierę i zaczął rozgrywać się najgorszy możliwy scenariusz, bowiem przebiła się ona do twej przestrzeni. Zaklęcie nie zdołało powstrzymać oparu, który jak gdyby z triumfem owinął się w mgnieniu oka w około twej szyi. Gdy tylko pierwsze „odnóże” przebiło się przez ochronną skorupę z ziemi uniosły się kolejne, które poczęły przebijać się przez barierę. Szło im to mozolnie ale jedna za drugą dostawały się do środka i oplatały twoje ciało. Jednocześnie opar wywrócił cię na ziemię i przycisnął do niej całkowicie cię unieruchamiając. Nie pomagały zaklęcia, czy wierzganie, mleczny dym powoli wsunął ci się na twarz. Gdy tylko przysłonił oczy znalazłeś się w wirującym tunelu tysiąca kolorów. Mgła Cię gdzieś zabierała....



Grefen i Profesor

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=pRHsZDC0t_c&feature=player_embedded[/MEDIA]

Nagły błysk tysiąca barw sprawił, że tunel barw zniknął, a wy pojawiliście się kilka centymetrów nad ziemią i opadliście obok siebie. Szybko popatrzeliście po sobie by upewnić się, że jesteście dobrze znanymi sobie osobami. Greffen wciąż był w swej przemienionej formie ale na szczęście profesor umiał ją rozpoznać, tak więc obyło się bez porozumień. Kiedy już byliście spokojni, że nie pojawiła się koło was żadne bestia rozejrzeliście się po nowym miejscu.
Wylądowaliście na małej trawiastej wysepce pośród zielonkawej wody. Gleba było lekko wilgotna i porastały ją paprocie. Dookoła pełno było takich malutkich wysepek rozrzuconych po zielonkawym jeziorze porośniętym rzęsom wodną. Znaleźliście się na jakimś bagiennym jeziorze. W oddali widzieliście stały, porośnięty licznymi drzewami ląd. Z wody w niektórych miejscach również wyrastały stare wysokie drzewa z których zwisały liany, a ich korę pokrywała gruba warstwa mchu. Woda w niektórych miejscach falowała, oraz ulatniały się z niej bąble jakiegoś gazu który nie pachniał najlepiej.



Zauważyliście również, że nad wodą unosi się znana wam dobrze mgła. Gdy lepiej się przyjrzeliście zdaliście sobie sprawę, że jest ona tu wszech obecna. Niczym osad pokrywała drzewa sprawiając, że co pewien okres czasu zmieniały swoją barwę i lekko falowały. Rośliny pokryte mgłą wyglądały bardzo nie rzeczywiście, niczym widma dawnej natury. Nawet gleba na której wylądowaliście pokryta była tym mlecznym lekko wijącym się oparem. Profesor stwierdził jedno. Wszystko wyglądało jak gdyby miało zaraz się rozpaść, lub zniknąć, takie wrażenie przynajmniej sprawiała mgła zmieniająca kolory. Zdawało się jak gdyby wszystko rozmywało się powoli, jak gdyby było niesamowicie niestabilne...

Gabriel

Powoli wycofywałeś się obserwując zielonego stwora, ten jednak nie ruszał się jedynie przypatrując się twojej osobie. Wykorzystałeś to i odskoczyłeś w najbliższy zaułek i tam biegiem ruszyłeś jak najdalej od tej dziwnej istoty. Jednak nie spodziewałeś się tego, że pokraczny zielony stwór nagle wyrośnie ziemi przed tobą. Wpadłeś na niego, a on błyskawicznie pochwycił się w swoje łapy. Nie spodziewałeś się że może być w nich tyle siły, jednak ten uścisk niemal gruchotał Ci kości, a zielony stwór wciąż zaciskał ręce coraz mocniej. Nie mogłeś złapać oddechu w płuca i nie miałeś jak się wyrwać. Czułeś, że zaraz zaczną pękać ci żebra, jedno po drugim. I wtedy też stwór rozwiał się, zmienił się w mgłę która, mimo że dalej cię oplatała nie miażdżyła już twojego ciała. Łapczywie złapałeś powietrze w płuca i odetchnąłeś głęboko. Dopiero teraz zdałeś sobie sprawę iż mgła owija cię niczym ciasny kokon. Nie mogłeś ruszać rękami, także twoje nogi zostały unieruchomione a ty opadłeś na ziemię. Wierzgnąłeś się mocno lecz to nic nie dało. Opar pokrył całe twoje ciało w kilka sekund, a gdy zasłonił ci twarz zobaczyłeś tysiące barw.
Znowu unosiłeś się w kolorowym korytarzu tysięcy wirujących barw, takim samym jak ten który przeniósł Cię tu z krypt. Wiedziałeś że znowu jesteś gdzieś przenoszony. Ale co z resztą? Co z innymi którzy przybyli do tego miasta? Te pytania męczyły Cię gdy zawieszony w powietrzu czekałeś na koniec swojej podróży.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ExJzPxwlRLg[/MEDIA]

Nagle tunel zniknął, a ty upadłeś z niedużej wysokości na ziemię. Uderzenie o glebę spowodowało iż biała chmura jakiegoś pyłu uniosła się do góry. Przetarłeś bolące żebra i dźwignąłeś się na nogi by rozejrzeć się po miejscu do którego trafiłeś.
Znajdowałeś się na polanie porośniętej tysiącami różnych grzybów. To co wzniosło się w górę po twoim upadku nie było pyłem lecz zarodnikami purchawko podobnych grzybów które zgniotłeś. Polana otoczona była ciężkimi starymi drzewami, przez których korony przebijały się gdzieniegdzie grube snopy światła. Drzewa wyglądały niczym skamieniałe, na pewno nie były to normalne rośliny. Miałeś wrażenie że znajdujesz się w wielkim, cichym tunelu utworzonym z reliktów natury. Było w tej atmosferze coś podniosłego i budzącego respekt to praw rządzących przyrodą.



Gdy dokładniej przyjrzałeś się otoczeniu zobaczyłeś, że mgła jest tu wszechobecna. Wspinała się leniwie po starych drzewach, i wiła się między grzybami jak żywa. Przez tą zmieniająca powoli kolory mgłę, zdawało się że cała ziemia i ściany tego drzewnego korytarzu falują lekko zmieniając swe barwy. Przynosił oto na myśl coś bardzo starego, przedwiecznego, miejsca które tylko chwila dzieli od upadku i zatopieniu się w tej mgle.

Przestąpiłeś kilka kroków w celu zbadania tego miejsca gdy nagle usłyszałeś szmer z okolicy skamieniałych drzew. Odwróciłeś się szybko gotów do walki lub też ucieczki przy użyciu swych umiejętności.
Zobaczyłeś jak z pomiędzy drzew wyłania się elfka dzierżąca w dłoniach łuk. Ubrana była w skórznię i niebieski płaszcz który delikatnie falował przy jej ruchach. Na plecach zawieszony miała kołczan oraz długi miecz. Do pasa przypięty miała sztylet oraz kilka małych sakiewek. Jej brązowe włosy opadały na ramiona, a policzek zdobiła świeża jeszcze rana. Wyglądało to jak by coś podrapało kobiecie tą część twarzy.



Spojrzała na Ciebie swymi zielonymi oczami i błyskawicznie wycelowała z łuku. Wydawało Ci się że gdzieś już ją widziałeś. Stojąc jak wryty wolałeś nie wykonywać gwałtownych ruchów i przeszukałeś swoją pamięć by przypomnieć sobie kim ona jest. Wtedy przyszło tez i olśnienie, ta elfka była w obozie przed wyprawą! Była jednym z członków ekspedycji!
Kobieta też chyba Cię skojarzyła gdyż zamiast wystrzelić krzyknęła do Ciebie.
- Czy ty przybyłeś wraz z innymi zbadać zimną puszczę!? Jesteś członkiem wyprawy!?- miała silny pewnym siebie głos. Teraz pozostało Ci już tylko odpowiedzieć.
 
Ajas jest offline