Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2011, 16:33   #4
Maciekafc
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
Jak każdego wieczora Albert wracał wieczorem z karczmy. Mimo, że nie należał do gospodnych plotkarzy, to słyszał wieści, jakie krążyły w wiosce. Tego wieczora, standardowo siedząc na tyłach przy dogasającym kaganku również był świadkiem mowy burmistrza miasta. Teraz, wracając do swojego domu z dużą wieża za miasteczkiem począł się zastanawiać nad problemami ludzi i burmistrza.

Otwierając masywne drzwi zaświtał mu w głowie pewien pomysł. Rozwiązanie problemu. W pokojach było ciemno, a wdzierające się światło pełnego księżyca przez małe okna w ścianie rzucały nieme światło na kord. Tak, to właśnie było rozwiązanie tego frasunku.

***

Następnego ranka przez wioskę spokojnym krokiem szedł odziany na czarno, z przypasanym do pasa kordem. Światło odbijało się od lśniącej klingi. Razam w wiosce był znaną osobą, nie ze swoich osiągnięć, ale tajemnicy jaką skrywał. Gdzieniegdzie ciekawe głowy wyglądały zza winkla. Mężczyzna szedł w kierunku domu burmistrza z dumnie podniesioną głową.


Przed wejściem do burmistrzowego mieszkania zgromadził się mały tłum. Wielu z ludzi to byli zwykli wieśniacy w roli gapiów. Wśród tłumu dało się także dostrzec i wielu mężczyzn bojowo odzianych z włóczniami, siekierami i prostymi mieczami. Razam stanął w tłumie i oczekiwał swojej kolejki.
W końcu nadszedł czas i na niego. Mężczyzna wyprostował się i wziął oddech. Widział, że to będzie trudna rozmowa.

- Witaj burmistrzu. Chciałem pomóc, wyruszyć. - tutaj mężczyzna przerwał. Burmistrz wyraził zdumienie na swojej twarzy. Był to sygnał to kontynuowania - Kiedyś pomogłeś mi. Wioska zagwarantowała mi dostatek i spokój. Nie mam nic do stracenia. Chciałbym pomóc. Zaznać przygody na stare lata i rozruszać te spróchniałe kości... - tutaj Razam lekko zachichotał - Podołam, uwierzcie mi.

Albert zakończył swoją kwestię bardzo łagodnym spojrzeniem wzbudzającym zaufanie. W pokoju zaległa irytująca cisza.
 

Ostatnio edytowane przez Maciekafc : 06-01-2011 o 16:35.
Maciekafc jest offline