Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2011, 22:28   #98
Bebop
 
Bebop's Avatar
 
Reputacja: 1 Bebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwu
Harlow przetarł czoło jakąś znalezioną w wozie chusteczką, na szczęście było to jedynie drobne skaleczenie. Przeklął cicho, gdy przypomniał sobie o usłyszanej w radiu wiadomości. Teraz miał już na głowie nie tylko wojskowych, ale również policję, jedynym pozytywnym aspektem w tej chwili było to, że udało mu się zgubić na moment pościg. Centrum handlowe było spore, parking miał pięć pięter, a on sam znajdował się teraz na drugim. Zaparkował Hondę, mało już przypominała nowiutkie autko, które musiał pożyczyć, nie czuł się z tym zresztą dobrze. Kradzież i brawurowa jazda były jednak złem koniecznym, gdyby tego nie zrobił, teraz byłby na łasce wojskowych.

Mechanizm ruchomych drzwi zaskoczył od razu, kiedy stanął przy nich Harlow, w środku kręciło się kilkanaście osób, jednak on najpierw zwrócił uwagę głównie na umieszczone przy suficie kamery. Zobaczył również dwóch strażników, nie przejął się jednak, póki jego twarz nie widniała na listach gończych ani telebimach, oni nie mieli powodu by go zaczepiać. Zresztą nie wykazywali zbytnio zainteresowania otoczeniem, pierwszy z nich przeglądał informację o przyjazdach i odjazdach metra popijając Coca Colę, drugi zaś, młodzik ze śmiesznych wąsikiem zerkajął ukradkiem na dwie nastolatki siedzące niedaleko.

Colin był tu już parę razy i wiedział, że na tym piętrze oprócz marketu znajduje się również kilka sklepików i butików. Rozumiał, że musi działać rozważnie, ale i szybko, wojskowi nie mogli tutaj wejść z bronią, ale na pewno kwestią minut było obstawienie przez nich wszystkich wyjść. Postanowił na początek zmienić swój wygląd, miał do wyboru takie marki jak Adidas, Puma, Nike czy H&M, ale zdecydował się na tańsze Penneys. Szary polar zamienił na czarną koszulę, na którą zarzucił kurtkę z kapturem w barwie ciemnej zieleni, jako dodatek wybrał sobie czapkę z daszkiem oraz okulary przeciwsłoneczne. Przebrał się i od razu zapłacił, następnie szybko skierował się w kierunku windy. Po drodze kupił sobie też męską torbę, mogła mu się przydać.

- Hej człowieku! - Zaczepił go jakiś młody mężczyzna ubrany w podniszczone ciuchy, typowy naciągać, którego jeszcze nie wychwyciła ochrona - Masz jakieś drobne?

Colin wcisnął mu w rękę torbę z swoim polarem i wskoczył do windy, z mapki dowiedział się, gdzie znajduje się wejście prowadzące prosto do metra oraz postoju taksówek. Dostał się tam w kilka chwil, zresztą cała zabawa z centrum handlowym zajęła mu mniej niż 15 minut, choć i tak zapewne tylko kilka chwil dzieliło go od natknięcia się na wojskowych. Dlatego od razu po wyjściu sprawdził czy nikt go nie obserwuje i mając do wyboru metro i taksówkę, wskoczył do najbliżej stojącego auta.

Rudy kierowca spojrzał na niego z uśmiechem, ale również zainteresowaniem, z głośnika dobywała się jedna z piosenek Beatlesów.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=UrhmktQkxpI[/MEDIA]

- Gdzie trzeba? - spytał.

- Jedź pan w kierunku stadionu Arsenalu, dawno go nie widziałem - odparł Colin.

- Fan Arsenalu? Super - ucieszył się widocznie, następnie ruszył spokojnie, ale stanowczo, nad głową mężczyzny wisiał szalik Kanonierów, na który właśnie szczerząc się wskazywał - Co pan sądzi o Walcottcie?

- Za mało mu dają szans.

- Prawda? Chłopak ma talent, technika, uderzenie, a jak zapierdala po tym boisku. Najgorzej z obroną strasznie się sypie...


***

Na miejscu Colin pożegnał się z kierowcą dodając na koniec, że rzeczywiście nie spodziewał się, iż Nasri dobrze się spisze w klubie. Następnie wyciągnął telefon i wybrał numer Nikołaja, czekał krótką chwilę aż usłyszał głoś Serba.

- Tak?

- Dzięki za ostrzeżenie, było blisko
- powiedział Colin.

- Z mego powodu. Spiąłem się z foką - rzekł Nikołaj, najwyraźniej u niego też było ciekawie.

- Musimy coś wymyślić nim znowu dobiorą nam się do tyłka. - Colin rozejrzał się, nie wyglądało na to, że ktokolwiek go obserwuje.

- Ile masz czasu? - zapytał Serb.

- Nie wydaje mi się żeby już mnie śledzili, ale to kwestia czasu, więc nie powiem, że wiele.

- Dobra. Po rosyjsku mówisz? Bo o serbski nie posądzam
- powiedział, rzeczywiście tego akurat Colin nie znał, ale trochę obijał się po świecie i liznął parę języków, nie można było powiedzieć, że mówi w nich biegle, ale opanował prostą komunikację.

- Trochę, parę razy byłem w tamtych stronach.

- Ciekawe w jakim charakterze -
rzekł już po rosyjsku Nikołaj, Anglik zignorował jego uwagę - Jakbyś czegoś nie rozumiał przejdziemy na angielski. Jestem w metrze i rozmowa o strzelaninach może zwrócić uwagę.

- Rozumiem. -
Krótko, czuł, że ten akurat język nie jest jego najmocniejszą stroną - Jakie ty masz plany?

- Czekaj. Spotkałem Morse. Doszło do strzelaniny. Poważnie oberwał, zabrali go. Podałem nasze informacje do telewizji i dla gliniarza. Wydaje się dobry. Royal ma naszych, wszystkich. Na razie ich nie torturują, ale Morse chciał to zmienić.


- Jesteś ranny? - wydukał niezbyt pewnie, męczył się z tym niemiłosiernie.

- Nie, ale mam mało naboi. Wystrzelałem parę, resztę zostawiłem w hotelu. Jak wygląda sprawa u Ciebie?

- Marnie, zapas mam w mieszkaniu, ale tam lepiej nie zaglądają.
- Przy sobie zresztą również nie miał zbyt wiele.

- Co robimy? Właśnie wysiadam. Za parę minut będę na ulicy niedaleko Big Bena. Będę mógł przejść na angielski.

- Musimy dobrać się do ciała Wilsa, jeśli przesłuchamy jego może uratujemy pozostałych.


- Ciała? Nie żyje? - spytał zaskoczony Serb - Mogą być problemy. Zadzwoniłem do niego ze starego telefonu i obiecałem śmierć. Dla niego i jego rodziny.

- No ciała, jak to będzie po rosyjsku...
- Zastanawiał się przez moment - Skóry? A tak. On ma najwięcej informacji

- Kazałem mu też wypuścić naszych. Może podziała? Wtedy zgarnąłbym wszystkich i zwiał gdzieś. Do Afryki na przykład.


- Wills musi mieć jakichś przełożonych, co jeśli decyzja nie należy do niego?

Colin rozejrzał się po raz kolejny, kilku przechodniów dziwnie mu się przyglądało i już miał zamiar gdzieś odejść, ale w końcu ruszyli w swoją stronę mówiąc tylko - Jakiś pieprzony Rusek przyjechał, co tylko go uspokoiło.

- To w jego głowie... Jego problem by ich przekonać. Spanikuje. Straci panowanie nad sobą. Zginęła jego prawa... Zginął jego doradca to spraw siłowych - zaczął znowu Nikołaj.

- Co w takim razie? Czekamy na reakcje?

- Nie mam innego pomysły. Trzeba gdzieś się ukryć.

- Nie rozumiem tylko komu możemy teraz zaufać -
znowu zaczął dukać, nie przepadał za językami ze wschodu, łamały język i ciężko było wypowiedzieć niektóre zwroty, choć od rosyjskiego podobno trudniejszy był polski, w każdym razie wolał włoski lub hiszpański.

- Sobie. Nawet nie Benzowi. Nawet jak go wypuszczą będzie miał... Będą za nim szli.

- Gdzie w takim razie skryjemy?

- Nie wiem. Poczekaj chwilę... -
powiedział i po chwili już po angielsku dodał - Gdzie jesteś?

- Przy stadionie Arsenalu -
odrzekł z ulgą w swym języku.

- To kawałek. Złapie takse. Pomyśl nad czymś innym. Czego oni chcą. Dorwiemy to pierwsi i przystąpimy do pertraktacji.

- Kiedy sprawdzałem laptopa Benza natknąłem się na jakiś e-mail, wygasł, ale chyba warto byłoby dowiedzieć się kto to. Szczególnie, że inną opcją jest jedynie czekanie.


- Jak chcesz to sprawdzić?

- Może znów poruszę dawne znajomości, nie jestem pewien czy to się uda co prawda.

- Przednio udało się nieźle.

- Oby było tak i teraz. Postaram się czegoś dowiedzieć zanim przyjedziesz.


-Kuśtykam właśnie do taksy. Powodzenia.

- Przyda się. Do zobaczenia
- rzekł na koniec Colin i rozłączył się.

Chwilę później Harlow wybrał numer swojego przyjaciela, miał zamiar umówić się z nim znowu przy magazynach, było tam również sporo pustych kontenerów, można się było między nimi ukryć i jednocześnie mieć widok na drogę, planował zabrać ze sobą na wszelki wypadek Nikołaja, dlatego też ważne by było tam miejsce, w którym Serb mógłby się na początek zaczaić. Jeśli jego znajomy z SAS nie będzie mógł im pomóc ani w zdobyciu informacji o osobie, która wysłała maila, może przyda się w inny sposób.
 
__________________
See You Space Cowboy...
Bebop jest offline