Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2011, 22:59   #48
Slywalk
 
Reputacja: 1 Slywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodze
Szybka jazda. Bieg. Drzwi. I są już bezpieczni w markecie. James modlił się żeby drzwi wytrzymały, a także by inne było zamknięte. Tutaj odwaga Denova będzie poddana ostatecznemu egzaminowi, w końcu w takich miejscach zawsze jest dużo ludzi, i co jeśli tutaj też dostali się zombi? Co jeśli za następnym regałem będzie czekał na nich klient, dla którego oni będą towarem, a taka grupka, jak ich, to może oznaczać promocję.

Plan mieli ustalony, więc dużo już do powiedzenia nie było. Azjata zgodził się iść razem z James. Podzielili się na grupy i każda ruszyła w swoim kierunku. James nie znał tego marketu więc ruszył
przed siebie. Mijali kolejne sklepy, głównie z odzieżą. Amerykanin uważnie rozglądał się na boki, raz na jakiś czas pojawiały się ślady krwi lecz nie było widać właścicieli.

Po paru minutach znaleźli sklep z żywnością. Na ich szczęście był pusty. Przyśpieszając kroku ruszył po konserwy i inne produkty z długim terminem ważności. Wrzucał wszystko do swoje plecaka, kiedy już zapełnił plecak, skierował się na stoisko ze słodyczami, zgarnął z półki kilka batoników i upchał w plecaku.

- Musimy też zabrać coś do picia- powiedział do Azjaty.

Jako że nie miał już miejsca w plecaku poszedł do kas po jakąś torbę. Nie spodziewał że za chwilę stanie do walki o własne życie. Kiedy wyciągał spod lady torbę, przy innej kasie coś się poruszyło. Wcisnął reklamówkę do kieszeni kurtki, po czym ściskając oburącz pałkę, ruszył sprawdzić co spowodował hałas. Zbliżając się zauważył kałuże krwi w miejscu z którego dobiegł hałas. Rosnący strach spowodował że nogi zaczęły mu się lekko trząść. Nagle zza lady wysunęła się blada ręka, następnie reszta ciała. Było
to ciało młodego mężczyzny, miejscami zakrwawione. James przystanął, obcy musiał go zauważyć
bo zrobił to samo, po krótkiej chwili przekręcił głowę w kierunku Denova. O tym co zobaczył chciałby jak najszybciej zapomnieć, a najlepiej by to spotkanie w ogóle nie miało miejsca, mianowicie tam gdzie powinna być lewa strona twarzy obcego, była pustka. W miejscu oka ziała pustka, spod krwawych śladów wystawały kości czaszki, z żuchwy zwisały resztki policzka.
Obcy wstał i ruszył w kierunku James, któremu nogi odmówiły posłuszeństwa, stał i gapił się jak zombie idzie w jego stronę, wyciągając przed się ręce do śmiertelnego uścisku. Kiedy obcy był dwa kroki od niego, James odzyskał panowanie nad nogi i rzucił się do ucieczki. Mijając koszyk z różnymi śmieciami „po 2 dolce każdy” potknął się o wystającą nóżkę stojaka ze słodyczami. Zwalił się ciężko na ziemię, a z plecaka dobiegł dźwięk uderzających o siebie puszek. Pałka wyleciała mu z rąk. Szybko się pozbierał i ruszył biegiem dalej. Zombie był cały czas z nim. James kluczył pomiędzy regałami, mając nadzieję na zgubienie oponenta, lecz tylko marnował siły. Czując że już
dłużej nie może uciekać zrobił coś jednocześnie głupiego i odważnego, ściągnął plecak, po czym odwrócił się i trzymając go przed sobą natarł na goniącego go zombiaka. Siła uderzenia zwaliła obu na ziemie, James przetoczył się na bok by wytracić impet. Po chwili do jego uszy dobiegł przeraźliwy huk, jakby coś ogromnego zwaliło się na ziemię. Denov nie dał szansy nieprzyjacielowi wstać, najpierw kopnął go najmocniej jak potrafił w tors, po czym stopą zmiażdżył
mu głowę. Kopał dopóki nie był pewny że ten już więcej nie wstanie. Adrenalina buzowała w nim.
Zabrał plecak z podłogi i ruszył szukać Azjaty i półek z jakimiś napojami. Pierwsze udało mu się znaleźć to drugi. Wyciągnął z kieszeni torbę i wrzucał do niej jakąś wodę mineralną. Wziął też kilka butelek soku. Obładowany ruszył do miejsca spotkania razem z Azjatą. Dotarli tam, a po chwili znalazł ich ten Anglik.

- Zgaduję że to ty narobiłeś tyle hałasu? - powiedział – Mamy prowiant i napoje, a co do wyjścia to twoja kanonada mogła sprawić ze zombiaki skierowały się w tamtą stronę więc można by sprawdzić czy to wyjście jest wolne. Nic innego nie przychodzi mi do głowy.
 
Slywalk jest offline