Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2011, 00:23   #49
Imuviel
 
Imuviel's Avatar
 
Reputacja: 1 Imuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwu
No-tak-to-był-kurwa-genialny-pomysł.


Japończyk skupił się na tej myśli, byleby nie odpłynąć.
W supermarkecie może i byli bezpieczni przed zombiakami z zewnątrz, ale w środku z pewnością czaiły się monstra pod postacią klientów. Hiro wyobraził sobie jak wyskakuje na niego zzombifikowana dziewczyna z napisem na koszulce „Dzień dobry, w czym mogę pomóc?”
Brrr.


Do sklepu biegli szybciej niż Usain Bolt spieprzałby przed Ku Klux Klanem.
Hiro miał nogi z waty, serce waliło mu jak oszalałe. Byleby nie patrzeć za siebie...



- Dobra, tą samą drogą raczej nie wyjdziemy, zablokowały i pewnie za szybko nie odejdą, póki co ustalmy, że gdy tylko weźmiecie co trzeba to wracacie tutaj i czekacie na resztę. Jak ktoś nie zjawi się w ciągu godziny, albo trochę krócej, idziecie gdzieś. Cały czas myślcie o innej drodze ucieczki stąd. Powodzenia. - powiedział Angol.


Angol był dziwny. Może nie dziwny, lecz dość specyficzny. Konkretny, chociaż Hiro czekał aż tylko powie „to zależy”, no i zdawałoby się był nieustraszony.
Rozdzielili się. James, raczej młody gość, dotychczas stojący z boku, nie to co Przestępca.
- Dobra, to ja ruszam poszukać jakiś konserw i innych przydatnych rzeczy. - rzucił do Hiro. - Może pójdziesz ze mną w grupie będzie bezpieczniej?
O, tak, samotność pośród zombiaków nie należałaby do favourite ostatnich chwil życia.
Wciąż przerażony Japończyk nie był w stanie wydobyć dźwięku. Zamiast tego tylko skinął głową.




Doszli w końcu do spożywczaka. Oby się nie okazało, że gdzie jedzenie tam Amerykanie...
Wziął dwa koszyki przy wejściu, bo na wózek nie miał drobnych.
Koguchi szedł ostrożnie, powoli zagłębiając się pomiędzy regałami.
Pospiesznie sprawdzał datę ważności i szybko wypełnił jeden koszyk przeróżnym żarciem.
Do drugiego wrzucał wszystko co szklane, głównie butelki z piwem.
Wtem usłyszał jakiś hałas. James poszedł na drugą stronę sklepu. Kurwa, zombiaki!!!!
Nie czekając na towarzysza, zaczął uciekać z powrotem, na miejsce zbiórki.
Widział w dziesiątek, zdałoby się, witryn zastygnięte manekinyZOMBIE!!
Nie wiedział czy faktycznie jakiś go gonił, ale bał się nawet odwrócić.
W rękach wciąż trzymał koszyki. Nie miał jak sięgnąć po te przeklęte butelki!
Dźwignął koszyk ze szklanymi rzeczami do góry i, tak jak się spodziewał, usłyszał brzdęk i trzask rozsypujących się kawałków.
I huk, którego się zupełnie nie spodziewał, ale zdawał się dochodzić z innej części centrum.
Co to było?
Zaraz!
Coś się poruszyło, tam, jakiś ciemny kształt, od strony toalet. O boże...
A teraz którędy biec?! Nie ma czasu do namysłu!
Rzucił się lewo, zmówił w myślach szybką modlitwę za Jamesa i rozpoczął już za siebie.
W końcu dojrzał umówione miejsce i zorientował się, że tylko jego kroki obijały się echem po opustoszałym korytarzu.


Hiro zwolnił tempo....I czekał.
Pomyślał co mogło się stać z jego towarzyszami. Czy teraz są jednym z nich? Bezdusznych, głodnych potworów?
Aż w końcu przyszli. Hiro nie wiedział czy się cieszyć czy wstydzić gdy dojrzał Jamesa lekko poturbowanego, ale raczej bez urwanej głowy czy kończyny.
Angol zmienił sobie fatałaszki. No tak, Europejczycy są pierdolnięci, a ludzie z Wysp rzekomo są najbardziej.
I tylko „Pesymista” zdawał się być w normalnym stanie. Czyli kurewsko wystraszony.


Dosłyszał słowa Angola:
- Się porobiło. Mamy dwadzieścia minut na wyjście stąd. Inaczej z magazynu obsługi centrum zaleje nas fala złych nieludzi. Macie żarcie? I co najważniejsze znaleźliście wyjście?

- Zgaduję że to ty narobiłeś tyle hałasu? - powiedział nagle James – Mamy prowiant i napoje, a co do wyjścia to twoja kanonada mogła sprawić, że zombiaki skierowały się w tamtą stronę więc można by sprawdzić czy to wyjście jest wolne. Nic innego nie przychodzi mi do głowy.

Hiro westchnął.
- A mamy kontakt z tamtymi? Może kryjówka jest już... jak to się mówi, spalona?
 
__________________
moja postać =/= ja // Tak, jestem kobietą.
Imuviel jest offline