Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2011, 16:55   #17
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Spokojnie, bez nerwów, ostrożnie. Masz cel, skup się. Mantra powtarzana bez końca uspokajała Wilhelma. Przemykał wśród trupów jak cień, chowając się w ruinach zbombardowanych i ostrzelanych z ciężkiej broni budynków. Nie dało się omijać strefy walk, bo chyba już całe Außenstadt rozbrzmiewało kanonadami i jękami przyszłych trupów. Krótkie skoki, od osłony do osłony. Parę razy ziemia zagotowała się wokół niego, gdy jakiś durny sukinsyn, partyzant puścił serię w kierunku dalekiego, poruszającego się celu. Szczęście sprzyja odważnym? Pierdolenie. Już dawno nauczył się że nie ma czegoś takiego jak szczęście. Kluczył, cofał się czasami, kiedy przejście blokowane było przez rozszalałą tłuszczę, lub gorzej, przez mechy i egzoszkielety jednostek bojowych. Uparcie jednak szedł w kierunku odzyskanego adresu, do Łezki.

Kontakt. Wiadomość od zwierzchnika z korpusu. WiFi zaszyty w piwnicy zrujnowanej kamienicy odtworzył wiadomość. Matriach Wsiewodoj? Ledwo kojarzył faceta, co tu się znowu działo? Miał wrażenie że zaplątał się w jakąś grę, której nie zna zasad i teraz każdy ciągnie za sznureczki przywiązane do jego kończyn, a dureń WiFi skacze jak pajac, czepiając się skrawków informacji. Rusek, którego widział może kilka razy w życiu, jest teraz jego najlepszym przyjacielem? Sekrety mu zdradza i tajemnice? Szlag! Nie dało się zaprzeczyć, że informacje miał dokładne. Łezka, Rita, Bizon. Taaak, teczki przeczytał dokładnie, co nie oznaczało że Wilhelm miał zamiar mu zaufać. To że był pieprzonym ruskim sukinsynem nie miało tu wiele do rzeczy, choć WiFi nie przepadał za nimi. Coś ostrzegało go przed tym facetem, jakiś wewnętrzny głos. Analizował informacje, oglądnął wideonagranie jeszcze raz. Polityka. Coś czego nie cierpiał w zasadzie od zawsze. Rząd, Federacja, Polaczki każdy szarpie w swoją stronę i jak do tej pory WiFi dobrze na tym wychodził, mając to wszystko w dupie. Teraz zaś zaczęło się to wszystko mieszać jak w tyglu, stronnictwa, prywatne wojny… No i co jest z tym całym pieprzonym atakiem? Korpus nie był wszechmocny, ale, no bez jaj. Gdyby chcieli bronić miasta i nie dopuścić do wyłomu w Kopule, to Ruscy nie podeszliby nawet na 10 kilometrów... Chcą przeczekać aż odkopią to coś super ważnego i tajnego w Starym Mieście, a potem gdy odwalą za nich robotę Federacja przyjdzie na gotowe i pozamiata? Nie szło mu zbytnio, nie ogarniał wszystkiego. Szwindle, podchody i politykowanie nigdy nie były mu bliskie, szczególnie na taką skalę. Rachunek trzeba prowadzić blisko siebie i dla swoich potrzeb. Co on będzie miał ze współpracy z Wsiewodojem? Kurwa mać. Moldtkego… Ruskiemu jedno musiał przyznać, siedział na informacjach, a WiFi błądził jak dziecko we mgle. To że Bizon był wkurwiony na niego i z jakiego powodu, było jasne. To że nie działał sam, też. W końcu wyraźnie ktoś mu rozkazy wydawał na nagraniu na palmtopie. Cholera… zdaje się że nie miał wyjścia, zdecydował się jednak odwlec decyzję do spotkania z Ritą. Jej ufał? Taaa, jako duszy własnej. W końcu nic nie sprawiało jej większej przyjemności w życiu, jak robienie go w chuja. Przynajmniej jednak wiedział co się po niej spodziewać, jeśli miała w tym swój interes, nie wywiedzie go w maliny. Ciekawe co u niej, dawno się nie widzieli… Wilhelm uśmiechnął się lekko, odbezpieczając HK i ruszając w dalszą drogę. Na razie Łezka, ona jest ważniejsza…

Trzymaj się z dala od wschodniej części miasta, przynajmniej przez tydzień. Cenna rada panie Wsiewodoj, tyle tylko że niezbyt przydatna. Adres wydobyty z palmtopa tam go właśnie prowadził. Sam zaś zalecał przyglądnięcie się ruskim po wejściu do miasta i śledzenie ich ruchów, nawiązanie kontaktu z ich razwiadczykiem. No i o co chodziło z tym stekiem bzdur o Łezce? Wirus mutujący ciało?
Gorzej chyba nie mógł trafić. Liczył że uda mu się przedrzeć zanim rozpierniczą Kopułę i przejdą do szturmu. Uderzenia hydromechanicznego taranu było słychać już od kilkunastu minut, ale on ciągle parł naprzód, wymijając tłumy rozhisteryzowanego tłumu. Zwracał na siebie uwagę, co tu wiele mówić, płynął pod prąd. Na szczęście Ordnungsdienst zajęte było okopywaniem pozycji i obserwowaniem przedpola. Nie było jednak czasu. Wreszcie znalazł się w pobliżu celu, kamienica jak na złość stała niemal w centrum uwagi. Wysoki budynek, od razu zauważył dwóch ludzi w drzwiach. Cholera, nie da rady, może jakieś wejście alternatywne… Łezka by odszukała drogę, była w tym dobra. Czasami WiFi łapał się na tym że za bardzo na niej polega. No ale teraz, co dalej? Przecież nie ruszy do frontalnego ataku. Trzeba będzie się zaszyć w pobliżu i poczekać na rozwój sytuacji, może się ruszą jak grunt zacznie się im palić pod dupą. Przebili Kopułę, niebo zamigotało, szaleńcza kanonada i wybuchy, tam gdzie siły Federacji uderzyły na szturmujących. Zaczęła się rzeź, porządkowców Polaczki roznieśli na strzępy w ciągu kilku minut. Co może zrobić człowiek, który ma naprzeciwko siebie górę mięsa, której nie da się zatrzymać przed rozwaleniem wszystkiego w koło mechanicznym mieczem nawet ogniem ciągłym. Chciał już się wycofać, ruszyć za falami uciekających w przerażeniu mieszkańców, kiedy coś pozbawiło go tchu i możliwości ruchu. Nie było żadnego ostrzeżenia, po prostu poczuł ucisk w skroniach i bębenkach a potem padł na ziemię wstrząsany paroksyzmami bólu. Złapał się za głowę przyciskając dłonie do skroni i kuląc się w pozycji embrionalnej. Krzyczał, gdy coś wwiercało mu się w umysł, rozsyłając fale bólu po ciele. Widział jak ludzie padają wokół niego, jak wiją się w agonii, wymiotują i nieruchomieją. Powietrze opada falami, jakby zgęstniało w jednej chwili. Nagle jednak robi się lepiej, WiFi może wstać, otrząsnąć się z tego co właśnie się stało. Cholera… urządzenie na szczycie Kopuły? Ale dlaczego on może chodzić, a inni nie? Nawet atak od strony wyłomu ustał. Test jakiejś broni? No ale po co ryzykować rozwalenie Kopuły i wtargnięcie Ruskich do miasta? Pozbierał się szybko, jedyna szansa na dostanie się do Łezki. Jak ona zniosła to piekło? Może to że była w kręgu zainteresowania Bizona i jego mocodawców pomogło. Była w końcu na ich liście… może jej też grzebali w głowie.
Dość pierdolenia, skupienie i koncentracja. Strażnik pada pod ciosem noża, z przeciętej tchawicy krew chlusta jak z wiadra, obrót, zamach i drugi z przebitą wątrobą pada na ziemię. Egzekucja nie walka, ledwie stoją na nogach. WiFi wchodzi po schodach do góry. Wszędzie ludzie leżą pokotem. Niektórzy martwi, niektórzy nieprzytomni. Wilhelm łapie jednego z nich za bety, potrząsa, stara się ocucić. Nic, najwyraźniej jedynie on zniósł jakoś tą falę gęstego powietrza. Zły adres, to nie tu, wszystko na marne. Niepokój rośnie w miarę jak przeszukuje kolejne pomieszczenia. Nie ma jej, żadnych śladów, nic. Cholera. Może ta cała jednostka operacyjne jest pod ziemią? Odnalazł zejście do schronu, zszedł ostrożnie na dół. Solidna niemiecka kamienica wytrzymałą wiele lat, może pod nią znajdzie to czego szuka.

Była tu, spóźnił się, do kurwy nędzy! Przenieśli się, w sumie było to do przewidzenia, ruscy przebijali się tuż pod bokiem, po co czekać aż będzie za późno. Ale po co strażnicy? Podrzucony adres był pułapką? Znów tylko strzępy informacji i domysły. „Wiadomość przechwyconą od obiektu przemieszczono do depozytu”. I wszystko, kurwa jasne… Nie miał pojęcia nawet gdzie zacząć. Zgarnął wszystkie paski informacyjne do kieszeni, przetrząsnął całe pomieszczenie szukając jeszcze czegoś co wskaże mu cel. Nie miał zbyt wiele czasu, wiedział że szturmujący pozbierają się szybko i zaraz zacznie się ponowna rzeź. Zastanowił się chwilę. Rita? Ale jak skontaktować się z nią w tym całym burdelu. Złapał komunikator i posłał jej wiadomość. Żyje, otrzymał info od Ruskiego z korpusu, czeka na spotkanie. Same ogólniki, mimo że na szyfrowanym kanale. Co teraz? Śledzić ruskich i ich zejście do Unterstadt i niżej? Zostawić Łezkę na pastwę skurwieli? No ale jak jej szukać? Jedno stało się jasne, gdy tylko zobaczył chłopaków z DSF z bronią soniczną. Ta kamienica aż prosiła się żeby ją rozpierniczyć w kawałki. No dobra. Nie ma wyjścia. Znaleźć kryjówkę, najlepiej po d ziemią, gdzieś z boku, nie na linii ataku. Przeczekać aż front się przewali, skoro Federacja dopuściła sama do wyłomu w Kopule, to nie będą bronić terenu do ostatniego sołdata, tylko wycofają się. Ruscy i Polaczki muszą ustabilizować przyczółek, jak chcą schodzić głębiej. Wojskowy umysł WiFiego myślał tylko w jeden sposób. Jeśli się myli… cóż, nikt oprócz Ruskich nie chce żyć wiecznie. Zadekować się, obserwować, przeczekać przejście frontu. W międzyczasie przeczytać dokładnie to, co zabrał z kamienicy, może trafi na ślad. Brzmi kurwa pięknie, a sprowadza się do prostego: przeżyć.
 
Harard jest offline