Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2011, 17:41   #5
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Współtworzone z Fetaurem

Nie otrzymawszy odpowiedzi, mężczyzna swobodnie indagował dalej:

- Wydajesz się znajomy panie, lecz bez jakichś słów zachęty z Twej strony nie chciałbym podawać Twego imienia, jeżeli na przykład sobie tego nie życzysz.

Kenbatsu osłupiał, słysząc imię pierwszego z gości. Nie spodziewał się zastać tutaj... swojego zięcia. Kiedy ten przemówił po raz kolejny, Kenbatsu ściągnął z głowy kapelusz i położył go obok siebie.

- Co słychać u mojej córki, Tokoyogi-kun? - powiedział do bushi, a po raz pierwszy od długiego czasu w głosie Kenbatsu dało się wyczuć nutkę rozczulenia.

W nagłym przypływie emocji, Tokoyogi klasnął w ręce rozradowany, cała jego twarz rozpromieniła się na widok długo nie widzianego oblicza jego rozmówcy a na ustach zagościł szczery i nieudawany uśmiech:

- Oooo doprawdy, szczęśliwy omen! Rad jestem niezwykle, widząc Ciebie, ojcze, a jestem pewien, że i Shirayuki jak tylko się dowie, żeś cały, będzie bardzo uradowana.

Śmiejąc się ze szczerego serca mężczyzna rozluźnił się wyraźnie, ściągnął opaskę. Miał złote oczy, które niewątpliwie widziały.

- Dobrze się dzieje, choć nie tak dobrze, jakbyśmy mogli sobie życzyć. Shirayuki jest zdrowa i równie piękna, jak wtedy, kiedy ją poznałem. Iye, jest piękniejsza - nieudawana duma i uczucie przebijały z głosu mówiącego - Ryu ma trzynaście lat, Ryuka, dwa mniej. To prawdziwe smoki, zadziwiają swoich nauczycieli przenikliwością i łaknieniem wiedzy. Odziedziczyły po matce talenty, przez co Shirase bardzo naciskają na ich nieustającą edukację. Szczęśliwie nie są jedynymi, którzy mają w tej materii coś do powiedzenia, zatem razem z naszym trzecim, Hidemitsu, kształcą się nie tylko wśród Shirase.

W pozornie lekkiej wypowiedzi, dało się wyczytać pewne rzeczy, znane obu mężczyznom, pomiędzy wierszami. Naciski Shirase oczywiście można było tłumaczyć tym, że młodzi winni być nieustannie kształceni by opanować trudną sztukę.

Można było.

Shirase słuchał tego potoku słów, z niemała satysfakcją odnotowując, że jego nauki nie poszły w las. I tego, że Kumo nadal tkwi pomiędzy młotem a kowadłem.
Słuchając o wnukach, starał ich sobie wyobrazić. Trójka małych brzdąców, biegających to tu i tam, w otoczeniu jego córki, Shirayuki. Te obrazy były chyba jedynymi, jakie starał się pielęgnować w swojej głowie, a które nie skupiały się na maho Śmierci. Ucieszył się na myśl, że wciąż tam, na dworze Shirase są osoby mu życzliwe. A to dawało możliwość powrotu do domu.

Kiedyś...

- Chciałbyś o coś zapytać, Tokoyogi-kun? - zapytał z uśmiechem, swoim głębokim basem. Na dźwięk tak miękkiem nuty, aż Tsukashi zakrakał ze zdziwienia, siadając u kolan swego pana - Aż widzę, ze korci cię, by przekazać to wszystko mojej córce. Pytaj więc śmiało, póki nikt nam nie przeszkadza.
- Hai, w rzeczy samej
- uśmiechnął się Uchikatsu - Pierwsze, jak się miewasz? Czy podróże były dobre? Czy Ci czegoś nie brak? Pozwól mi zająć się też Twoim ekwipunkiem. - roześmiawszy się serdecznie mężczyzna dodał - Shirayuki zaleje mnie szeregiem pytań, czy zadbałem o Ciebie jak należy. Wreszcie, najważniejsze - kiedy wracasz? Wypatrujemy Cię już jakiś czas. - Nie powiedział: "moja żona", "Twoja córka", czy "niektórzy". Wprost, naturalnie, powiedział "my". - Czy to nie dobra pora? - przechyliwszy głowę, spojrzał na teścia poważnie - Nie pytam po próżnicy, nasza rodzina wobec obecnych wydarzeń jest niczym ryba na haczyku. Jeśli wieści się rozejdą, że chociaż widzieliśmy się, co dopiero podróżujemy razem, pewni ludzie natychmiast założą najgorsze.
- Po pierwsze
- odparł Shirase - jak widzisz, czuję się wyśmienicie. Może i ziemie Shirase nie są obfite w zwierzynę, ale po sześciu latach wędrówek znajdziesz miejsca, w których można spokojnie odpocząć i zregenerować siły.

Rzeczywiście, patrzący na dawno nie widzianego krewnego Uchikatsu mógł dostrzec, że to, co najbardziej teraz dolegała Shirase, to zmęczenie po długiej podróży. Tamten pogłaskał kruka, siedzącego przed nim.

- Podróże bywały zaś... pouczające - powiedział, przypominając sobie, jak znalazł dość obszerny cmentarz wojsk Wielkiego Cesarza. Dzięki odpowiedniej ilości krwi i akolitów Shirase, mógłby nawet wskrzesić niemałą armię... - Niemniej, nie bywałem samotny. Ten kruk, Tsukashi, towarzyszył mi od czasu wygnania. Poza tym spotkałem wielu uczniów na swojej drodze, rozsianych obecnie po różnych miejscach w Cesarstwie - teraz dwuznaczność owych słów również nie powinna była umknąć uwadze Uchikatsu - Co więcej, są oni dość pojętnymi osobami, wiernymi swojemu nauczycielowi.

Wolną dłonią sięgnął po dwa miecze u pasa i położył je koło siebie.

- Wybacz nieuprzejmość, ale lata praktyki spowodowały, że odkładam je tylko w ostateczności - oznajmił z uśmiechem - Co zaś do mojego powrotu...

Zastanawiał się przez chwilę, jakby ująć w słowa to, co zamierzał przekazać.
- ...nie spodziewajcie się mnie w najbliższym czasie. Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia, a mój braciszek mi w tym nie pomaga. Ukrywanie się przed maho Shirase również wymaga nieco finezji. Jednakże... - spojrzał na Toko, również natychmiast poważniejąc - wszystko zależy od tego spotkania. Seishin Shouri, którego jak widzę zdołałeś już poznać, nie wzywa ludzi po to, by porozmawiali ze sobą chwilę. Nawet, jeśli to rozłączona rodzina. Przodkowie również są niespokojni. Całe zaświaty jakby czekały na znak, by zwalić się na głowy żywym.

Te słowa nie zaskoczyły zięcia. Mężczyzna pokiwał głową, jakby słyszał je już wcześniej, co najmniej parę razy. Kenbatsu mógł szybko domyślić się, że ostrzeżenie takie wcześniej mężowi mogła przekazać jego córka.

- Wydarzenia są fatalne - odrzekł tamten z kamienną, zawziętą twarzą. - Budzą mój gniew. Obudzą też Twój, Kenbatsu-sama. Zmienią wiele planów. Moje zmieniły na pewno. - Chciał dodać coś jeszcze, lecz miast tego rzekł jedynie - Saya bliższego Ci ostrza wymaga lekkiej poprawy okuć. Mam coś odpowiedniego, jeśli zechcesz, bym się tym zajął. Nie widzę też dobrego okrycia przeciw wiatrowi. Pozwól, ojcze, bym się tym zajął - przy wtórze tych słów do pagody wszedł trzeci mężczyzna, zaś Uchikatsu Tokoyogi naturalnie zamilkł, pzenosząc nań wzrok.

Shirase skinął głową, zauważając kolejnego gościa. Nie wiedział, czy Shirayuki dowiedziała się od kogoś o przeklętym ostrzu, które nosił u boku Kenbatsu i czy nie przekazała ich Toko, lecz wolal o tym się nie przekonywać na wlasnej skórze. Co zaś do płaszcza... Czy jest coś przyjemniejszego, niż dostanie go w prezencie od własnego zięcia?
Shirase uśmiechnął się do siebie.

Zapadłą ciszę, przerwał szept nowoprzybyłego:
- Domyślam się, panowie, że Shouri Seishin zaszczyci nas już wkrótce...

Tokoyogi pozostał taki, jakim pamiętał go Shirase - uprzejmym i życzliwym człowiekiem, rodzinnym i otwartym wobec krewnych. Kenbatsu mógł polegać, że jego zięć się odezwie i tak się też stało:

- Spodziewamy się go szybciej, niż później, nieznany panie. Jestem Uchikatsu Tokoyogi. Czy mogę poznać Twe imię?
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline