Tass tylko czekał na ten moment, zagryzł dolną wargę poderwał natychmiast drugą kuszę i wycelował w draba, tego co ogłuszył krasnoluda. I wtedy usłyszał zgrzyt walki gdzieś dalej na uboczu. Leonardo mężnie odpierał ciosy elfickiego napastnika, ale różnica poziomów oraz przewaga uzbrojenia dawały o sobie znać. Wybacz Gaurim, musisz sobie poradzić sam. W panice z powrotem odłożył ciężko kuszę, najszybciej jak potrafił naładował z powrotem swoją. Starał się jak mógł wycelować w elfa, ale ten zasraniec wciąż gdzieś skakał, obkręcał się co chwila. Tass oddychał najspokojniej jak potrafił. Wrzasnął najgłośniej jak potrafił.
- Amici! Gleba, a potem łap za broń!!!!
Miał nadzieję, że chociaż na chwilę odwróci wzrok przeciwnika, bo tylko cud mógł sprawić, że trafi tego zasrańca. Oj koleś pożałuje że zadarł z ich drużyną. Oczywiście Gżanki Pierda i Franka nigdy nie było gdy byli potrzebni.
( Znów zadeklarowałem wycelowanie a więc korzystam z tej samej zdolności ) |