Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2011, 23:17   #389
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Sytuacja wyglądała coraz ciekawiej. I nie było to bynajmniej określenie pozytywne. Po powrocie do obozu i dowiedzeniu się, że to "on" - artysta stroniący od przemocy jak tylko można, ma być przynętą na tą całą kapłankę... to było dla Revaliona nieco za dużo jak na jedną noc... czy nawet na jedną wyprawę.
A nie wyglądało na to, by za rogiem było już Silverymoon.

Żeby jednak plan się powiódł, musiał pierw istnieć. Toteż drużyna, już w prawie pełnym składzie, gdzie brakowało tylko Kastusa, zaczęła go układać.
- Któreś z nas - Roger spojrzał na Sabrie - powita Alison tutaj, w obozie. Może ja. Z pewnością się ucieszy na mój widok. - Uśmiechnął się. Średnio sympatycznie. - Powiem jej, że Kastus niedawno pojechał. I wskażę kierunek. Nie sądzę, by Alison powściągnęła chęć dopadnięcia go.
- Gdzieś tam, kawałek od nas, Rev, przebrany za Kastusa, będzie sobie jechać. Powolutku. Albo będzie stać w pobliżu zasadzki i będzie poprawiać coś przy uprzęży. Gdy Alison się zbliży na odpowiednią odległość, Dru zrobi w niej małą dziurkę. A ci, co będą w zasadzce, i ci, co pojadą za Alison, zaatakują obstawę kapłanki.
- Potem trzeba by pozbyć się ciał. I zrobić coś z końmi. Jakieś propozycje?

- Aha... Jeszcze jedno. Jestem przeciwny temu, by niby-Kastus czekał w obozie na Alison. Bezpośrednia konfrontacja mogłaby się źle skończyć. No i trzeba będzie dobrze pilnować Julisy, żeby czasem nie spotkała się z naszym drogim gościem. To chyba coś dla Shandri.
- Konie przepędzić. Zwierzęta nie opowiedzą co się stało. A prędzej czy później, ktoś zorientuje się że kapłanka nie żyje - stwierdził Yoshimaru. A Jadeira dodała. - Sama zajmę się Julisą. Shandri dopilnuje by nie wychodziła. Ja, by jej nie znaleziono.
- Musisz pełnić honory pani domu. - Roger skinął głową. - Ale mam nadzieję, że Alison nie będzie przeszukiwać całego obozu, tylko podąży za wyraźnymi śladami.
- Ciałami mogę zająć się ja - odezwał się ponownie Teu - tak jak wspominałem mogę je zabrać na Plan Cienia.
- To by było najlepsze - zgodził się Roger. - Dasz sobie radę sam, czy potrzebujesz jakąś pomoc przy przenoszeniu?

- Wystarczy, że ciała będą zebrane w jeden kopiec, nie muszę ich nieść, wystarczy kontakt fizyczny - odpowiedział chwilę się zastanawiając. - Wezmę ze sobą najwyżej Vraidema, zmiana planu może nieco mnie przenieść od was. W razie czego wyślę wam wiadomość, a Vraidem pomoże mi was wytropić.
- Ej, a może tak skupimy się na tym co będzie na początku? - wtrącił Revalion, kiedy otrząsnął się z szoku po poznaniu planu. - Na przykład nie mam pojęcia jaki jest Kastus, żeby móc go sprawnie udawać. Może mnie ktoś oświecić jak on się... zachowuje na co dzień?
- Wystarczy, że na widok Alison zbaraniejesz i zaczniesz się jąkać... - stwierdził Roger. - Ale powtarzam - według mnie ona powinna cię zobaczyć jedynie z daleka, w okolicach zasadzki. Spotkanie z nią tutaj, w obozie mogłoby się różnie skończyć.
- Na przykład twoją śmiercią Revalionie.- wtrąciła Syblis spokojnym tonem głosu.

"Wielkie dzięki, to bardzo zachęca do zadania", stwierdził bard w myślach patrząc na nią spode łba.
-A tego mimo wszystko staralibyśmy się jednak uniknąć, czyż nie? - dodał jakby od niechcenia Teu - Trzeba się zastanowić co z obstawą Alison. Moglibyśmy oczywiście użyć kul ognia i tego typu zaklęć... ale to głośne czary, efektowne, zostawiające po sobie sporo bałaganu... radziłbym od takich się powstrzymać.

"I rażące postronnych świadków w postaci mnie..., dodał Rev znów w myślach.
- Parę cichych zaklęć, jakieś unieruchomienie osoby czy coś w tym stylu - odparł Roger - powinno ich zachęcić do pozostania w miejscu. A chociaż chodzą w tych całych blachach, to sobie z nimi poradzimy bez efektownych kul ognia.
- Więc tak... jeśli to ma być faktycznie transmutacja mojej osoby w Kastusa z twojej strony Sylphio, to jestem pod wrażeniem. - odparł po chwili Rev, wyraźnie rad że jego kontakt z kapłanką ma się ograniczyć do "zobaczenia z daleka". - Jednak jeśli wystarczyłaby iluzja, to sam ją mogę sobie sprawić. W takim wypadku szkoda zdolności kogoś, kto ma się nimi zająć.
- Iluzję łatwo przejrzeć - Odezwała się Magini - Bezpieczniej więc będzie użyć mocniejszego zaklęcia, a o moje zdolności to się skarbeńku nie martw...
- To z pewnością nie ma być bliska znajomość - zapewnił Roger. - A jak wygląda Kastus wiesz wystarczająco dobrze.

- Gorzej jak Allison szybciej rzuci swój czar na Reva niż wy na nią... - od niechcenia rzuciła Sabrie.
- Nie wiem, czy ona ma zamiar rzucać jakieś czary - odparł Roger. - Jak już, to pewnie będzie chciała Kastusa udusić własnymi rękami. Poza tym nie planowałem rzucania na nią czarów. Ona powinna dość szybko zginąć - dodał. - Odpowiednio wcześniej.
- Skoro mamy jej pokazać "uciekającego Kastusa", to zapewne będzie chciała go zatrzymać przed uduszeniem.
- "Uciekający" to pojęcie względne. - Roger nie rozumiał, czemu niektórym trzeba tłumaczyć rzeczy oczywiste, i to kilka razy. - Zobaczy go z daleka. A po co ma marnować czary, skoro przyjemniejsze będzie dopadnięcie go własnoręcznie. Nie sądzę, by miała bardziej miękkie serce, niż ja.
- Nawiązuję tylko do waszego unieruchomienia osoby - wzruszyła ramionami Sabrie. - To, że ma ochroniarzy w płycie nie znaczy, że nic nie umieją. Zresztą to była tylko luźna uwaga.

-Na pewno są doświadczonymi i niebezpiecznymi wojakami.- stwierdził Yoshimaru, a Jadeira dodała.- I kapłanami Bane'a.
-Mamy przewagę liczebną.- burknęła kapłanka, zaś druidka wspomniała.- Wąwóz jest dość głęboki, by ukryć światła i wybuchy, gorzej z dźwiękiem.
- Ktoś coś wspomniał o odpowiednim zaklęciu - powiedział Roger.
-Mam tylko jeden taki czar wymodlony.- odparła wprost kapłanka.
- Tylko przez przypadek "mnie" w ten sposób nie wycisz, bo nie będę miał jak uciec. - stwierdził Revalion. - Znam całkiem paskudną pieśń magiczną specjalnie na takie okazje... ale jeśli nie będę mógł wydobyć z siebie głosu to nic z tego nie wyjdzie.
- Więc raczej nie ma sensu go używać na Alison.- wzruszyła ramionami gnomka, pociągając winka z butelczyny, która w "magiczny" sposób pojawiła się w jej rękach. Dru mogłaby robić, za asystentkę Scarlattiego, gdyby chciała.

Mniej więcej w tamtym punkcie planowanie się zakończyło i uznano, że jest wystarczający. Revalion, jako najbardziej narażony na szwank chciał jeszcze go dopracować, aby ten "szwank" ograniczyć do minimum.
Jednak zwyczajnie nie było czasu - Alison zaglądała już do ich obozu i trzeba było działać. Udał się więc z Sylphią w okolice wąwozu, które miało robić za miejsce pułapki. Kiedy magini zmieniła barda w kapłana Gonda, poruszał się nieco by przyzwyczaić się do nowego, "większego" ciała.
Czuł się nieco silniejszy jako Kastus, ale także o wiele niezgrabniejszy. Mało satysfakcjonująca "wymiana".

Wkrótce potem udał się na ustalone miejsce, gdzie Alison miała go "zobaczyć z daleka". Za dobrze jednak wiedział że w takich sytuacjach coś mogło pójść nie tak, miał zamiar więc skorzystać z własnych zasobów. Nie tylko Syplhia, czy Lilawander mogli unieruchamiać. Revalion znał nieco potężniejszą wersję tego czaru, "unieruchomienie potwora", dzięki czemu mógł teoretycznie zatrzymać nawet czarnoskórego pupilka Alison gdyby zaszła taka potrzeba.

W ostateczności planował zniknąć przy pomocy zmylenia kierunku, by zostawić swój duplikat na miejscu, a samemu uciec w przeciwnym kierunku.
 
Gettor jest offline