Dantus wszedł na salę ostatni, kilka minut przed elfką i od razu usiadł przy stole. Ucieszył się, widząc Hansa, bo przynajmniej będzie współpracował z kimś kogo znał. - Witaj, Hans. - Rzekł do Hansa i skinął mu lekko głowa na powitanie. Ciekawiło go kim jest towarzyszka łowcy i reszta osób znajdująca się w sali. Jednak wiedział, że dowie się wszystkiego dosyć szybko. Ledwo zdążył odpocząć po ostatniej wyprawie. Jeśli oczywiście odpoczywaniem można nazwać tropienie heretyków. A teraz czekała go kolejna wyprawa. Jednak nie narzekał na to. Jeśli miało to pomóc w zakończeniu wojny, to mógł się poświęcić. Gdy do sali weszła elfka i zaczęła tłumaczyć wszystkim po co tu są, wysłuchał tego dokładnie, tak jak przed pierwszą wyprawą. Na wspomnienie o wierzchowcach, westchnął cicho. - Mam jedno pytanie. Macie tu konia, który udźwignie mnie w pełnym rynsztunku? - Zapytał po chwili zastanowienia. Młot i zbroja do lekkich nie należały, a nie chciał, aby koń na którym pojedzie, wykończył się pierwszego dnia. No, a bez konia, tylko spowalniałby podróż. Więcej pytań nie miał, albo zostały one zadane przez kogoś innego, więc cierpliwie czekał na odpowiedzi, z których oczywiście najbardziej obchodziła go ta na jego pytanie. |