~ Tak Maks, zaufaj kompletnie nie znanym osobom, o których słyszałeś opinie w stylu " To zidiociali szaleńcy". Jesteś geniuszem!~
Rozpaczał nad swoim losem zamiast zrezygnować i udać się samemu do Doliny. A tak zabezpieczył broń i wsiadł na wóz. Och jakże tego żałował!
Podczas jazdy pewnie wyglądał żałośnie walcząc o życie z grawitacją. Jednak jego "koledzy" znacznie jej pomagali i Wielkolud miał naprawdę ciężką bitwę.
Gdy wysiedli Maks wywalił się z jeepa na twarz a gdy wstał z dużym trudem zaraz znowu upadł. W końcu w głowie mu się zrobiło stabilnie, gorzej z zawartością żołądka, którą natychmiast zwrócił. Usadowił się w rowie przy drodze. Mógł się w nim skulić tak by głowa ani trochę mu nie wystawała.
~Zginiesz tu. Na pewno. Popatrz na tych wszystkich idiotów. Co oni mogą? Wszyscy są na tyle szajbnięci żeby wbiec prosto na kule trepów bo Czacha im tak karze.~
Westchnął ciężko. Nawet nie miał granata. A te kulki sobie cenił. Miały w sobie tą energię, która rozdupcała wszystko w okół. Przydałby się taki granat w tej chwili, gdy Ci wszyscy ludzie Czachy stali w kółko, śmiali się i inne. Zabiłby ich i spieprzył. Z drugiej strony...
Nikt na niego nie patrzył. W zasadzie...
Po minucie nikogo nie było w rowie, a Maksymilian szukał Ciechego, omijał drogę którą mieli przyjść wojskowi. Cały czas miał w rękach Vipera, co dodawało mu otuchy, bo był tu po raz pierwszy i dopiero zdał sobie sprawę, że ma tutaj przejebane.
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^
Ostatnio edytowane przez Fearqin : 08-01-2011 o 17:49.
|