Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2011, 21:55   #5
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Hans zajrzał ostrożnie do karczmy przez brudne do granic możliwości okienko. Rozróba trwała w najlepsze. Jeden ze strażników inkwizycji leżał na ziemi okładany przez zarośniętego pijaka. To był dobry moment na działanie. Za późno po prawdzie na dopijanie piwa, ale na ratowanie wierzchowca i ekwipunku nigdy nie było za późno. Na rogu karczmy była niewielka drewniana furtka, będąca zapewne tylnym wejściem do karczmy. Strażnik podszedł do niej, a ta ustąpiła pod silnym naciskiem jego barku. Deszcz zaczął zacinać jeszcze mocniej. Strugi wody spływały z ronda kapelusza niemalże zasłaniając prawie całe pole widzenia. Po lewej stronie znajdowało się wejście do piwniczki. Po prawej była stajnia. Nie było nikogo innego, więc korzystając z tego Hans ruszył do środka. Stały tutaj różne wierzchowce, było ciepło i sucho. Tylko w jednym miejscu dach trochę przeciekał.
- Tu jesteś ... całe szczęście! - Hans mruknął do konia klepiąc go po grzbiecie. Rozejrzał się i podbiegł do bramy stajni. Otworzył jedno drewniane skrzydło, które skrzypiało niemiłosiernie. Wsiadł na Delhofa i popędził drogą tam, gdzie uciekli pozostali. Pędził jak mógł, więc spotkał ich dość szybko. Na drodze stała tylko dziewczyna.
- Gdzie reszta ?
- Szukają drewna, chcemy rozpalić ognisko, trochę się zagrzać, wysuszyć - spojrzała na niego badawczo, później uśmiechnęła się nagle - Jestem Elyn - podała mu rękę.
- Hans Gerter. Zdjął bym kapelusz, ale zważywszy na ten deszcz ... sama widzisz. Masz list ?
- Mhm -
Kobieta rzuciła Hansowi podejrzliwe spojrzenie.
- Dobrze. Nie powinniśmy tu tak stać, w karczmie jest niezła jatka. Inkwizycja może prosić o jakieś wsparcie czy coś, a w każdym razie lepiej się nie pokazywać. I jak chcesz rozpalić ogień mokrym drewnem w deszcz ?
- Ammm... -
speszyła się, przygryzła wargę - Starałam się wybierać suche, może się uda.
- Cóż, myślę że teraz nie ma sensu rozbijać obozu. Trzeba oddalić się od miasteczka, od inkwizycji ... póki nie wiedzą, że masz list.
Hans co jakiś czas rozglądał się nerwowo za siebie.
- Chodźmy, poszukamy jakiejś polanki czy czegoś - powiedział po czym zsiadł z konia i poprowadził go wgłąb lasu.
- Czym się zajmujesz? - zapytała zapewne by zabić czas.
- Ja ? Pilnuję dróg, rozbijam się po gospodach ... w ramach pracy oczywiście, nic ciekawego, a Ty czym się trudnisz ?
- Jestem cyrulikiem - uśmiechnęła się - z powodów różnych poza domem - mrugnęła - Polecam się w razie czego, choć nie życzę...
- Cyrulik ? Hmm ... - Hans zamyślił się na chwilę i zmierzył ją wzrokiem.
Uśmiechnął się i zapytał drążąc temat
- Co rozumiesz przez powody różne ?
- Hm... Kłopoty...osobiste - plątała się trochę - Raczej nie zainteresuje cie to... Znaczy Pana...
- Cóż, nie przeszkadza mi bycie na "Ty" - Mężczyzna znowu się uśmiechnął, patrząc się cały czas przed siebie - Wiesz, zważywszy na okoliczności - mamy czas.
- Nawet jeśli powiem ci, że całkiem możliwe, iż moja rodzina właśnie ma z mojego powodu kłopoty a za mną podąża pościg? - jej oczy zaszkliły się mimowolnie.
- Cóż, moja rodzina ... - Hans zawiesił się na chwilę - Ekhm, też nie jest zadowolona z pewnych rzeczy jakie dawno temu zrobiłem. Za moją głowę w mojej wsi jest nagroda - fakt ten ewidentnie strażnika bawił - Opowiadaj śmiało.
- Więc nie myliłam się myśląc, że wartościowy z ciebie człowiek - zażartowała - O moją rękę starał się pewien mężczyzna...szycha, ale okrutnik niesamowity. Ojciec nie mógł mu odmówić, bo zniszczyłby nas w każdym znaczeniu tego słowa, mógł nawet posądzić nas o czary, bo od medycyny do magii, jak niektórzy uważają... sam wiesz najlepiej. Uciekłam w nocy z domu, rodzicie upozorowali porwanie, jeśli się wydało, że to oszustwo pewnie już siedzą w więzieniu, a jeśli nie... w każdej chwili mogę mieć na głowie kilku zbrojnych z cudownym Otto na czele - zakończyła i spojrzała na Hansa.
- Otto. Paskudne imię - Hans powiedział z iście stoicką powagą malującą się na twarzy, chodź po przesadnie poważnym tonie głosu można było wywnioskować, że sobie żartuje.

Gdy teraz popatrzył na nią jego oczom ukazał się ciekawy widok: dziewczyna miała brązowe włosy związane w koński ogon tak, by mokre kosmyki nie opadały jej na oczy, jednak niesforna grzywka wciąż sprawiała, że Elyn odrzucała ją dyskretnym ruchem na bok, błękitne, niezwykle głębokie oczy błyszczały w ciemności. Ładna twarz doskonale komponowała się ze zgrabna, wysportowaną, ale też wysoką sylwetką, co podkreślały delikatnie opięte ubrania. Na szyi błyszczał jej medalion ze znakiem patronki medyków - gołębicą
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline