Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2011, 05:04   #54
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Noc minęła bez większych ekscesów. Także i bez tych mniejszych, przynajmniej dla Leiko.
Ni jeden oni nie dał o sobie znać w trakcie jej wspólnego z Płomieniem patrolowania uliczek.
Także i ilość zawiadamiających o swojej obecności roninów wynosiła krągłe zero.
A chociaż wiele znaków na niebie i ziemi wskazywało na możliwość zaistnienia kolejnych upojnych, rozpalających ciała i dusze chwil pomiędzy tym dwojgiem.. to i nic takiego nie miało miejsca. Kobieta wigor i płonące już chęci młodziana ugasiła tłumaczeniem o potrzebie posiadania sił na poranną podróż. Połechtała przy tym jego ego, jakoby miałby jej odebrać całą energię będąc całonocnie w jej ramionach. Jedynym co Kirisu otrzymał i co umiejętnie, a nawet dosłownie zamknęło mu usta na kolejne próby rozpalenia w niej pożądania, był pocałunek. Uroczy, niewinny. Tak podobny temu, którym ona sama niedawno została obdarzona. Łączący ich wargi w tym przypływie ostatnich czułości Leiko względem niego. Nie tyle kierowała się romantycznymi sympatiami, a po prostu kontynuowała swoją subtelną grę o pełne zajęcie miejsca w jego myślach i snach. Czy była potworem przez to bawienie się emocjami Płomienia? A może swym zachowaniem i rozumieniem jego prostych pragnień dała mu odczuć zalążek szczęścia, jakiego nie dostarczyła mu żadna inna kobieta? Zamknęła go w iluzji, acz.. jakże słodkiej iluzji. Na cóż się w tym doszukiwać jakichś jej złych intencji? U tej kobiety, przecież tak w swych gestach i słowach jak kwiat subtelnej.
Kobiety, która rankiem nie zapewniała swego partnera o niczym, ale skwapliwe odciągała jego uwagę od tego faktu. Słuchając słów wypowiadanych z dala od nazbyt ciekawskich uszu, policzek jego pieszczotliwie głaskała dłonią, do której ten tulił się jak mały chłopiec. I tylko wspomnienie tego dotyku oraz spędzonych z nią kilku dni i nocy mu pozostało. A także pożegnalne mignięcie tych jej łydek smukłych, gdy uśmiechając się w podziękowaniu samurajowi usadowiła się na grzbiecie wierzchowca, przyjmując pełną wdzięku pozę z nogami po jednej stronie zwierzęcia.

Sama podróż od jednej gospody ku kolejnej nie dostarczała nadwyżki atrakcji. We dnie poruszali się do przodu, pokonywali następne kawałki drogi, by zaś wieczorami zatrzymywać się na spoczynek. I tak też wykorzystywała ten czas Leiko. Mimo tego, że nie miała prawa czuć się zmęczona trudami podróży dzięki uprzejmości Yasuro, to możliwością zmycia z siebie kurzu i zapachu konia ni razu nie pogardziła. Zwyczajowo bliżej jej było do damy niż łowczyni, przy czym ani jedno słowo narzekania nie padło z jej ust. Nie sprawiała też żadnych wymyślnych problemów o jakie pełne ignorancji umysły mogłyby posądzać przedstawicielki płci pięknej. Nie łamała paznokci, a nawet jeśli to nie zawiadamiała o tym całego świata. Nie utyskiwała na boleści swych krągłości od końskiego siodła, a rankami nie trzeba było na nią czekać aż się przygotuje do dalszej drogi.
Relacje jej z innymi łowcami w żaden sposób się nie zacieśniły. Każde z nich miało całkiem indywidualne sposoby na zajmowanie sobie czasu i nie było konieczności zmiany tego stanu rzeczy. Wszak nie byli drużyną, a zaledwie trójką obcych sobie osób, które dziwnym kaprysem i przymusem ze strony Bogów zostały pchnięte w tym samym kierunku i z tym samym celem. Póki co zbytnia współpraca szczęśliwie nie była konieczna, więc i Leiko ku komu innemu mogła skierować swe zainteresowanie. Skoro nie było w pobliżu Kojiro, jako idealnego przykładu łączenia przyjemnego z pożytecznym, ani Płomienia dla samej przyjemności, zatem dzięki jakże ostrej selekcji Leiko wybrała z ich niewielkiej grupy osobnika mogącego spełnić tą drugą, pożyteczną rolę w jej planach. Osobnika, z którego mogła wyssać trochę potrzebnych informacji, a tym samym wynieść coś użytecznego z ich przeprawy ku zamkowi Miyaushiro.


***


-Jakże dbasz o każdy szczegół naszej podróży. Nie tylko przewodzisz naszej wesołej gromadzie, ale także rozpieszczałeś nas pobytami w gospodach i pilnujesz by wszystko szło gładko. Nawet teraz prowadzisz nas wytrwale przez te nieprzyjazne tereny, chociaż niewielu odważyłoby się na nie wkroczyć..
Najpierw był głos, który przedarł się przez nocne odgłosy mokradeł i dotarł do uszu mężczyzny stojącego przy ognisku oświetlającym środek obozowiska. Dopiero potem z mroku, spoza zasięgu blasku płomieni wyłoniła się postać Japonki nienagannie eleganckiej i przez to tak niepasującej do rozmokłej okolicy. Mimo to w jej ruchach i krokach widoczna była niezachwiana gracja, kryjąca w sobie drugą, drapieżną stronę. Dłonie jej wysuwały się z rękawów kimona i każda z nich dzierżyła skarbik. Jedna na wewnętrznej części balansowała parką małych czarek, druga zaś w swym posiadaniu miała niewielką buteleczkę, która trzymana była pomiędzy dwoma palcami za wąską szyjkę. Z pewnością szczęścia byłoby już dość niejednemu lubującemu się w alkoholu i kobietach mężczyźnie.. ale to przecież nie było ni miejsce na popadanie w tak błogi stan, ni też do grona tak prostych osobników nie wydawał się zaliczać samuraj, przy którym Leiko przystanęła. Uśmiech malował się na jej wargach, a jego czar był tylko odrobinę przygaszony przez nieprzystępne, ponure otoczenie Trzęsawiska -Czyżbyś w ogóle nie odczuwał zmęczenia, Yasuro-san?
-Nie można sobie pozwolić na odpoczynek przy mokradłach Mauriken-san.- odparł spokojnym tonem Yasuro, skinąwszy wpierw na powitanie kobiety.- Jeśli nawet oni nie podejdą naszej grupy, to... bandyci nie będą mieli skrupułów. A piękna kobieta to dla nich, niewątpliwie interesująca zdobycz.
Spojrzał na czarki w jej dłoniach i rzekł.- Nie powinienem pić na straży, ale ty się tym nie krępuj Mauriken-san.
-Nawet wody, Yasuro-san? – zapytała, a w oczach spoglądających na samuraja uwydatniał się bolesny zawód – Wprawdzie rozcieńczoną drobiną sake, acz.. nie na odurzenie umysłu, tylko na osłodę nocy. I odgonienie posępnych myśli, jakie to miejsce ze sobą niesie.
Opuściła głowę, jak gdyby mężczyzna tym jednym stwierdzeniem odebrał jej nieco pewności siebie. Wzrok skupiła na buteleczce, którą od niechcenie wprawiła w kołysanie i powiedziała -Ośmielę się stwierdzić, że bandyci mieliby nie lada zaskoczenie, gdyby nazbyt sobie zlekceważyli naszą grupę, postrzegając ją za.. dla przykładu.. damę i jej świtę, która nieopatrznie lub dla wygody skrócenia czasu podróży zapuściła się głupiutko na bagna, ne?
Yasuro spojrzał na bagna, potem na dziewczynę i przez chwilę rozmyślał.

Uśmiechnął się delikatnie.
-Hai - rzekł po chwili milczenia.- Byłaby to dla nich bolesna niespodzianka.
Oparł lewą dłoń na daisho drugą wyciągnąwszy do Leiko.- Dwie czarki najwyżej Mauriken-san.
Cofnął nagle dłoń do ust pocierając kciukiem dolną wargę i żartując.- Nie chciałbym się ośmieszyć, gdybym z powodu odurzenia alkoholem jako jedyny przespał atak bandytów. Poza tym...-tu jego głos był stanowczy.- moim obowiązkiem, powierzonym mi przez Dasate Ginari-san jest dowiezienie waszej trójki całej i zdrowej. Nawet małe zagrożenie jakim są bandyci, nie jest warte utraty czujności. Nawet najpotężniejszych mocarzy może powalić przypadkowa strzała.
Prawa dłoń samuraja ponownie wysunęła się w kierunku kobiety, jakby prosząc o czarkę.
Leiko zaśmiała się cicho i wdzięcznie na jego żart powracając do swego poprzedniego nastroju. Dłoń uniosła, następnie przechyliła ją, aby czarka gładko spłynęła w uścisk Yasuro. Przy ruchu tym opuszki palców kobiety musnęły ledwo co wyczuwalnie, jak przypadkiem zupełnie, jego skórę.
-Oh, Yasuro-san, bardzo dobrze wypełniasz swoje zadanie. Jak dotąd opiekujesz się nami bardzo troskliwie, a przecież w razie zagrożenia i nasza trójka potrafiłaby zadbać o swoje bezpieczeństwo. Ale możesz czasami, w tajemnicy, jak nikt nie widzi, powierzyć i innej osobie trochę ze swoich obowiązków.. – mówiła kiedy po ujęciu buteleczki zaczęła rozlewać trunek do naczynek. Kolejnym jej słowom towarzyszyło bardziej figlarne brzmienie i zerknięcie na mężczyznę zza pasma włosów -Wszak co dwie pary oczu i uszu to nie jedna, czyż nie?
-Hai. To prawda.- odparł samuraj spoglądając to na Leiko, to na bagna.- Zwłaszcza tutaj. Opowiadają bowiem, że bagnisko to powstało z łez kobiety, którą ukochany zdradził w noc przed ich zaślubinami. A jej mściwy duch krąży na nim i zabija wszystkie piękne kobiety jakie napotka.-łyknął sake, dodając żartobliwie.- Więc powinnaś być ostrożna Mauriken-san.
Znów przesunął kciukiem po dolnej wardze dodając.- Mimo wszystko samuraj nie powinien ulegać luksusowi powierzania obowiązków innym. To źle wpływa na hart ducha. Niemniej...- uśmiechnął się lekko do kobiety, przechylając głowę nieco na prawo, by lepiej przyjrzeć się grze świateł i cieni rzucanych na jej twarz przez blask ogniska.- Nie mogę zabronić nikomu czuwać wraz ze mną. Ne?
-Im więcej słyszę o Trzęsawisku, tym bardziej mój pobyt tutaj wydaje się być najmniej odpowiednim z całej naszej grupy. Z jednej strony zjawa pragnąca wyrwać życie z mego ciała, a z drugiej zaś bandyci chcący mojego.. mojej.. – zająknęła się, gdy takie nieprzyjemne wizje jęły się kreować w jej umyśle, tak niewinności pełnym przecież. Niewinności wymieszanej z wiecznie się przeplatającymi, groźnymi w swej bystrości i licznymi jak młode węże w gnieździe myślami -Z pewnością też sporą rolę odegrałoby ciało, ale w zgoła inny sposób. Nie, to nie jest dla mnie zbyt korzystne miejsce.
Pokręciła głową z westchnieniem, a ręką z trzymaną w niej buteleczką ku tańczącym płomieniom sięgnęła, by ciepła z pocieszeniem trochę uchwycić. Czarka trzymana w drugiej dłoni powędrowała do umalowanych fioletem ust, które zamoczone zostały w sake. Oczy Leiko w tym czasie zapatrzyły się na wargi mężczyzny, jak przyciągnięte tym jego odruchem. Moment później już przesuwały się po jego twarzy, aż lśniące ognistą, pomarańczową barwą tęczówki skrzyżowały się z tymi ciemnymi, należącymi do samuraja -I mógłbyś zabronić. Dowodzisz w tej podróży, więc mógłbyś taką osobę wysłać na spoczynek, aby następnego dnia ze zmęczenia, z braku snu nie spadła z konia. Gdyż mogłaby się potłuc, a wtedy już nie byłaby cała i zdrowa.
- Trzęsawisko to tylko przystanek po drodze Mauriken-san.- uśmiechnął się samuraj i szybko dodał.-A do splendoru zamku Miyaushiro, do którego zmierzamy, twoja osoba zdecydowanie pasuje. To piękne miejsce, tak jak i ty pani.- po czym Yasuro skłonił się kobiecie przepraszając.- Gomen nasai, jeśli moja opowieść cię zatrwożyła. Nie miałem takiego zamiaru. Po prawdzie, legenda jest tylko starą opowieścią. Owego mściwego ducha, nikt tak naprawdę nie widział. A jeśli coś ma nam grozić to raczej błotne kappa. Mniejsze od tych znad rzek, acz atakujące w liczniejszych grupach. Ale i one rzadko są widywane blisko dróg i ludzkich siedzib.- jego chłodne spojrzenie powędrowało w kierunku bagien.- Choć... ostatnia wojna mogła zmienić ich nawyki.
-Zatrwożyć? Nie, nie, nie.. – czarna i będąca na podobieństwo smugi od pędzelka brew uniosła się w reakcji o taki zarzut, a zaraz i zawtórował jej krótki, życzliwy śmiech Leiko -Jakaż byłaby ze mnie łowczyni oni, gdybym drżała na zaledwie wspomnienie jakiegoś ducha? Mniemam, że niegodna bycia teraz tutaj.
Także zerknęła ku ciemnościom mokradeł, które w tak bezpośrednim sąsiedztwie płomieni zdawały się niemile gęstnieć. Kobieta obróciła się i kroków kilka postąpiła z pełną świadomością przechodząc tuż przy samuraju i pytanie w powietrze posyłając -Ale Yasuro-san.. czyżby i schlebianie mi zostało Ci zlecone wraz z resztą obowiązków w tej podróży?
-Iye. To co powiedziałem, to szczera prawda. A nie żadne schlebianie.- odparł Yasuro, do słów dołączając gwałtowny, przeczący ruch głową.
Nie zaszła daleko, bo i takiego zamiaru nie miała, więc wędrówkę swą pełną w poruszanie się jej miękkich w kształtach bioder zakończyła tylko trochę bliżej ognia.
-Czy zatem póki karma nam dopisuje i noc jest spokojna, pozbawiona nieoczekiwanych wizyt demonów, bandytów lub duchów, to uprzyjemniłbyś mi ją jeszcze bardziej opowiedzeniem o zamku i klanie? Nigdy nawet nie byłam w tamtych okolicach, a ciekawa ich jestem. Kami rzucają mnie w różne miejsca, ale niestety zwykle wiedzę o nich zatrzymują dla siebie, pozostawiając mnie tak małą w wielkim świecie, prowadzoną ku nieznanemu – ponad czarką ustawioną do upicia kolejnego łyku, Leiko posłała mężczyźnie uśmiech i szept przeznaczony tylko dla niego -Obiecuję, że nie będę Cię już bardziej odciągać od Twej straży.
-Nie musisz składać takich obietnic Leiko-san.- odparł równie cicho i z lekko zaczerwienionymi policzkami młody samuraj. Trudno było stwierdzić, czy to sake tak na niego wpłynęła, czy też były inne powody. Przez chwilę milczał, jakby szukając odpowiednich słów.- Klanowi przewodzi najstarszy syn poprzedniego daimyo, Hachisuka Sonoske-dono. Pod jego przewodnictwem klan podźwignął się z upadku pod koniec wojny Onin. Kontroluje prowincję Owari i Mina, ale odciął się od spokrewnionego z nami klanu Shiba. Nasze ziemie nawiedza plaga oni, ale o tym już wiesz. A obecnie udajemy się do zamku Miyaushiro, jednego z dwóch najważniejszych zamków klanu. Zdecydowanie jednego z piękniejszych zamków jakie widziałem.
Pocierając palcem wskazującym skroń Yasuro spojrzał w kierunku Leiko.- Nie wiem, co uznajesz za interesujące pani, więc zadaj pytanie, a postaram się odpowiedzieć.
-Życie poświęcone polowaniom na demony nie daje nazbyt wielu okazji przebywania w gościnie klanów, stąd też brak porównania i wiedzy u mnie, acz… Daimyo Hachisuka sprawia wrażenie bardzo dobrego i rozsądnego przywódcy. Zamki, z których jak mówisz ten jeden jest wyjątkowo piękny, a podobno i zapłata za nasze skuteczne usługi ma być wysoka ponad moją skromną satysfakcję.. – mówiąc to obracała w dłoni gliniane naczynko, co rusz rozświetlone od blasku ognia oczy unosząc na samuraja. Nie okazywała sobą przesadnego zainteresowania mogącego zostać negatywnie lub podejrzanie odebranym. Bliżej temu było do uprzejmej ciekawości z drobną dawką rozmarzenia, jakby kobieta myślami odpływała do murów zamkowych, ku znajdującym się w nim luksusom tak odległym od Trzęsawiska -Klan nie tylko został podźwignięty, ale i wzniósł się na skrzydłach bogactwa, ne? Daimyo musi być potężną osobą na ciele i rozumie.
-Ma zaufanych doradców z Chin i dzięki nim klan Hachisuka rzeczywiście jest chyba najbogatszym klanem w Japonii. -Yasuro wyraźnie się nad czymś zamyślił po tych słowach. Przez chwilę pocierając kciukiem wargę spoglądał w ogień.- Ponoć się zmienił od czasu wojny, ale...- uśmiechnął się do kobiety.- Ale nie mnie wydawać takie osądy. Nie bywam tak blisko przy Hachisuka-dono, by móc rzetelnie opowiedzieć o jego osobie.
-Oh, Yasuro-san.. czyżbyś właśnie umniejszał swą rolę? – spytała Leiko z mieszaniną rozbawienia i skarcenia w głosie. Obeszła ogień i znowu znalazła się przy samuraju. Czarka zachybotała się na wnętrzu jej dłoni, gdy koniuszkami palców dotknęła jego ręki ustawiając ją do nalania trunku.
-Czyż to nie Tobie została powierzona nasza cenna dla klanu trójka? Gdybyś nie był ważny, gdyby Ci nie ufał zarówno Ginari-san jak i Sonoske-dono to nie byłoby Cię tutaj. Ale jesteś, ku mojemu zadowoleniu.. – kiedy ostatnie jej słowa zabrzmiały to skrępowanie, które zakwitło po nich na porcelanowych licach Leiko i zmusiło ją do opuszczenia spojrzenia, świadczyło o ich nieplanowanym wymknięciu się spomiędzy jej warg. Uporczywie zatem przyglądała się wypełniającej naczynko sake, dodając przy tym -I z pewnością jesteś też o wiele bardziej kompetentny, aby opowiadać o daimyo niż wielu, upojonych alkoholem bushi rozsiewających tylko fałszywe plotki jakich wiele w karczmach..
-Iye Leiko-san.- młody samuraj zaczerwienił się jeszcze bardziej i szybko wypił sake. Następnie rzekł cicho wpatrując się w pustą czarkę.- Wiem tylko tyle, że oddalił od swego ucha część starych rodzin w tym i rodzinę Dasate. Obecnie inni ludzie mają u niego względy od czasu... wykrycia spisku.
-I nie sposób teraz nie zapytać.. spisku, Yasuro-san?- imię samuraja słodko układało się w ustach kobiety, a do jego uszu dolatywało z sugestią kociego pomruku, na którego podobieństwo mogłoby się zmienić. Leiko trwała w pozycji lekkiego pochylenia się ku niemu, by móc usłyszeć jego ciche słowa. W oczach jej zaś igrało inne pytanie, mające powiązanie z buteleczką, pustymi otchłaniami naczynka i chęciami mężczyzny na wypełnienie ich sake.
Yasuro jednak nie zwrócił się z tą prośbą, przezornie nakrywając czarkę trzymaną w dłoni, drugą dłonią. Samuraj przez chwilę patrzył na Leiko, potem na ogień, aż rzekł. - Spisek to dawne dzieje. Część przywódców rodzin, od dawna służących daimyo Hachisuka, zawiązało spisek mający obalić Hachisuka Sonoske-dono i wynieść na to stanowisko jego młodszego brata. Spisek wykryto, spiskowców zabito i brat jego, Hachisuka Yokimura-san zdołał zbiec.- wzruszył ramionami.- I koniec historii.

W końcu. Drobny, acz jeden z ważniejszych fragmencików potrzebnych do wypełnienia układanki Leiko zaistniał i wpadł w jej sieci od czasu przybycia do Nagoi. Może i to było jeszcze niewiele, ale kobieta niewątpliwie zdołała zdobyć informację godną jej starań. Reszta wymagała dalszego stopniowego odkrywania, aby nic nie zdołało umknąć przez jej możliwe zniecierpliwienie.
Grzbiet swój smukły zgięła w pokłonieniu się z szacunkiem - Gomen nasai, że myśli naprowadziłam na tak niemiłe ścieżki. Ale jednocześnie dziękuję, że podzieliłeś się tym ze mną i dałeś się trochę nakarmić mojej, może nazbyt dającej się we znaki, ciekawości.
Odstąpiła na mniej zagrażającą przekroczeniu granicy przyzwoitości odległość. Dotąd powoli sączony trunek wypiła kilkoma łyczkami z naczynka, a po zlizaniu z warg ostatnich kropelek uśmiechnęła się do samuraja -Intrygi, intrygi.. to chyba nieodłączna część dworskiego, pełnego uroków życia, ne?
-Hai. Choć jeśli chodzi o intrygi, to Dasate Ginari-sama ma ten kłopot. Jako głowa naszej rodziny to on musi w nich uczestniczyć. Ja jestem tylko jego bratankiem.- potwierdził Yasuro spoglądając na Leiko.- To zrozumiałe czyż, nie? Intrygi, romanse, czy to nie rozpala kobiecej wyobraźni? My wolimy szczęk oręża i opowieści wojenne.
-Oi Yasuro-san, historie z pola bitew równie dobrze mogą rozpalić jakie dziewczę, choć na dość innym poziomie niż opowiadającego je samuraja. Zaś intrygi i romanse, o których wspomniałeś postrzegam jako.. – uniosła głowę i w zadumie powieki opuściła, wyglądając jakby z błogością czerpała ciepło z płomieni oświetlających jej twarz i igrających w ozdobach włosów - ..miłą odmianę dającą mi poznać zalążek innego życia, pozbawionego gardłowego wycia zarzynanych moimi dłońmi demonów.
Niewinny uśmieszek oraz równie niewieści chichot przywołało stwierdzenie Leiko, co stworzyło dziwnie makabryczne wrażenie z roztoczoną przez nią wizją. Niezrażona tym ponownie sięgnęła ku mężczyźnie ręką, ale tym razem tylko po to by jedną czarkę w drugą włożyć. Potem wszystko razem wraz z buteleczką zaczęła układać wygodnie w swej jednej dłoni, mówiąc przy tym z pozorną obojętnością -Na cóż mi samo rozpalanie wyobraźni, skoro są o wiele przyjemniejsze sposoby działające nie tylko na umysł, ale i na ciało tęsknie skryte pod kimonem?
-To znaczy?- spytał samuraj patrząc na ruchy dłoni dziewczyny, po czym nerwowo poprawił daisho. Czerwoność na jego licach, podsycona przez alkohol, jakoś nie ustępowała.
-Przyjemniejsze – powtórzyła tylko enigmatycznie Leiko, niby to więcej swego skupienia poświęcając trzymanym przedmiotom niż swym słowom i ciągnącym się za nimi rozkosznym znaczeniem.
Moment tak trwali w ciszy przerywanej tylko trzaskami drewna w ognisku i głuchymi brzdękami uderzających o siebie nieopatrznie naczynek. Te ostatnie ustały, gdy kobieta w końcu ułożyła wszystko stabilnie w dłoni i zwróciła się do towarzysza -Powiedz, czy po dostarczeniu nas do daimyo Hachisuka pozostaniesz jeszcze trochę w zamku, czy może kolejne obowiązki będą Cię gdzieś gnały?
-Nie mogę cię zapewnić pani, że zostanę. Moje życie wszak należy do mego klanu i daimyo nim rozporządza. Ale ja sam... zapewne zostanę, jeśli to będzie zależało od mojej woli.- odparł Yasuro, przyglądając się kobiecie i mówiąc.- Jeśli zmęczenie cię morzy, to nie przejmuj się mną. Miła to rozmowa, ale twój odpoczynek ważniejszy jest od mego samopoczucia.
-Ah, właśnie miałam zamiar dotrzymać mej obietnicy i pozwolić Ci wrócić do pilnowania nas – odpowiedziała Leiko z ciągłym uśmiechem.
Choć poruszyła się nieznacznie jakby już do odejścia się zbierała, to jednak nadal stała przy samuraju. I z zaskoczenia wolną dłonią pogładziła jego przedramię. A gdyby tego było mało, to jeszcze głos zniżyła do szeptu, aby żaden z ewentualnie cierpiących tej nocy na bezsenność członków grupy nie posłyszał ni słowa jednego -Zatem jeśli zostaniesz, to będę mogła liczyć na Ciebie w kwestii oprowadzenia mnie po zamku i pokazania mi najcudowniejszych jego zakątków?
-Hai.- odparł Yasuro zerkając na gładzącą go dłoń. Pokiwał głową dodając.- Jeśli będzie okazja pokażę ci te zakątki, do których mam dostęp.
Położył swą dłoń na jej dłoni i rzekł z uprzejmym uśmiechem na twarzy.- Oby twe sny, przyniosły wypoczynek twemu ciału i spokój twemu duchowi.
-Dziękuję, że pozwoliłeś mi spełnić ten mój kaprys dotrzymania Tobie towarzystwa na warcie – zsunęła leniwie dłoń ku nadgarstkowi mężczyzny, acz także wtedy ją cofnęła i lekkim strzepnięciem ręki sprawiła, że ukryła się w długim rękawie kimona – Spokojnej nocy, Yasuro-san.
Z tymi słowami tak samo jak się pojawiła, tak też się oddaliła niczym zjawa wychodząc poza granicę światła rzucanego przez ogień i zostawiając samuraja znowu samego przeciwko złu czającemu się w ciemnościach mokradeł.
 

Ostatnio edytowane przez Tyaestyra : 05-10-2014 o 02:09.
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem