Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2011, 11:36   #9
Erissa
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Dziewczyna wyszła z sali szybkim krokiem, wiedziała, że musi przemyśleć wszystko w samotności, spokojnie, wyszła więc na zewnątrz i przechadzając się dziedzińcem analizowała sytuację. Hans poszedł do alchemika, ona wolała nie iść za nim, zbyt dobrze wiedziała już, że łowca potrzebuje często chwili dla siebie, denerwuje go czyjaś obecność nawet, gdy owarzysz zachowuje się bezszelestnie, nie chciała ściągać na siebie jego gniewu, nie przed samym wyjazdem. Intuicja podpowiadała jej, że będzie to niezwykła przygoda, którą zapamięta na długo…oby jak najlepiej…

Zebrawszy myśli Vivien podążyła w stronę zbrojowni. Powitał ją barczysty mężczyzna na oko trzydziestoletni
- Co panienkę tutaj sprowadza? – zagaił
- Potrzebuję kilka dobrych strzał – powiedziała rozglądając się ciekawie
Nigdy jeszcze nie widziała tyle broni w jednym miejscu, wszystkie połyskiwały gotowe tylko do zadania ciosu, lecz mężczyzna nie dał jej długo napawać się widokiem
- Myślę, że mamy tu coś odpowiedniego – podał jej komplet strzał
Podniosła jedną z nich do oczu, obejrzała, przejechałam palcem po pierzu lotki
- Świetna robota – była wyraźnie zadowolona – Dziękuję.

Zarzucając kołczan z nowymi strzałami na plecy ruszyła w stronę stołówki. Była tak głodna, że nawet zwykła, prosta strawa wydała jej się królewskim daniem. Jadła powoli, spokojnie, nawyki nabrane przez lata spędzone w szlacheckim domu pozostają na całe życie…
Po skończonym posiłku podniosła się niechętnie, wiedziała, że czas zbierać się do wyjazdu.
- Przygoda czeka – przeciągnęła się ospale i ruszyła w stronę stajni. Chłopiec stajenny spełnił swoje obowiązki świetnie, nie pożałowała ofiarowanych mu pieniędzy
- Wyszczotkowałem konia, napoiłem go i nakarmiłem – pochwalił się zadowolony – Piękny, naprawdę – uśmiechnął się szeroko
Skinęła tylko głową po czym wzięła się do poprawiania juków. Zauważyła, że konia Hansa już nie było
- Pięknie, znowu dostanie mi się za to, że musi na nie czekać – mruknęła pod nosem i wyprowadziła konia na dziedziniec
Faktycznie, łowca czekał już na nią, lecz nie powiedział ani słowa, Vivien westchnęła cicho, nie miała teraz sił na słuchanie wykładów o punktualności.
Mieli ruszać, gdy to uszu dziewczyny dotarł przerażający łoskot, ze zdziwieniem zobaczyła rozpadającą się bramę i dziwne stworzenie…ogromne…szkaradne…przerażające Kolejne zdarzenia też nie napawały jej optymizmem, zdała sobie sprawę, że atakują ich demony, głośno przełknęła ślinę, nigdy nie miała jeszcze do czynienia z takimi bestiami… Hans jednak wydawał się nie zwracać na nic uwagi, jego twarz, jak zwykle, spowijał stoicki spokój tylko jednym wprawnym ruchem dobył broni. Vivien nie miała pojęcia jak obchodzić się z demonami dlatego starała się naśladować nauczyciela i gdy ten wspiął się na mury podążyła za nim, zatrzymała się jednak w odpowiedniej odległości od niego, fakt „przestrzeni osobistej”, której wymagał Hans w czasie walki też przerabiali niejednokrotnie. Nie sądziła, że tak szybko przyjdzie jej wypróbować nowe strzały, jednak życie jest pełne niespodzianek… Zdjęła szybkim ruchem łuk z pleców i założyła na cięciwę strzałę, wycelowała w jednego z przeciwników i wystrzeliła. Pocisk leciał szybko i co najważniejsze – celnie. Vivien była wyszkoloną łuczniczką, pasjonowały ją łuki i każdą wolną chwilę, gdy mieszkała jeszcze w rodzinnym domu, poświęcała na doskonalenie umiejętności. Kolejne strzały wydawały się spadać na demony niczym śmiertelny deszcz, który przy wtórze bełtów z kuszy łowcy dokonał istnego dzieła zniszczenia.
Kiedy Hans zawołał do niej, by przyniosła mu kolejny magazynek wykonała jego polecenie bez zastanowienia, po chwili była już z powrotem.
Założyła ponownie strzałę i wycelowała, tym razem w większego demona, miała nadzieję, że uda jej się trafić w głowę albo inną czułą część ciała potwora. Hans walczył z nim mieczem, nawet tak sceptyczna osoba jak Vivien musiała przyznać, że znał się na tym, co robił. Przywróciła się jednak sama do porządku, musi walczyć. Ponownie zbliżyła naciągniętą cięciwę do policzka, dokładnie celowała, nie chciała ugodzić nikogo poza przeciwnikiem. Kolejna strzała przecięła powietrze z impetem wbijając się w ciało demona. „Oby tak dalej” uśmiechnęła się do siebie.
 
Erissa jest offline