Markus Goetz - To byli strażnicy miejscy? - zapytał Metzger, wskazując głową trupy ludzi, z którymi przyszedł. - I niech zgadnę, typ nie był miłośnikiem muzyki ludowej tylko dał znak reszcie, tak? A jakżeby inaczej...
W tym momencie rozległ się narastający tętent kopyt. - Mamy konie - powiedział, przyglądając się swoim towarzyszom. - Proponowałbym zrobić z nich użytek. I to szybko. Ilu ich jeszcze jest? - zwrócił sę ponownie do Metzgera. - Teraz już chyba nikt nie ma wątpliwości. - oświadczył, gdy ten podał liczbę strażników. - W każdym razie ja na pewno nie. Trzeba spierdalać.
To powiedziawszy, wybrał jedno ze zwierząt i dosiadł je. - Zaproszenia mam wam, kurwa, wypisać? Czy żywot wam obrzydł? Wsiadajcie i spieprzajmy stąd w cholerę. - warknął, podprowadzając do obozowiska resztę koni. |