- Kilka stworów, wyładowanie elektryczne czy jakieś prostsze zaklęcia powinny przynajmniej pomóc w ubiciu Alison i jej obstawy. Zresztą nie wiadomo jakiej magii użyją, jakie przedmioty mają i co tak naprawdę nas czeka. Plan ładny, ale jak zwykle wszystko wyjdzie w praniu. W miejscu gdzie nastąpi atak - czyli przed naszą przynęta ustawię niewidocznego psa obrońcę.
Zawsze to magiczne mięso więcej , przez które Alison z resztą będzie musiała się przebić chcąc wyjechać z wąwozu. No i mogę rzucić zbroję i silniejszą niewidoczność na jednego z naszych napastników. Przyśpieszenie pozostawię na Dru... - elf spojrzał na pociągająca z butelczyny kapłankę i ponownie rozważył pochopne słowa, nie wyobrażał jej sobie pijącej w przyśpieszonym tempie... już miał wrażenie, że jest przyśpieszona w tej czynności, a co by dopiero było po rzuceniu na nią zaklęcia... - Choć nie wiem ile trwa przeładunek tej broni i czy będzie ona jeszcze używana w tej walce, jeśli nie to pewnie Scarlattiemu się przyda... A co do ciał, najlepiej to by było podrzucić je tej zgrai Zhentów, może wywołać małą iluzję walki toczonej koło ich obozu i ściągnąć na nich resztę zbirów spod znaku Bane'a ... co by się powyrzynali nawzajem... no ale to takie tam optymistyczne dywagacje, pewnie jak tego nie zrobimy kapłanki będą szukać u nas... no ale ja tu "tylko" magiem jestem. Pytacie więc odpowiadam, przynajmniej jak myślę.
Elf nie był w najlepszym humorze , chęć rewanżu na morderczej organizacji, obłowienia się w łupach i zaciśniania więzów została przez drużynę solidarnie zaprzepaszczona przez fakt, że nawet nie zająknęli się o roli elfa. Tymczasem machnął na to ręką zakładając, że sami nie wiedzą co mają... “Cudze chwalicie swego nie znacie “ - miał juz im powiedzieć na odchodne, ale ugryzł się w język, zamierzając wykazać się w walce... przynajmniej jednym czy dwoma czarami. Humoru nie poprawiał mu fakt, że jedyną osłoną własną zdawało się być lustrzane odbicie - zapewne jak mag schowane w krzakach do póki nie zacznie się walka... |