W pokoju została ponownie dwójka mężczyzn. Obaj wyglądali na zaskoczonych i po wyjściu ostatniego z chętnych wyruszenia na „wyprawę” podjęli żywą dyskusję.
-
Widziałeś tych ludzi? Połowa z nich przyszła tu bo myśli, że uciekasz z wioski i poprowadzisz ich do lepszego świata druga część to Ci, którzy myślą, że po drodze się wzbogacą. I ja mam wysłać takie szumowiny z Tobą? Nie załamuj mnie – wykrzykiwał
Hoe, patrząc błagalnym wzrokiem na towarzysza. –
Jesteś mi jak brat, ale wypuszczając Cię z takimi ludźmi, trace Cię...
W słowo wszedł mu
Hodwik –
Nie rób ze mnie dziecka. Dobrze wiesz, że nie raz przemierzałem tą drogę sam i jakoś mi się to udawało. Teraz tak samo dam radę. Pamiętaj tez, że jestem dorosły i nie powstrzymasz mnie. – wiedział, że być może powiedział to zbyt ostro ale musiał, inaczej Hoe nadal będzie się upierał. Postanowił przekonać go jeszcze bardziej. –
Widzisz przyszło tu pół wioski co bardzo mnie zaskoczyło. Ja spodziewałem się maksymalnie kilku osób. Nie ważne z jakich pobudek tu przyszli ale chcieli pomóc a póki ich droga pokrywa się z moją dlaczego mają ze mną nie ruszyć. Ja wybrałem sobie piątkę. To najlepsza liczba by wyruszyć nie będziemy się zbytnio rzucać w oczy, a sądząc po zróżnicowaniu grupy myślę, że każdy się przyda i spełni swoja rolę. – podszedł do drzwi i zakończył słowami
– Nie zawrócisz mnie z drogi. Możesz jedynie pomóc drogi
Hoe.
Po jakiejś godzinie od opuszczenia pokoju burmistrza, w którym przebywał
Hoe i Hodwik piątka towarzyszy otrzymała od posłańca
Hoego wiadomość:
Cytat:
„ Zostałeś wybrany by towarzyszyć Hodwikowi. Mam nadzieję, że rozumiesz powagę tej wyprawy i nie zawiedziesz całej wioski. Wyruszycie za dwie godziny. Spotykacie się przy pierwszym skrzyżowaniu na trakcie, gdyż Hodwik chce uniknąć długich pożegnań z mieszkańcami. Jeśli się nie rozmyśliłeś, przybądź. Z poważaniem Hoe. "
|
Dwie godziny później
Hodwik czekał w cieniu polany nieopodal skrzyżowania na resztę drużyny….