Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2011, 16:02   #8
Fielus
 
Fielus's Avatar
 
Reputacja: 1 Fielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodze
[początek wzięty z sesji, z posta Tammo; post współtworzony z Tammo]

Zapadłą ciszę, przerwał szept nowo przybyłego:
- Domyślam się, panowie, że Shouri Seishin zaszczyci nas już wkrótce...

Tokoyogi pozostał taki, jakim pamiętał go Shirase - uprzejmym i życzliwym człowiekiem, rodzinnym i otwartym wobec krewnych. Kenbatsu mógł polegać, że jego zięć się odezwie i tak się też stało:

- Spodziewamy się go szybciej, niż później, nieznany panie. Jestem Uchikatsu Tokoyogi. Czy mogę poznać Twe imię?

- Słyszałem o panu wiele dobrego, Uchikatsu-san.- Zaszeptał Shinobu.- Osoba, której zawdzięczam moje oko, wysławiała się o panu z wielkim szacunkiem, jako o mistrzu płatnerstwa. Jestem Shinobu Misute.- Warstwa bandaży na wysokości ust mężczyzny rozsunęła się leciutko, niemal niezauważalnie, zdradzając, że postać pod nimi uśmiecha się.- Pan, to z kolei zapewne Shirase Kenbatsu-sama. O panu również słyszałem... kilka pochlebnych zabobonów.-

- Arigato, Shinobu-san - odrzekł Uchikatsu na miłe słowa - Mam nadzieję, że Twoja podróż tutaj była monotonna i spokojna.

- Tylko tak monotonna, jak może być monotonna podróż samotnego agenta.-

- Shinobu-san - lekko uśmiechnął się Uchikatsu - Moje doświadczenia z ludźmi Shinobu powodują, że mam... odmienne wyobrażenia na temat tego, co oni mogą uznać za monotonię, czy monotonną podróż.

Spojrzenie, jakie Uchikatsu rzucił na ‘oko’ Shinobu, tak podczas wzmianki o jego wykonaniu jak i teraz, wskazywało, że przedmiot wzbudził jego zaciekawienie, ale Rei powodowało, że mężczyzna nie rozpoczynał tematu, który dopiero co poznanego Shinobu mógłby postawić w kłopotliwej sytuacji.

Misute zaśmiał się cicho, na wspomnienie o ‘doświadczeniach' z ludźmi swojego klanu.- Shinobu... Nasza sztuka, sposoby na wykonywanie różnych czynności, talenty... To wszystko jest tak różne, jak płatki śniegu, które obserwujemy poza tą pagodą. Zaintrygowałeś mnie jednak, Uchikatsu-san. Opisz mi proszę bliżej kontakty, jakie miewałeś z moim klanem. Chętnie przyjmę od ciebie również miana twoich rozmówców.-

- To dłuższa opowieść, Shinobu-san. Ma korzenie w dniach dawno minionych, w Sengoku Jidai. Ale - mężczyzna zastanowił się - najistotniejsza dla Twojego pytania część da się streścić.

-Słucham cię więc, najuważniej jak umiem.-

- Kilka lat temu miałem okazję spotkać się z panem Shinobu Araki oraz jego ludźmi. Miał dwu yojimbo, których umiejętności wzbudziły mój respekt. Shinobu Usumi była kobietą wyzywająco urodziwą. Kochałem moją żonę, nadal ją kocham, lecz Usumi-san potrafiła głosem samym wywołać moją słabość i pożądanie. Prawdopodobnie, gdyby nie fakt, że miałem wtedy na oczach opaskę, nie rozmawialibyśmy dzisiaj. Shinobu Araki bowiem miał dwu yojimbo. Usumi-san była tą, która przykuwała wzrok. Jej partner - wręcz przeciwnie. Straciłem dwa dobre łuki, przeorał mi znakomitą, jesionową naginatę. Oraz - podkreślił - zbroję. Sięgnął krwi tym ciosem ale nie przewidział niespodzianki. Nawet jednak z tym, chwila nieuwagi więcej... lub raczej chwilę uwagi dłużej jaką poświęciłbym podziwianiu urody pani Usumi - roześmiał się - i nie dostrzegłbym niebezpieczeństwa. Nie wykonał uniku. Cóż, była to interesująca walka. Jedno z moich przeciwników niemal unieruchamiało mnie głosem bądź spojrzeniem, drugie wtapiało się w cień, a trzeba Ci wiedzieć, Shinobu-san - uniósłszy palec, Uchikatsu kontynuował - mam tu na myśli naprawdę wtapianie się w cień, żadne metafory. A Araki-san chłodno to obserwował siedząc na krzesełku parę metrów dalej. Cóż. Koniec końców ogłuszyłem panią Usumi końcówką naginaty, nie potrafiłem zmusić się wtedy do zabicia tej kobiety, prawdopodobnie wciąż jeszcze będąc oszołomiony i pod wpływem jej jutsu. Następnie wyczekiwałem i wymieniałem ciosy z jej bezimiennym towarzyszem. Ot, znienacka z cienia wyłaniał się dziwny kształt, ja ciąłem, on ciął. Po pewnym czasie któryś mój cios musiał dojść, bo przestał się pojawiać. Wtedy porozmawialiśmy z panem Araki, a potem przemówiły ostrza. Pan Araki był dobrym przywódcą, jego ludzie byli przemyślni i przedsiębiorczy. Mam spory respekt dla umiejętności Shinobu od tamtego czasu. A jeszcze większy dla ich pomysłowości.

- Ha! Araki i Usumi! Zaiste długo nie słyszałem tych mian, Uchikatsu-san. Nie widziałem ich od czasu ich ślubu... Taak, piękna uroczystość. Cała rodzina nie wiedziała o mojej obecności, aż do samego końca.- Misute zaśmiał się głośno, radośnie, jednak spoważniał po chwili.- Jak rozumiem, mimo że Usumi oszczędziłeś, to Araki nie żyje?-

- Hai. Nie moją decyzją było jego życie lub śmierć. To zdecydowano lata już temu. - odparł cokolwiek zagadkowo Tokoyogi - Mówisz, Shinobu Misute-san, że Usumi-san była żoną pana Araki? Nie wiedziałem. Oznaczałoby to zatem, że moja decyzja o oszczędzeniu jej, przysporzyła mi wroga.

Mężczyzna pokiwał głową w milczeniu, przekrzywił nieco oblicze, spojrzał zamyślony w kąt pomieszczenia.

- Cóż - rzekł wreszcie - taka karma. Ciekawi mnie teraz, czy żona mogła po nim dziedziczyć? Jak to jest w klanie Shinobu, Misute-san?

Pytanie było o tyle istotne, że Araki był panem z własnym zamkiem i ponad stu wasalami. Jeśli jego żona dziedziczyła po nim i pałała chęcią zemsty, niewątpliwie dysponowała by środkami by dochodzić swego. Na ziemiach klanu Shinobu najprościej o las. Najtrudniej o górę, ale i takie się zdarzają. Największą z nich jest Tsume, z racji poszarpanych niczym pazurami zboczy nazwana Szponem. Na zboczach Tsume jednym z najzręczniejszych osiedli jest niewątpliwie pałac Araki-sama. Ten wzniesiony niewiele nad przepaścią gród od zawsze miał opinię orlego gniazda, nigdy też nie był zdobyty. Był to prawdziwie obronny zamek, którego północne mury kilkadziesiąt metrów dzieliło od istnej przepaści. Araki zamek odziedziczył po przodkach, w których rękach pozostawał on już cztery pokolenia.

- Domyślam się, co zaprząta twoje myśli, Tokoyogi-san. Martwi cię dłoń zaciśnięta w pięść, wyciągająca się ku tobie ze zboczy Szponu i pałająca rządzą zemsty... Tak, Usumi Shinobu nadal rządzi twierdzą swego męża. Niechaj oślepnę i stracę władzę w moich członkach, jeżeli zapomniała twoją twarz. Biada również tobie, jeżeli podałeś im swoje miano, jesteś teraz bowiem podwójnie zagrożony: zarówno z własnej winy, jak i z powodu przebywania tu ze mną - najcenniejszym trupem dla Shinobu Abuny.-

Misute zaśmiał się znowu, zabrzmiało to tym razem jednak jak chorobliwy charkot, całkowicie wyzuty z poprzedniej wesołości. Gdyby Shirase i Uchikatsu mogli oglądać twarz Shinobu dostrzegli by wyraz głębokiej zadumy i pewnego rodzaju skupienia, by odgrodzić się od nieprzyjemnych obrazów przeszłości.

- O, ileż radości sprawiłeś mi dzisiaj, Uchkatsu Tokoyogi-san.- Podjął shinobi po chwili.- Wieść o śmierci Arakiego, zaiste, nawet jeżeli zdażyło się to już jakiś czas temu, napełnia moje serce niezmierną radością. Tak, możesz patrzeć na mnie jak na szaleńca, ale cieszę się, że ścigająca mnie wilcza wataha straciła jednego ze swoich wilków.-

W tym mniej więcej czasie do pagody weszła młoda dziewczyna w nieco nieodpowiedniej dla niej zbroi. Widać było, choćby po jej sposobie poruszania się, że strój ten przeszkadza jej i w pewnym stopniu krępuje ruchy.

-Witajcie szlachetni samurajowie. Jestem Yuusha Ayano. -powiedziała cicho.

Misute i Tokoyogi wymienili spojrzenia. Młoda, nieśmiała, w nieumiejętnie założonej zbroi, ale jednak uzbrojona i opancerzona dziewczynka-samuraj.

Tokoyogi zareagował szybciej od Misute, zadając pytanie odpowiadające na ciekawość mężczyzn w pagodzie.

- Yuusha-san, czy mogę Cię prosić o opowiedzenie nam o swoim gempukku?-

Misute przymknął oczy pod bandarzami, nasłuchując odpowiedzi dziewczynki.
 
__________________
" - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika".
Fielus jest offline