Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2011, 16:41   #9
Radagast
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Podróż była długa. Noc już dawno zapadła nad ponurym lasem, pełnym demonów zdawałoby się. Kary koń stąpał dość dziarsko przez bagnisko. Tylko od czasu do czasu rzucał łbem i niespokojnie chrapał. Zaiste, mrok i wstająca mgła w tym lesie niejednego mężnego samuraja napełniłaby trudnym do uzasadnienia lękiem. O ileż bardziej zwierzę. Jednak mimo niespokojnego zachowania rumak nie zwalniał ani na chwilę. Na jego grzbiecie siedział mężczyzna, dość szczelnie owinięty niebieskim płaszczem. Głowę miał opuszczoną na pierś i zdawał się spać. Nim wstał świt, kopyta jego wierzchowca zadudniły na deskach jednego z wielu pomostów. Mężczyzna powoli podniósł głowę. Oto dotarł do klasztoru Shousen. Jego podróż dobiegła końca. Choć tak naprawdę dopiero tu miała się rozpocząć.

Młoda dziewczyna ledwie zdążyła usiąść, gdy na zewnątrz rozległy się ciężkie kroki, zbliżające się do pagody. Po chwili ucichły, a w drzwiach ukazał się młody mężczyzna. Niebieskie spodnie i związana pasem kamizelka zdawały się nieodpowiednie dla takiej pogody, ale nie widać było, by chłód zrobił na nim jakieś wrażenie. Czarne, gładkie włosy opadały mu na ramiona. Miękkie buty i brak jakiejkolwiek zbroi nasuwały pytanie, w jaki sposób mógł narobić tyle hałasu. Mężczyzna ukłonił się wszystkim przybyłym i rozejrzał po wnętrzu pagody. Jego wzrok na chwilę zatrzymał się na twarzy Ayano, a przez twarz przebiegł wyraz zaskoczenia. Nie odezwał się jednak, a tylko obszedł siedzących i odłożył swoje wakizashi na stojaku. Jego ruchy, lekkie, płynne, niemalże bezszelestne kazały myśleć, że nie przybył tu sam, a jego kroki wcześniej zostały całkowicie zagłuszone krokami jego towarzysza. Gdyby ktoś wyjrzał na zewnątrz, przekonałby się, że tak jest w istocie i że stoi tam jeszcze jeden mężczyzna, całkowicie opancerzony i uzbrojony.

Ten, który odwrócił się ponownie w stronę zebranych i usiadł wśród nich. Na jego szczupłej, łagodnej, pozbawionej zarostu twarzy błąkał się delikatny uśmiech, nasuwający nieco skojarzeń z ojcem, przyglądającym się swoim pociechom. Ukłonił się.
- Witajcie szlachetni panowie, Ayano-chan. - Skłonił się ponownie, tym razem w stronę swojej kuzynki. - Jestem Yuusha Mizunoko, mym Panem jest Sui - kami wody. Douzo yoroshiku - rzekł, po czym ukłonił się jeszcze raz. W końcu wyprostował się i powoli wodził swymi błękitnymi oczyma po twarzach zgromadzonych, czekając aż się przedstawią.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline