Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2011, 22:34   #12
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Bełty jego kuszy nie przeszły przez pancerz demona. Cóż, w takim razie trzeba będzie popracować mieczem. Nim wielka bestia padła martwa, Łowca zdążył wspomóc strażników i ubić kilka mniejszych demonów. Pod koniec musiał ustąpić pola obrońcom fortu, gdyż ręka przypomniała o sobie. Trzeba było wrócić do kuszy, zdecydowanie. Kiedy wielka bestia padła, a obrońcy wykończyli resztę, Hans wraz z towarzystwem wysłuchał pokornie rozmowy z generałem i kapłanką. Nie mieszał się, nie szczególnie interesowały go powody tego ataku. Albo takie przynajmniej starał się zachować pozory. Po walce trzeba było uzupełnić zapasy. Dzięki Bogu nie ubrudził się zbytnio krwią. Przed drogą Łowca zdążył jeszcze wyprosić o kilka minut.

- Vivien, popędź do zbrojmistrza i powiedz mu, że potrzebne mi są dwa takie magazynki - rzucił dziewczynie pusty magazynek od kuszy.
- Dobrze - złapała go w locie i bez zastanowienia pobiegła we wskazanym kierunku. Sam Hans w tym czasie ruszył do komnat. Odnalazł łaźnie, gdzie była nie jedna wanna wody. Wlał do niej zawartość flakonika wydobytego z kieszeni i wrzucił płaszcz. Krew zeszła momentalnie. Ciuch po prawdzie schnął będzie przez dłuższy czas, ale kiedy Hans był już ponownie na placu, Vivien jeszcze nie powróciła. Zarzuci na siebie mokry płaszcz i ruszyli gdy tyko schowa świeże magazynki do juków.

Droga przed nimi była długa i męcząca. Fort mógł się jeszcze obronić gdyby poproszono ich o pozostanie, ale nie było na to czasu. Uwagę Łowcy przykuł Jaszczuroczłek. Wykazał się nie lada odwagą i siłą. Będzie trzeba na niego uważać. Ten krasnoludzki mag też wykazał się siłą i odwagą, a później ? Okazał się nie lada zdradziecki.

- Niezły strzał... Jak na początkującą - Powiedział Hans do swojej uczennicy.
- Dziękuję - dziewczyna czuła się naprawdę dumna z pochwały nauczyciela - Ty też byłeś niezły, ten demon przy tobie to istny łagodny baranek - zażartowała.
Hans rzucił jej chłodne spojrzenie
- To było nic, jak znam życie to niebawem przekonasz się co to znaczy "niezły" ... niestety ...
Po chwili ciszy dodał
- Jak Ci się podobała pierwsza walka "na serio" ?
Chłodne spojrzenie nie ostudziło jej zapału, wciąż wyglądała na zadowoloną z siebie .
- Damy radę - rzuciła - A walka... Mam nadzieję na więcej - uśmiechnęła się.
- Nadzieję na więcej ? Cóż ... nie dziwię się. To było nic, nie pozwoliłem demonom nawet zbliżyć się do ciebie ... przy następnej okazji będziesz miała więcej roboty ... gwarantuję - uśmiechnął się podejrzanie i dodał po chwili
- Wiesz kim był demon, którego zabiliśmy ?
- Nie strasz mnie Hans, bo ucieknę i sam będziesz musiał kupować magazynki do kuszy -
droczyła się - Jak tam twoja ręka? - zapytała wreszcie z troską - Nie mam pojęcia, ale pewnie za chwile mnie oświecisz...
- Ręka ? Dość dobrze, nie nadwyrężyłem jej zwyczajnie. To był pikuś. Tak, oświecę Cię. Był do demon najwyższej kasty, swego rodzaju lord. Wcześniej udało mi się zabić jednego wraz z Dantusem i grupką śmiałków (świeć Khyberze nad ich duszami). Jednak te demony nie atakują fortów, a rzucają do walki swe sługi. To oznacza, że demony walczą ze sobą. Mamy szanse na zadanie im poważnego ciosu ...
- Brzmi ciekawie - zamyśliła się - mamy więc ciekawą misję i masę jeszcze ciekawszych możliwości.
- O tak, szczególnie bogaty wachlarz możliwości podczas misji wiąże się .. ze śmiercią, nie uważasz ?
- Nie zaczynaj znowu - zrobiła przesadnie znudzoną minę, która mimo wszystko wyglądała komicznie, możliwe, że chciała wreszcie rozśmieszyć łowcę - Nie bój się, nie dam cię tknąć - rzuciła wesoło.
- Całe szczęście, zaczynałem się bać - rzucił przekąsem i dodał - Zresztą, zważywszy na pewne umiejętności, a raczej ich brak mogła byś mnie chronić co najwyżej przed zazdrosnymi wieśniaczkami - Łowca wybuchnął śmiechem. Bardziej z Vivien niż razem z nią.
- Wybacz Hans, mogłabym cię bronić GDYBY takie były - odgryzła się.
- Cóż, fakt. W szczerym polu trudno o kobietę ... poczekaj aż wjedziemy do wsi - odpowiedział zachowując ironiczną powagę.
- No tak, wtedy postaram się obronić cię przed fankami w wieku powyżej 50 lat - dobry humor trzymał się jej - Uśmiechniesz się wreszcie? - zapytała prosząco.
- A dasz radę ? - drugą część pytania zignorował.
Roześmiała się tylko
- Nie jesteś zbyt ambitny, poszukaj sobie młodszej kobiety, a nie przebierasz w babciach.
- To ty sugerujesz, że przebieram w babciach ... przyj ... ale zaraz ? Skąd wiesz, że nie znalazłem i gdzieś za lasami i górami nie czeka na mnie wybranka ?
- Hmmm... - udała, że intensywnie się nad tym zastanawia - Jesteś zbyt zgorzkniały, nie dopuszczasz nikogo do siebie, nie ufasz pewnie nawet mi... Ale nie będę cię rozliczała.
- Cóż ... taka praca. Pożyjesz, zobaczysz - zasępił się.
- Hans? - chyba miała wyrzuty - Przepraszam, nie gniewaj się... - położyła mu dłoń na ramieniu
- Ja się nie gniewam ... gdyby tak było nie jechała byś teraz koło mnie - popatrzył się jej w oczy po czym pośpieszył Kolbę i pojechał do przodu. Potrzebował trochę spokoju, by móc pomyśleć nad tym co się stało i nad tym co stać się może. Chociaż przyznał sobie w duchu (za co skarcił się po chwili), że Vivien jest całkiem ładna.

- Hans - spięła konia i podjechała do niego po chwili - Wiesz, że tak nie myślę, każda kobieta byłaby szczęśliwa mając przy boku kogoś takiego jak ty, choćby twoje zaufanie... - spuściła smutno głowę
- No dobra, niech Ci będzie. Cieszy mnie, że chociaż tak mówisz ...
- Na mnie nikt nie czeka, tyle, jestem tutaj i wiem, że mam coś do zrobienia, więc to robię... - dodała - No ja... - ugryzła się w język - Może zejdźmy na bardziej neutralny temat, co jadłeś na śniadanie? - starała się rozładować napięcie.
- Ohydne, fortowe jedzenie ... chyba koninę ...a Ty ?
- Niemożliwe! Ja też! - udała zdziwienie.
Hans przyjął to milczeniem.
- Wybacz, znowu, chyba chcesz być teraz sam, widzę, że moja obecność cię irytuje - uśmiech ostatecznie zmyty został z jej twarzy, zatrzymała na chwile konia zostając na samym końcu grupy.

Łowca rozmyślał przez kilka chwil nad tym co powiedziała dziewczyna, ale szybko odrzucił od siebie te i podobne myśli. Teraz liczyło się zadanie, a potem dopiero ... kto to wie ?
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline