Podziękował Misute skinieniem głowy za potwierdzenie podejrzeń na temat Shinobu Usumi. Nie obawiał się zemsty. Gdyby tak miało być, nie mógłby wyjść z domu bez lęku. Trenował od dziecka. Jeśli to miało nie wystarczyć, nic nie wystarczyłoby. Jeśli było mu pisane zginąć, umrze. Jeśli z ręki Usumi-san, to tak miało być.
Kiedy młoda Yuusha opowiadała o swoim gempukku, uśmiechnął się do niej, odnajdując w niej wiele nerwowości jego średniego dziecka - również jak ona dziewczynki. Przyłapał się też na porównywaniu obu dziewcząt, za co się zganił. Ayano była Ayano, Ryuka była Ryuką. Porównywanie ludzi z natury rzeczy musiało być obarczone porażką, zwłaszcza, kiedy porównywało się ludzi z natury odmiennych i jeszcze do tego tak odmiennie wychowanych.
Uśmiechnął się więc do Ayano zachęcająco, mówiąc:
- Arigato za tę opowieść młoda pani Yuusha.
Przeniósłszy wzrok na ostatniego z przybyłych skłonił się mu, dodając:
- Jak i za Twoją celną do niej uwagę, Yuusha-san. Jestem Uchikatsu Tokoyogi. To zaś - wskazał na postać o twarzy owiniętej bandażami, z niespotykanym owalem na jednym z oczu - jest Shinobu Misute-san.
Jednocześnie Uchikatsu spokojnie obserwował oboje Yuusha. On sam znał wygnańca Shirase wcześniej, zatem łatwiej było mu znieść bez zaskoczenia obecność podobnego mu człowieka z innego klanu. Ot, zamiast jednego, było ich dwu.
Jednak wygnanie z klanu nie było lekką sprawą i Uchikatsu ciekaw był, jak podejdą do tego Yuusha, którzy przecież cenili pokój i dyplomację. Historie tak Kenbatsu jak i Misute z pewnością były krwawe - radość z jaką ten ostatni powitał informacje o zgonie dwu z jego byłych współklanowiczów wiele mówiła o nienawiści jaką ich darzył. Był ciekaw czy shugenja wiedzą, kim są ci dwaj ludzie i - jeśli tak - jak to powitają. |