Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2011, 14:00   #178
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
W głowie profesora była istna burza.... Był naukowcem awanturnikiem jak nazywano ich w imperium pewnie też. Zwłaszcza kiedyś... A teraz był pewnym połączeniem obu tych rzeczy. Zastanawiał się co ich jeszcze czeka. Jego ludzie byli o 3 tygodnie drogi stąd. Szybciej jeśli jechać by konno nie mniej jednak 3 tygodnie drogi dla karawany takich jak ich. Był pewien że Kapitan sobie poradzi. Co prawda póki co nie mogli jechać dalej ale to było sprawą łatwą. Gdyby wykazał się odpowiednią cierpliwością jechałby teraz z nimi. Pewnie są już w drodze wystarczyło poczekać na dowódcę tego pyszałkowatego durnia który ich zatrzymał. Tamten ich puścił pewnie byleby uniknąć kłopotów. Jak by nie patrzeć w karawanie każdy miał broń. Nawet mali chłopcy i dziewczynki potrafili strzelać choćby i z krótkiego łuku. Dzieci i kobiet jednak w karawanie była zaledwie jedna piąta. Większość to mężczyźni... Ludzie z księstw. Jedni mieszkali tam od dawna od pokoleń i stracili rodziny w Rosneborgu lub okolicach. Inni byli tam krócej każdego połączyły tamtejsze wydarzenia. Każdy miał wybór nie wszyscy przecież z nim poszli prawda? Nie każdego też wziął ze sobą. Faktem łączącym jednak wszystkich było to że byli twardzi a i w walce wprawieni....

Napad na taką grupę równałby się samobójstwu oczywiście można to było zrobić mogłoby się też to udać. Ale straty byłyby przytłaczające nikt nie zaryzykowałby tego. W ostateczności jeśli dowódca nie będzie marzył o tym by ich wypchnąć z powrotem na szlak i uniknąć kłopotów. Zrobi to za łapówkę. Bowiem wymuszanie ich i podążanie monet z rąk do rąk było naturalne w całym starym świecie... A pewnie i po za jego granicami. Taki już ten świat jest. On wyrwał się bo pomimo wszystko pragnął wolności. Świeżego oddechu powietrza z daleka od codziennych spraw jego ludzi. Zarządzanie nimi mimo pomocy było zwyczajnie męczące....

Tak marzyła mu się porządna uczta u Berengera. Wygodne łóżko wino ciepła kąpiel. Nadanie ziemskie ładny dworek. Własne dużo większe laboratorium itd... Marzenia osób w jego wieku. No może miał jeszcze trochę ambicji by pokazać ojcu do czego to potrafi dojść sam bez jego pomocy i wpływów. Ale to marzenie było na dnie jego duszy...

Co będzie teraz? Nawet jeśli on i grupa Berengera ujdą z tej jatki z życiem...
Lord ścigany był przez grupę żołnierzy. I to dość liczną sądząc po hałasie. Czy ujdą? Pozostawało wierzyć że dadzą radę dotrzeć do miasta. I schronić się w bezpiecznym zamku. Potem może być ciężko czeka ich mocna sąsiedzka walka..... Sprawy wydawały się mocno niepewne. Nie zdawał sobie nawet w najgorszych snach jak mocno....
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 11-01-2011 o 14:03.
Icarius jest offline