Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2011, 17:00   #23
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Niziołek wstał niemal o poranku. W sumie nie do końca wstał, bo został obudzony pukaniem do drzwi. Po otwarciu dość solidnych wrót ujrzał Ottona. Mężczyzna wyglądał na wesołego, a jego uśmiech po ujrzeniu halflinga w samej bieliźnie znacznie się poszerzył:

- Dzień dobry. Ubieraj się mały. Przyniosłem kości i karty. Zaraz zasiadamy do rozgrywki! Od razu zastanów się kiedy będziesz miał czas na moją kolejną lekcję. - rzekł kumpel hobbita nieco dziwnie przyglądając się jego budowie. - Dobra to ja zaczekam w głównej izbie i zamówię Ci jakieś jedzenie.

Oskar nieco zrezygnowany i tęskniący za domem, w którym mógł sypiać niemal do południa począł się ubierać po czym zszedł na parter tawerny. Po zjedzeniu solidnego śniadania obu graczy wciągnęła rozgrywka.

***

Blisko południa Otton skończył na dziś swój pasjonujący i pełen zabawy wykład i ruszył umawiając się z hobbitem na kolejną lekcję "zwinnych rączek" w porze podwieczorku. Znów głodny halfling zjadł po czym rozpalając tytoń w fajce napawał się dymem raz po raz wypełniającym jego płuca. Podczas palenia mały ludek przypominał sobie czasy, gdy będąc kucharzem grupy krasnoludów pałających się budownictwem miał okazję poznać niebywałego Khazada zwącego się Magnar "Złotobrody". Starał się przypomnieć sobie, gdzie ostatnio miał okazję kupić spirytus będący ukochanym trunkiem owego brodacza. Zaprzątał sobie tym głowę gdyż Magnar, liczący sobie ponad dziewięć dekad od niemal siedmiu był kowalem. Jak łatwo przypuszczać tak ogromne doświadczenie i korzenie wywodzące się z licznych kuźni twierdz krasnoludzkich sprawiały, że Khazad ten był niezrównany w wyrobie zbroi i broni, a co halflinga najbardziej interesowało znał każdy rodzaj grotów strzał jakie były używane w Imperium na przełomie ostatnich dwóch stuleci.

***

Niziołek już z paru metrów słyszał dźwięk przekuwanego żelaza dobiegający z warsztatu krasnoluda. Znajdował on się na obrzeżach dzielnicy kupieckiej. Ulokowanie było dość dobre ze względu bliskości wielu porządnych lokali i doków, do których Magnar często dostarczał swe wyroby. Podchodząc pod grube, okute metalem wrota niziołek wiedział, że w środku panuje taki hałas, że pukanie na nic się zda - zdecydował się wejść więc do środka. W samej kuźni brodacza panowała duchota niczym w sercu wulkanu i gorączka niemal tak okropna jak na dachu wieży strażniczej w letnie południe. Pomieszczenie było naprawdę duże a w swym wnętrzu kryło wiele różnych stojaków i żelaznych półek przedstawiających wykutą broń oraz bogato wyposażony pancerz. Na środku znajdowało się kowadło, w które z potworną siłą uderzał pewną ręką kowal. W przeciwległej ścianie pracowni znajdował się kamienny kominek, w którym był rozpalony ogień. Niedaleko ognia leżał przyrząd przypominający niziołkowi ogromne szczypce. Po krótkiej chwili pracujący Khazad dostrzegł malca od razu zwracając na niego uwagę:

- Oskar?! Czy to ty?! Mały grubasie, ale żeś przytył! - zakrzyknął w Khazalidzie Magnar spoglądając w kierunku swego rozmówcy. - Zaraz będę miał przerwę. Domyślam się, że masz jakiś interes więc proszę poczekaj za drzwiami. Zaraz do Ciebie wyjdę. - dodał i zabrał się na nowo do pracy krasnolud.

Po jakimś kwadransie spokojnego czekania Oskar w końcu zobaczył jak Magnar wychodzi z swej pracowni. Krasnolud nie wyglądał na śpieszącego się więc hobbit dał złapać mu oddech i po krasnoludzku zaczął:

- Witaj Magnar. Widzę, że Ci się powodzi. Ja jak zwykle ganiam za różnymi robotami tu i ówdzie oferując swe kulinarne zdolności. Ostatnio jeden z moich znajomych został napadnięty podczas czekania na kogoś pod domem w dzielnicy biedoty. W sumie nie wiem czy napadnięty będzie dobrym określeniem. Nic mu nie zginęło natomiast ni stąd ni zowąd obudził się w kałuży z porządnym guzem. Obok znalazł taką strzałę. Chciałem Cie zapytać czy mógłbyś określić co to dokładnie za typ pocisku i czy ktoś nie zamawiał u Ciebie tego typu strzał? - kończąc swą wypowiedź niziołek podał Khazadowi strzałę otrzymaną od Ankariana.

- Hmm... - zadumał się przed chwilę Magnar po czym rzekł. - Twój znajomy został ogłuszony tym pociskiem, bo do tego właśnie służy, pewnie aby nie widzieć tego co miało się niebawem wydarzyć w okolicy. Około metrowy promień, mocna metalowa kula kosztująca niemal 10 razy tyle surowca co normalny grot. Tak to moja strzała. Groty robię sam, a przy współpracy z jednym człekiem wyrabiane zostają strzały, które potem sprzedajemy. Osoba, która trafiła twojego towarzysza musiała być prawdziwym strzelcem gdyż ta strzała jest długa, ciężka i skraca zasięg łuku niemal o połowę.

- Dobrze. Skoro zatem wiemy kto mniej więcej mógł to być może przypomnisz sobie kto mógłby niedawno kupować tego typu strzały? Aha! Zapomniałbym. Mam tu dla ciebie butelkę twego ulubionego spirytusu. - mówiąc to Oskar podał krasnoludowi butelkę z trunkiem.

- Widzisz. Od razu lepiej się gada. Dzięki mały. Słuchaj tego typu strzały kupował ode mnie łowca o nazwisku Falkenberg. Nie wygląda na olbrzyma, ale radzę twojemu znajomemu uważać. Łowcy nagród bywają niepozorni a do aresztu przywożą po dwóch, stukilowych zbirów naraz. Niestety nie wiem, gdzie teraz mógłbyś go znaleźć. Tylko mi się w żadne tarapaty nie wpakuj! Nie zapomnij kiedyś wpaść do "Brodatego Kufla" napić się ze starymi znajomymi krasnoludami. Ja zaraz muszę wracać do roboty. Powodzenia i do zobaczenia mały halflingu. - rzekł na odchodne Magnar po czym wrócił do swego królestwa.

"Ciągle ten mały" pomyślał niziołek odchodząc w kierunku "Wron" bogatszy o interesującą go informację. "Może faktycznie kiedyś odwiedzę tych brodaczy?" przebrnęło mu przez myśl, gdy wracał do tawerny.

***

Po powrocie do "Trzech Wron" halfling nie zastał tam żadnego z towarzyszy toteż po kolejnym w tym dniu posiłku zdecydował się ruszyć "Pod dobrą kartę" gdzie grał parę dobrych godzin. Wyczerpany już nieco niziołek wypił piwo i poszedł do "Wron" gdzie wieczorem przekazał towarzyszom informację zdobyte u krasnoluda:

- Mój znajomy Magnar "Złotobrody" wspomniał, że grot tego pocisku został wykonany przez niego. Niedawno tego typu strzały kupował u niego łowca nagród o nazwisku Falkenberg. Wspominał również, że nie wie warto komuś takiemu wchodzić w drogę i nie ma pojęcia, gdzie on może teraz przebywać. Pozostaje nam poczekać jakie wieści przyniesie Ernest. Miejmy nadzieję, że ten kawałek materiału wiedzie za sobą kolejny ślad.

Po krótkim dialogu z innymi Oskar poszedł do swojego pokoju, gdzie odbył wieczorną lekcję z Ottonem. Po owocnym dniu nie pozostało niziołkowi nic innego jak modlitwa do Ranalda o przychylność w zbliżającej się misji w jamie Icheringa i położenie się spać.
 
Lechu jest offline