Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2011, 17:52   #25
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Post wspólny Graczy

- Dzień, kurwa, dobry - wyrzucając z siebie znaczną część porannej frustracji Jax zamknął za sobą drzwi pomieszczenia w piwnicy znajomego White'a - gdzie jesteśmy? - wyciągnął telefon upewniając się, że, na pewno, nawet jego antena, nie ma tu zasięgu i spojrzał na resztę trochę dłużej zatrzymując wzrok na Brewsterze - Poza tym, że w miejscu, w którym nie ma zasięgu czegokolwiek? - Po krótkiej chwili przerwy, szybkim usystematyzowaniu posiadanych faktów i odsapnięciu po jednak dość pośpiesznym przybyciu, Jax wyskoczył z kolejną rewelacją:
- Naszego drogiego, w gorącej wodzie kąpanego, orka pojmali w dzielnicy West-Suud, więc mam pytanie czy wiedział, że tam nie lubią metów?
- Chyba by się tam nie pchał gdyby o tym wiedział, aż tak niesprytny się nie wydawał, musiał w coś wdepnąć. Czego się dowiedziałeś w melinie? - wystrzelił wprost.
- W każdym razie się wepchał i gang go zgarnął pewnie już na stacji, którą ma obsadzoną... Można się zacząć zastanawiać nad akcją ratunkową... albo pogrzebem bez ciała... Niesprytny kuźwa. - zmęł słowo, może dwa na wargach i kontynuował - Nowy właściciel gruntu i zabudowań nazywa się Sprawiedliwi i jak wspominałem przez telefon nie lubi metów. Knajpa to martwy trop - zmieniła właściciela, klientelę, barmana... Zapomnij, że ktokolwiek wie cokolwiek. A, w ogóle - skąd knajpa. W nocy posiedziałem trochę na forum - Jax miał nadzieję, że do zebranych dotarło co miał na myśli mówiąc “posiedziałem” i nie będzie musiał tego tłumaczyć, a przynajmniej; nie rozwlekle tłumaczyć - i dowiedziałem się kilku rzeczy. Zaginiona występowała na forum pod nickiem Bienne i zawarła dość bliski kontakt z facetami, prawdopodobnie orkami, o nickach Ajaks i Ares. Razem umówili się na spotkanie właśnie w knajpie Metalzone, nie do końca wiem dlaczego tam... W okolicach knajpy nie działają telefony, po prostu nie ma zasięgu, więc to można uznać za wyłączenie telefonu o jakim mówił Johnson. Kredstickiem też nie ma gdzie zapłacić, więc zgadzam się ze zleceniodawcą, że dziewczyna swojego nie używała...
- Przynajmniej wiemy gdzie NIE szukać. - elf uśmiechnął się przy tym gorzko - Wiemy też za co nam NIEpłacą- za ratowanie niesprytnych. -wzrokiem przeleciał zgromadzonych, pewien, że rozumieją - Jakieś namiary na tych dwóch...?
- Zero. Przynajmniej na chwilę obecną. W profilach nic przydatnego nie mają wpisane, łączą się z puli publicznej adresów; szukaj wiatru w polu. Zostaje dzielnica i pociąg, znaczy kolejka... Jest tylko jeden problem - Niesprytny nas wszystkich widział, ma nasze numery i wie co robimy. Jak zacznie śpiewać to moja przykrywka w dzielnicy rozsypie się jak szkło. A obawiam się, że będziemy musieli tam wrócić...
- Damn..! - moduł językowy działał wedle własnej woli - Dobra, kto idzie po niego? Maks. dwóch, maks. kilka godzin - nie mamy czasu na pierdoły.

White otrząsnął się z zamyślenia:
- Ja mogę po niego pójść. Pytanie, co z nim zrobić. Ktoś zna jego fixera? Albo w ogóle tego faceta? - White odchrząknął. - Wiecie nie chcę wprowadzać niepotrzebnej paniki, ale czy on w ogóle jest po naszej stronie?
- Co to jest “nasza strona” i kto - nawet z tu obecnych - jest po tej “naszej stronie”? - pytanie Jaxa zawisło w powietrzu na tyle krótko, aby nikt nie zdążył odpowiedzieć i na tyle długo, aby każdy sobie przygotował odpowiedź - Ja nie chcę w to wnikać, pomimo tego, że nie znam żadnego z was... Ktoś, powiedzmy Johnson, wybrał nas do tej roboty. Żeby nie było nieporozumień - wiem co to jest dopuszczalna strata, nawet za dobrze wiem... Nieważne - otrząsnął się i spojrzał na metsa. - Jeżeli chcesz tam się pakować to dwie sprawy - wyjął PDA i wyświetlił mapę, obrysowując kilkanaście ulic - w tym obszarze nie ma zasięgu. Mogę spróbować zdobyć dokładną mapę... Tu, tu i prawdopodobnie tu - dorysował kilka kresek - są barykady na których Sprawiedliwi obstawili swój teren. Stacja też jest obstawiona, więc ten dworzec autobusowy, jeżeli w ogóle jeszcze czynny, pewnie też. Pod dzielnicą są kanały zwane pieszczotliwie Katakumbami; o zasięgu nawet nie marzę, plany też pewnie są do bani, jeżeli jakiekolwiek są - musiałbym sprawdzić... Samemu nie ma się co tam ładować. Jednak szukanie Niesprytnego to tylko wisienka na tort. Co w samej sprawie? Jakieś pomysły? - Jax zdawał sobie sprawę, że wytrzaśnięcie “na szybko” jakichkolwiek informacji będzie co najmniej skomplikowane, ale w końcu... Zdarzało mu się już rzeczy niemożliwe załatwiać na poczekaniu.
- Gdziekolwiek pójdziemy, poruszajmy się dwójkami, trójkami. Większa grupa, czy mniejsza przyciągnię pewnie towarzystwo.
- Z kim chcesz iść? - zapytał Adam zdając sobie sprawę, że odpowiedź nie jest logiczna. - Dziewczyna do kogoś machała kiedy wysiadła z kolejki. Do końca linii jest tylko pięć stacji, trzeba by sprawdzić jak wyglądają i kto się tam kręci. W kolejce nie jeździ już za dużo ludzi, więc... Mogę spróbować dostać się do jakiegoś zapisu z kamer na tych stacjach, czy w okolicy, ale muszę wiedzieć czy są i gdzie są umieszczone kamery. Zresztą - sorry Gregory - albo będę zajmował się ratowaniem Niesprytnego, albo - kamerami. Wydaje mi się, że to jedyny sensowny trop, aby dowiedzieć się z kim dziewczyna jechała i dotrzeć do tej osoby. Chyba, że ktoś ma lepszy pomysł?
White spojrzał na zebranych. - Ja mogę iść po tego półmózga. - Spojrzał na Grima. Kolejnego sensownego po Jaxie. - Idziesz?

Grim westchną ciężko i spojrzał na Jax’a.
- Panowie, w tym tempie to nas noc tutaj zastanie. - Jax wstał i kilka razy nerwowo przeszedł po pokoju - Sorry, mam klaustrofobie - skłamał miękko - Jeżeli mamy uskuteczniać jakąś akcję ratunkową to musi tam iść człowiek, bo tylko oni poruszają się tam bez przeszkód. Powiedzmy, że kilka godzin mogę na to poświęcić. Ponieważ nie działają telefony trzeba załatwić krótkofalówki, aby mieć jakąś łączność. Człowiek pójdzie na zwiadzie, a meta jako wsparcie w ukryciu. Nie wymyślimy niczego sensowniejszego. - usiadł dalej zachowując się jak zamknięte w potrzasku zwierzę. Zamierzał poczekać dwie, może trzy minuty i jeżeli nic nie zostanie ustalone - wyjść - zasłaniając się klaustrofobią. Nie był to najlepszy blef jaki wymyślił, ale jak na warunki wydawał się dostatecznie dobry. Równocześnie pomyślał, że “Metalzone” nie jest może tak zimnym tropem jak się wydawała - jeżeli Mario dotrzyma swojej części umowy i nie rozpłynie się w powietrzu... Nie wydawało się to bardzo prawdopodobne, ale - wszystko trzeba było brać pod uwagę... “Cholera, myślisz za wolno.” - zrugał się w myślach rozglądając się po obecnych.
-Szczerze.? Grim spojrzał w drzwi na końcu schodów. -Jestem za pomysłem Jax’a. Niech ktoś pójdzie normalnie reszta będzie mu pomagała z ukrycia.
- Wole i muszę zostać w cieniu. - Powiedział White. Przelotnie dotykając swoich elfickich uszu.
- Popieram. - odezwał się Brewster.
- Ja mogę poruszać się tuż przy naszym zwiadowcy. Mam wyszkolenie w ukrywaniu się i tropieniu ludzi. Bez urazy. - Grim spojrzał na Jaxa jakby go obraził.
- Dzielnica mimo wszystko jest dość duża, a o samochodzie można zapomnieć ze względu na barykady ustawione przez Sprawiedliwych. - Jax przyjął do wiadomości uwagę runnera, ale wyglądało na to, że zupełnie ją zignorował - Możemy spróbować zawężać obszar poszukiwań - zapewne trzymają go gdzieś w okolicach “Metalzone” - mnie przynajmniej nie chciałoby się składować zabawek daleko od sali zabawowej - “Chyba coś językowo nie tak..” - pomyślał, ale nie zajmował się poprawianiem - Nieważne, idzie mi o to, że pewnie i tak będziemy musieli się rozdzielić. Mamy dwa na dwa, co daje dwie ekipy. Może zwiadowca, szedłby górą, zresztą też nie musi łazić środkiem ulicy, a drugi szedłby od razu kanałami? Wtedy będą w stanie przynajmniej w przybliżeniu określić jak kanały mają się do układu ulic... Powinienem być w stanie przeprogramować na szybko wasze PDA, aby zapisywały trasę - w razie czego - będzie można po prostu wrócić lub wyznaczyć jakieś azymuty.
- Nie wiem co o tym sądzicie ale kanały mi nie pasują. Ja ide na dach. Przynajmniej nie będe musiał taplać się w jakiś ściekach. - stwierdził Grim.
- To też jest jakaś opcja - Jax zastanowił się przez chwilę - Jeżeli nikt cię nie zauważy, to z jednej strony zyskamy dodatkowe informacje, z drugiej - Sprawiedliwi niczego się nie domyślą... Przynajmniej na początku. O mnie wiedzą, że będę się kręcił w dzielnicy, was nie powinni zauważyć...
-Spokojnie. Nie powinni zauważyć mnie na dachu. Szczególnie w tych ubraniach. Grim poprawił luźne ubranie w czarnym kolorze.
- Panowie? - Jax spojrzał na pozostałych dwu runnerów. To, że byli tutaj we czwórkę zupełnie mu się nie podobało. Dwu gdzieś wyparowało, a w tym zawodzie się nie wyparowywało...
- Ruszajmy. Ja pójdę ulicą. - Powiedział White, który nawet przez chwilę nie pomyślał, że mógłby się wlec śmierdzącymi kanałami.
- Nie zostawię go - motocykla - na pastwę tej gównażerii w skórach... zresztą - nie spakowałem kombinezonu do łażenia po kanałach. Pokręcę się po okolicy, powęszę, będę w pobliżu, w razie W. - odparł Brewster.
- Zajebiście, po prostu zajebiście. Ja wypastowałem buty, zresztą są nowe i nie chcę ich zniszczyć. - podsumował nie starając się ukryć sarkazmu Jax - W takim układzie to po prostu nie ma sensu. Rozumiem, że plan, w takim wypadku, jest - pooglądać sobie chodniki w dzielnicy? Na powierzchni to możemy sobie nagwizdać. Jeżeli kogokolwiek gdzieś trzymają to na pewno nie na poziomie ulicy... Jak chcecie sobie połazić po dzielnicy to możecie to zrobić beze mnie. Kurwa mać! Potrzebuję jakiś zasięg . - Wstał i nie zamierzając dalej brać udziału w tej jałowej dyskusji wyszedł z piwnicy. Gdy tylko jego PDA złapało zasięg sieci wbił w wyszukiwarkę zapytanie dotyczące jakichkolwiek planów dzielnicy; liczył, że coś uda się znaleźć bez odpalania komputera, czy wchodzenia do Matrycy. “Kurwa mać!” - zaklął ponownie w myślach uświadamiając sobie, że nie ma co liczyć na jakąś kotwicę. Kurwa mać!

White wyszedł za tamtym. Potknął się o pytający wzrok jednorękiego Hansa, pchnął drzwi wejściowe i prawie wpadł na stojącego na zewnątrz Jaxa. - Nerwowy. - Uśmiechnął się do niego szyderczo. - Idę z tobą, człowieczku. - Zdecydowanie to może być ciekawe widowisko.
 
Aschaar jest offline