Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2011, 17:57   #14
Feataur
 
Feataur's Avatar
 
Reputacja: 1 Feataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetny
Słowa, które wypowiedział Seishin wstrząsnęły Shirase. Spodziewał się kłopotów, lecz to co usłyszał... Nawet przez myśl nie przeszło mu, że daimyo porwą się na tak szalony pomysł. Gdyż był on niemal zwieńczeniem snu wariata, który marzy o przejściu rwącej rzeki w jej najgłębszym nurcie. Ale jednak... Kenbatsu przypomniał sobie swojego brata, Kumo, zastanawiając się, co skłoniło niegdyś zacnego człowieka do tego postępku.
Przerywając ciszę, która zapadła po słowach Seishina, Kenbatsu uniósł głowę, a z jego gardła wydobył się głos.
- Wieści, jakie niesiesz, przyjacielu, są o stokroć gorsze, niż to, przed czym ostrzegały duchy - powiedział Shirase, a jego oczy wbite były w twarz młodego Shouriego - Dopuszczenie się zdrady wobec Cesarza mogło zhańbić imię każdego z klanów...
Przerwał, a na jego ustach pojawił się uśmiech.
- Jednak cieszy mnie to, że udało ci się uratować Dziedzica - dodał po chwili - Jego krew może przywrócić wa naszemu Cesarstwu.
Poruszył się nieco, przez co Tsukashi siedzący na jego ramieniu zakrakał i sfrunął na podłogę. Przez chwilę panowała cisza, przerywana jedynie stukotem kruczych pazurków po podłodze pagody.
- Byłeś mi zawsze przyjacielem, Shouri-kun - oznajmił Kenbatsu - I wierz mi, że swoimi słowami mimowolnie sprawiłeś mi radość. Od dawna czekałem na okazję, by odpłacić memu bratu za to, co mnie spotkało. I wiedz, że jeśli ten czas nadszedł, ja i moi sprzymierzeńcy - tu spojrzał na Tokoyogi i skinął mu głową - jesteśmy na twoje wezwanie. Oświadczam więc wam, szacowni samuraj-dono - podniósł głos, tym razem zwracając się do wszystkich zebranych - iż ktokolwiek stanie przeciw Seishin Shouri-kun, niech będzie po stokroć przeklęty. A gdy nadejdzie jego czas, służyć będzie Shirase Kenbatsu, mordując swoich pobratymców i zdrajców.
- Dziękuję za Twoje słowa, Kenbatsu-san. Nawet przez chwilę nie zwątpiłem w to, że podejmiesz słuszna decyzję.
- Shouri ukłonił się ponownie. Nieco przestraszyły go ostatnie słowa Shirase, gdyż mogły by zostać źle odczytane przez resztę. W tak niejednolitym towarzystwie o zwadę nietrudno... Shouri musiał od teraz mieć cały czas na względzie, iż dwóch z jego towarzyszy jest wyrzutkami. Mogą być zatem traktowani przez pozostałych inaczej.
Kenbatsu skinął głową.
- Pozostaje najważniejsza kwestia, Shouri-kun - powiedział Shirase, spoglądając na swego rozmówcę - Bezpieczeństwo twoje i Dziedzica. Tak samo szacownej Chou-sama. Wiesz dobrze, że słudzy daimyo mają wiele ramion niczym ośmiornica, a ich zasięg nie zna granic. To będzie problem, który należy najszybciej rozwiązać, gdyż od tego zależeć będzie nasze istnienie i dalsze działanie. Ucieczka i ukrywanie się przed wzrokiem wroga to rzadka umiejętność, którą nabywa się z trudem i wielkim ryzykiem. Co ja oraz obecny tu Shinobu Misute-san - skinął na agenta - możemy tobie potwierdzić. Ukrywać się w pojedynkę - to nie problem. Lecz ukryć Syna Niebios? To już poważne wyzwanie.
- Masz całkowitą rację, Kenbatsu-san. W tej sprawie chciałem zwrócić się do Ciebie. Dobrze wiemy, że ziemie Twojego klanu pełne są zakazanych dla większości śmiertelników miejsc. Czy duchy przodków nie byłby najlepszą strażą dla Następcy? Rozmyślałem nad tym wiele razy, próbując odnaleźć inne rozsądne miejsca. Jednak to wydaje mi się jedynym, które nie wystawia nas na ryzyko zdrady. A chyba cała sytuacja, w której się znajdujemy obrazuje nam jak w dzisiejszych czasach można ufać nawet szlachetnym. Prędzej pozostawię Yasuke-sama pod opieką istot już niezwiązanych z światem ludzi, niż właśnie człowieka.

Shirase zastygł w bezruchu, a o tym, że jeszcze spędza swój czas na tym padole łez, był oddech i ruch oczu. W końcu przemówił.
- To nadal duże ryzyko... - zaczął - Są miejsca, w których duchy przodków są silne, przez co mogą oprzeć się mocy maho, jak i brutalnej sile. Jednak - kontynuował - to są cmentarze kuchiyosesha Shirase. A ci nie pałają miłością do potomków Wielkiego Cesarza. To z ręki jego żołnierzy ginęli, a ich dusze, często żądne zemsty, broniły wstępu na cmentarze. Niemniej, jeśli udałbym się tam osobiście, zdołam przekonać przodków i prosić ich o pomoc dla młodego Dziedzica.
Spojrzał po zebranych, próbując wyjaśnić jak najprościej, co ma na myśli.
- Jest rzecz, którą każdy bushi przekłada ponad nienawiść nad wroga - mówił Kenbatsu, a jego głowa marionetkowym ruchem przesuwała się po zebranych, nikogo jednak nie zaszczycając dłuższą uwagą - To jest zdrada. Już od jakiegoś czasu przodkowie pomstują, domagając się czegoś. Po twych słowach wiem, czym to jest - sprawiedliwość i zemsta. Jednak nie na Cesarzu, ani na jego potomkach. Duchy burzą się przeciwko chaosowi, który zapanował w Miyako. Dlatego pewien jestem, iż wspomogą nas swą mądrością i siłą.
Jego uwaga skupiła się z powrotem na Seishinie.
- Mogę ukryć Cesarza - oznajmił - Jednak ktoś będzie musiał z nim zostać. A tu już nie znam nikogo, komu mógłbym powierzyć jego życie. Nie zdobędę się na to, by zostawić go u mych akolitów. Cesarska krew byłaby zbyt wielką pokusą nawet dla wiernych mi uczniów.
Seishin skierował swoje spojrzenie na wojownika z sekty Himaru siedzącego obok.
- Saite-san, czy któryś z Twoich ludzi jest w stanie pozostać w takim miejscu z Yasuke-sama? - wrócił szybko spojrzeniem do gości - Ufam wam wszystkim, jednak do walki potrzeba nam będzie wielu ramion i bystrych umysłów. Dlatego nie może to być nikt z was.
- Jeśli Chou-hime schroniłaby się w tym samym miejscu co Yasuke-sama... Osobiście pozostał bym na straży. Nie mogę sprzeciwić się poleceniom Dakai-sama. A kontakt z nim jest rzeczą ryzykowną. Miyako zostało szczelnie zamknięte. Wysyłanie wiadomości jest bardzo ryzykowne, Dakai-sama ma jednak wielu sojuszników. Jest mu łatwiej przesłać wiadomość nam, jednak przesłać wiadomość do stolicy... Nie jestem teraz w stanie zagwarantować powodzenia takiego przedsięwzięcia.

Shouri spojrzał ponownie na Kenbatsu
- Czy Chou-sama również może odnaleźć w takim miejscu schronienie?
Shirase skinął głową.
- Chodzi tu o ciągłość obecnie nam panujących - powiedział poważnie - Krew Cesarza będzie chroniona przez przodków. A więc i Chou-sama pozostanie pod ich opieką.
Shouri spojrzał po zebranych.
- Co wszyscy o tym sądzą?
 
Feataur jest offline