Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2011, 19:17   #36
Cosm0
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
- Nooo to pięknie. A mówiłem, mówiłem. Tylko ba... nikt nie słucha niziołka, co to większości ledwo do pasa dorasta... a czasem warto. Teraz masz ci babo placek - płacz będzie. Chłopcy... zróbcie miejsce wybawicielowi - powiedział Tim zakasając rękawy a myślami przelatując już po stronicach przeglądanej rano księgi magii zastanawiając się czym też ugotować celujących w jego towarzyszy złoczyńców - Kto to widział, żeby magus pchał się bezmyślnie w kłopoty jak jakiś durny, okuty w stal wo.... - niziołek ugryzł się w język zdając sobie sprawę, że otaczają go właśnie tacy okuci w stal wojownicy, a po chwili zastanowienia kontynuował - ...ork...

Już miał rzucać czar mający wybawić Gerarda i Kaldora z kłopotów, gdy jego uszu dobiegł chrapliwy głos wypowiedziany przez wyjątkowo szpetną mordę.

- A propo orków... normalnie jakbym sobie wykrakał - powiedział mag w chwili, gdy pocisk wystrzelony przez jednego ze zbirów wbił się w drzewo obok kompana. W tym momencie Tim dziękował Tymorze za dwie rzeczy - pierwszą z nich był fakt, że to nie mag był celem, drugi powód to taki, że strzelec najwyraźniej nie był górnych lotów.

- Któryś z was pamiętam lubił rąbać orki. No to do roboty. Ale zaraz, zaraz - najpierw ja - powiedział Tim szperając w jednej ze swoich kieszeni. Chwilę później ściskał w dłoni malutki woreczek z którego naprędce wyciągnął garść kolorowego pyłu.

Szarżujący ork i jego kompani nie mieli zapewne jeszcze pojęcia co ich czeka. Tim przesunął się tak by dobrze widzieć wspomnianą trójkę po czym wyrzucił w ich stronę trzymany w ręce kolorowy pył wypowiadając jednocześnie niezrozumiałe dla większości słowa mocy. Pył poderwał się do lotu napędzany siłą zaklęcia i poszybował w stronę nadciągających wrogów. Niziołek nie lubił bezsensownej przemocy ani zabijania, ale rozumiał że w niektórych sytuacjach trzeba dokonać wyboru - albo zrobi się coś czego się nie lubi, albo samemu stanie się szaszłykiem ponakłówanym różnego rodzaju żelastwem. Mag zbyt bardzo lubił swoje życie, żeby chcieć już teraz oddać się w ramiona bogów. Zresztą... co by powiedzieli rodzice... Wybór był zatem prosty.

W chwili, gdy strzała wypuszczona moment temu przez Xandera powaliła pozostałego na wzgórzu łucznika, kolorowy pył dotarł do nadciągającej trójki i rozbłysnął, wybuchając feerią barw niczym rozszerzająca się we wszystkie strony fala eksplozji. Gdy światło zniknęło pozostały jedynie dwa leżące na ziemi ciała ludzi oraz potykający się o własne nogi ork z wyjątkowo tępą miną, nawet jak na orka.

- Nooo chłopcy. Huzia na Józia! Ktoś z was pamiętam, że lubił ciąć orki. Bądźcie delikatni to może nam jeszcze co nieco powiedzą - powiedział Tim klaskając w dłonie z zadowolenia i otrzepując resztkę pyłu - Aaa... tylko to nie będzie trwać wiecznie, więc weźcie się ktoś do roboty.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.

Ostatnio edytowane przez Cosm0 : 11-01-2011 o 19:22.
Cosm0 jest offline