Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2011, 20:08   #10
Maciekafc
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
Miasteczko niewątpliwie tętniło życiem, a sprawa organizowanej wyprawy była tego dnia głównym tematem. Po wizycie w posiadłości burmistrza, mężczyzna powolnym krokiem zmierzał, raz jeszcze, ku swojemu domowi, którego zza pagórków widoczna była tylko wieża.

Zamknąwszy wielkie, masywne drzwi wejściowe Albert począł rozglądać się po pokojach. Przez tyle lat, ile mieszkał w tych murach nie zgromadził wiele przedmiotów. Stare, drewniane regały uginały się od stosów książek, atlasów czy tub ze zwojami i mapami. Razam usiadł na zaśniedziałej sofie i jeszcze raz przejrzał dokładnie swój pakunek. Mimo podeszłego wieku i słabnącej pamięci, zapakował wszystko. Jego radość przerwało głuche pukanie od frontu. Starzec pośpieszył w kierunku wejścia i szybkim ruchem uchylił drzwi. Mały posłaniec wyciągnął rękę ze zwiniętym kawałkiem papieru i oddalił się, szybciej niż mężczyzna podziękował mu.

Kilka chwil później, stary wilk morski obejrzał się jeszcze raz przez ramie, żegnając swoją biblioteczkę, masywne łoże, malutką spiżarnię. "Zaznałem tu wiele spokoju. Żegnajcie, nie łudźcie się, że jeszcze wrócę tu" Teraz puste pomieszczenia wypełnił metaliczny dźwięk zamykanego zamka..

Nieco żwawiej mężczyzna wyruszył w stronę umówionego miejsca. Dziwne podniecenie, jak przed każdym nieznanym rejsem towarzyszyło staruszkowi. W głębi spróchniałego ducha cieszył się, że jeszcze nim jego dni dobiegną końca, on sam zazna przygody, jeszcze raz będzie mógł porwać się w zabójczym tańcu wraz ze swoim kordem.

Już od wejścia na wydeptaną dróżkę widać było kilka postaci. Podchodząc bliżej, Razam mógł je rozróżnić. Wśród zgromadzonych było widać solidnie wyekwipowanego wojownika. Jego zbroja odbijała resztki promieni zachodzącego słońca. Starzec był zaskoczony, nie wiedział, że w obrębie wioski może mieszkać taki wojownik, z piękną stalową zbroją. Nieco obok stał mężczyzna zwany Hodwikiem. Albert pamiętał go. Z dala od dwóch mężczyzn, na beczcie siedział odziany w skórzany kaftan, z kapturem na głowie pewien jegomość. Dziwne, że nie chciał, najwyraźniej, utożsamiać się z nowopowstałą grupą poszukiwaczy.

Albert podszedł bliżej i poprawiając pas, spokojnym głosem rzekł:
- A zatem to z wami będę teraz podróżował. Moje imię brzmi Albert. - jeszcze raz z podziwem spojrzał na mężczyzn - Miło mi, że razem stawimy czoła przygodzie.
 

Ostatnio edytowane przez Maciekafc : 11-01-2011 o 20:10.
Maciekafc jest offline