Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2011, 23:11   #5
Endless
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=n_mpNNvCr7o&feature=related[/MEDIA]

Na jednym z wielu zielonych pagórków, pokrywających dryfującą w powietrzu skałę, znajdowały się dwie osoby - mężczyzna, o długich, złotych włosach, ubrany w luźną białą szatę oraz chłopiec, na oko dziesięcioletni, z lśniącymi w słońcu białymi włoskami, które opadały na jego zamknięte oczy. Dwójka siedziała w cieniu jedynego drzewa w okolicy, otoczona sztabem zamieszkującego je ptactwa, o różnych barwach piór, wielkościach i kształtach. Starszy mężczyzna obserwował z uśmiechem swojego podopiecznego, który siedział ze skrzyżowanymi nogami oparty o konar wysokiego drzewka i wygrywał, na podobnym do muszli instrumencie, czystą, niczym nie zmąconą melodię. Pierwotne, naturalne dźwięki zdawały się wabić wszystkie zwierzęta - nie tylko ptaki, ale i lisy, wiewiórki, dzikie konie... W świetle zachodzącego słońca, oczy starszego mężczyzny były niczym żywe, płynne złoto.

- Pamiętaj Ryuushou... - rozbrzmiał łagodny głos złotowłosego - muzyka jest wszystkim i kryje się w każdym stworzeniu... To, co inni nazywają duszą i magią... to właśnie muzyka. I każda istota jest nią obdarzona - ptaki, owady, ludzie, nawet sama natura potrafi ją tworzyć... - prowadził wykład. Ten, kto to potrafi, wyzwala się od otaczających nas zewsząd zasad i ograniczeń. Dlatego to takie ważne, abyś zdobył tę umiejętność. Tworzenie melodii to jeden z pierwszych kroków ku poznaniu Muzyki Sfer.
Chłopiec otworzył zamknięte oczy, a ich lazurowe spojrzenie zdawało się być nieobecne, niewidzące. Skinieniem głowy przytaknął, i kontynuował, utkwiwszy swe ślepe spojrzenie w szmaragdowej trawie, szeleszczącej na łagodnym wietrze.
- Muzyka napełnia sobą wszystko dookoła, tchnąc w życie nowe siły, inspirację... Chyba już to czujesz... Potrafisz widzieć dzięki jej czarowi, prawda?
Oczy ucznia zaszkliły się od napływających łez, które jego nauczyciel wytarł swoimi smukłymi palcami, uśmiechając się uspokajająco. Młodzieniec pomimo tego dalej grał, ku fascynacji zebranych tłumnie zwierzątek. Melodia rozwijała się, a widok mężczyzny i chłopca oddalał się, niczym na filmie. Gdy muzyka miała się ku końcowi, wszystko zatonęło w mroku.

- Otwórz na świat swe prawdziwe oczy, Ryuushou... - głos przemienił się w szept.

.
.
.

- Harmony... - wyszeptały śpiące usta.
Shimizu obudził się gwałtownie, zrywając do pozycji siedzącej. Chłopak leżał w łóżku, ustawionym na środku pokoju, na przeciw szeroko otwartego okna, przysłoniętego firankami falującymi na wietrze. Jego białe włosy, jak zwykle, były potargane i prezentowały praktyczny nieład. Ryuushou zamrugał kilka razy, po czym zszedł z wysokiego łóżka, lądując miękko na swych stopach.
- Obudź się, ale już... - wymamrotał zachrypniętym głosem.

Nagle stanął w miejscu, poruszył uszami. Wychwycił cichy śpiew ptaków, dobiegający go z małego parku, na który roztaczał się widok z jego okna. Wraz ze zwierzęcą pieśnią, rozchodziły się drgania, odczuwalne przez białowłosego chłopca. Powoli otworzył ociężałe powieki. Mrok momentalnie wypełnił się błękitnymi, drgającymi liniami, będącymi konturami mebli i przedmiotów w pokoju. Nucąc pewną melodię, której pochodzenia nie był w stanie sobie przypomnieć, udał się do łazienki, gdzie zażył orzeźwiającej kąpieli. W duchu podziękował za gościnność i uprzejmość mieszkańców Magnolii, a przede wszystkim starszej parze małżonków, którzy pozwolili mu spędzić noc u siebie.
"Dziś twój wielki dzień!" - powtarzał w kółko tą samą myśl, z niesłabnącym entuzjazmem za każdym razem.

Gdy skończył wszystkie poranne czynności, wliczając w to ubranie się, zjedzenie śniadania oraz gorące podziękowanie staruszkom za ich dobroć, chłopak opuścił dom i udał się w kierunku centrum miasta. Ryuushou miał 18 lat i był przeciętnego wzrostu. Cechą charakterystyczną w jego wyglądzie nie były jednak bujne, trochę przydługie już, białe włosy, ale niewidzące oczy, koloru nieba - oczy, które nigdy nie widziały słońca, chmur i trawy. Ślepota nie była jednak dla niego zbytnim problemem - w niewytłumaczalny sposób, wibracje dźwięku oddziaływały na jego umysł, tworząc konturowy obraz otoczenia. Ta niesamowita umiejętność wielokrotnie okazała się wielce przydatna, chociażby w jego wędrówce do siedziby gildii Fairy Tail. Im bliżej niej był, tym wyraźniejsze były błyszczące kontury otoczenia, bowiem gildia była hałaśliwym miejscem. I w końcu, stanął przed jej imponującym gmachem, poprawiając przeciągnięty przez ramię pasek, utrzymujący na plecach młodzieńca drewniany futerał i niewielki plecak z niezbędnymi rzeczami.
- To tu...? - zamrugał ze zdziwienia, odnotowując każdy szczegół w konturach budynku.
Do siedziby gildii co rusz ktoś przybywał, toteż młodzieniec nie zamierzał stać i czekać na jakiekolwiek powitanie, i postanowił stawić czoło resztkom wątpliwości. Było to o tyle dosłowne stwierdzenie, kiedy Ryuu zderzył się z wielką kolumną podtrzymującą wnętrze budynku. Towarzyszył temu nieprzyjemny odgłos, na dźwięk którego znaczna część obecnych spojrzała na białowłosego.
- Ajajajaj... - masował bolące miejsce, myśląc o wielkim guzie, który z pewnością ozdobi jego czoło.

I wtedy, wszystko potoczyło się swoim torem wydarzeń. Wybuchła okropna wrzawa, jeszcze bardziej zakłócająca niesamowity zmysł młodego maga. Ktoś wcisnął mu do rąk kufel z jakimś trunkiem, a druga osoba odcisnęła na jego prawej dłoni magiczny tatuaż z logiem gildii. Chłopiec z wysiłkiem przedostał się w miarę spokojne miejsce, w którym postanowił przeczekać frustrującą go biesiadę...

Fairy Tail... Dlaczego zdecydował się dołączyć? Ah tak... Miał dosyć samotnego życia... Było jeszcze coś. Coś, co krążyło po jego czystym umyśle, w towarzystwie echa przeróżnych głosów i dźwięków z przeszłości. Wspomnienia... na ich miejscu była biała plama. Plama na prawdzie o jego przeszłości... Nadzieja... Wiązał z gildią nadzieję. Pragnął je odzyskać... utracone wspomnienia...

***

Następnego ranka obudził się jako pierwszy. Kiedy pozostali jeszcze spali, Ryuushou chodził po pomieszczeniu, nucąc radosną melodię, co pozwalało mu na częściowe postrzeganie otoczenia. Oględziny zakończył przy ladzie, za którą stała wesoła Mira Jane.
- Ohayio. - powiedział nieśmiało, usadowiwszy się na stołku przy barze.
Białowłosa akurat szukała czegoś pod ladą więc tyko wesoło rzuciła:
- Heh, hej po czym zagłebiła się pod drewniany blat całkowicie. Po chwili wyłoniła się uśmiechnięta trzymając w dłoniach jakąś butelkę i zwróciła się do Ryu promiennym uśmiechem.
- Ty jesteś jednym z nowych rekrutów prawda? Ry.. Ryuushou o ile dobrze pamiętam? Mów mi Mira. Podać Ci coś?
Chłopiec dotknąłem palcem brody.
- Zjadłbym coś! - rzucił wesoło, przenosząc pusty wzrok na dziewczynę za ladą. Tak, jestem nowym członkiem... cokolwiek to znaczy. - zamyślił się.
- To znaczy mniej więcej tyle, że dołączyłeś tu stosunkowo niedawno. - oznajmiła i zaśmiała się. - To na co konkretnie masz ochotę?
- Hmmm... poprosiłbym o specjalność zakładu. - odparł po dłuższym namyśle.
Dziewczyna zamyśliła się patrząc na półki a po chwili krzątania się za ladą przed młodym muzykiem wylądował talerz z pysznie pachnącym mięsiwem, chrupiąca bułka oraz szklanke wypełnioną sokiem.
- To ci powinno smakować. - powiedziała białowłosa znowu uśmiechając się w typowy dla niej, miły sposób.
Białowłosy wciągnął do nozdrzy zapach potrawy, po czym rzucił się na nią, czyniąc w talerzu straszliwe spustoszenie. Danie zniknęło w błyskawicznym tempie, a posiłek maga został zakończony wychyleniem szklanki z sokiem i wypiciem jej zawartości jednym tchem.
- Mmm, to było wyśmienite! - powiedział z uznaniem. Masz nie tylko ładny głos, ale i dobrze gotujesz, Mira-san...
Dziewczyna uśmiechnęła się do chłopaka i łapiąc pobliski kufel w celu wyczyszczenia go odpowiedziała.
- Tak ty na głos na pewno zwracasz uwagę. Mistrz mówił mi o tym że postrzegasz świat trochę inaczej.- mówiąc to potarła naczynie. - A gdzie reszta twoich nowych znajomych?
- Nie wiem. Nie widzę ich. - odparł beztrosko.- Szczerze mówiąc, nawet nie znam pozostałych... Powinienem ich znać?
Po pierwszej części zdania Mira speszyła się trochę jednak jej konsternacja nie trwała długo.
- Ale przecież chyba ich słyszysz?- zapytała zaciekawiona.-[/i] Jak ty właściwie widzisz? A co do nowych rekrutów, to na pewno poznacie się wszyscy niedługo![/i] - powiedziała radosnym tonem.
- Sam tego nie rozumiem... - westchnął. To po prostu samo się dzieje. Gdy słyszę jakiś dźwięk, jego wibracje rozchodzą się w powietrzu, a ja wtedy widzę lśniące kontury przedmiotów, domów, ludzi... Nie wiem, czy taki się urodziłem, czy coś się stało... Nie wiem... - chłopiec powiercił się przez chwilę na stołku, po czym spojrzał w kierunku śpiących magów. Widzę ich oddechy. - dodał.
- To ciekawe - powiedziała przytykająca palce do ust zamyślona Mira.
- A jak z twoją pamięcią już lepiej? Mistrz mówił, że masz z nią pewne problemy. - zagadnęła.
Shimizu wzruszył ramionami.
- Mam różne sny. Widzę w nich. Jakieś sceny... Nie wiem, czy to są wspomnienia... Makarov-sama mówił, że tak się może dziać.
Mira przytaknęła i wróciła do czyszczenia kufla. Chwilę później, do lady dotarł jeden z pozostałych magów, śpiących w gildii. Po krótkiej rozmowie, Ryuushou zeskoczył ze stołka i udał się w kierunku jedynego ocalałego stołu, przy którym usiadł i położył na nim futerał. Wyciągnął z niego ozdobne skrzypce i zaczął je stroić, od czasu do czasu sprawdzając, czy mają upragniony ton. Dopiero kiedy przy ladzie dźwięczały głosy magów wyjętych spod objęć Morfeusza, chłopiec dołączył do nich, zaciekawiony tym, co ich tak poruszyło.
- Sumimas... - zaczął zdanie z tyłu, ale nie dokończył swej kwesti. Przerwało ją bowiem potknięcie się o przewrócone krzesło i głośne zderzenie czołowe z podłogą. Kto się obrócił, ujrzał przeciętnego wzrostu młodzieńca z potarganymi, białymi włosami. Chłopiec w mig podniósł się na nogi. Zmieszany potargał ręką swą czuprynę, a jego zamknięte oczy zdawały się być wesołe, o czym świadczył nieśmiały uśmiech na jego twarzy.
- Czy mógłby ktoś powiedzieć mi, co to za misja? Nie za bardzo potrafię czytać... - skończył zawstydzony.
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....
Endless jest offline