Yavandir
Elf pochwycił kuszę. Widząc "odsiecz" zaklął, miał nadzieję, że Kosma wywiezie hrabiego i że nie będzie się oglądał.
Jeden z oddziału świętej pamięci Hugona dostrzegł Yavandira i bodąc konia piętami ruszył do szarży. Nic niema straszniejszego od szarżującego i obleczonego w blachę bandyty. Yavandir podrzucił kusza do ramienia i ledwo co mierząc posłał bełt wprost w oko napastnika. Bandyta zwalił sie z siodła, elf upuścił bezużyteczną już kusze i wskoczył na przebiegającego obok wozu konia. Dobył miecz z przewieszonej przez plecy pochwy i zawrócił. Nie miał zamiaru się przebijać przez "odsiecz", ruszył galopem w kierunku rzeki. W jej nurcie upatrywał ocalenia. Lecz nie zapomniał też o swoich plecach. |