Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2011, 10:51   #183
Komtur
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Zygfryd był wkurwiony. Co chwila natykał się na zdrajców. Przeklęci Du'Ponte nie wiadomo ilu zdołali przekupić, a ilu potajemnie wprowadzić na zamek. Lewe ramię miał całkowicie bezwładne, ryj strzaskany, a w łbie mu się kręciło. Mimo tego udało mu się zachować trzeźwość umysłu. Miał pięciu zbrojnych i ich był pewny.
- Prać każdego, którego nie znacie i który wydaje wam się podejrzany - rozkazał zbrojnym -I trzymać się w kupie! Za mną!

I ruszyli, niczym stado wygłodniałych wilków. Szli niczym żniwiarze pośród zbóż, metodycznie kosząc wszystkich którzy im się nie podobali. To że mogli ubić i wierne sługi nie miało teraz dla nich znaczenia. Ważne było by jak najszybciej opanować sytuację i wziąć się do gaszenia pożaru. Roztrzaskane czerepy, ucięte ręce, wyprute bebechy to obraz jaki pozostawiali po swoim przejściu.
Grupa ich początkowo mała, w miarę ich śmiertelnego pochodu zaczęła rosnąć w siłę, gdy przyłączali się do niej kolejni wierni słudzy rodu d'Arvill.
Jednego czego się obawiał Zygfryd to kolejnego zdradzieckiego ciosu w plecy. Starał się więc być jak najbliżej wiernej piątki wojów, zachowując przy tym dużą ruchliwość.
 
Komtur jest offline