Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2011, 17:25   #7
Kali
 
Kali's Avatar
 
Reputacja: 1 Kali nie jest za bardzo znany
Kiedy obudził się wczesnym rankiem, a w jego oczy biły nieczule promienie słoneczne, szybko zorientował się, że całą noc przeleżał na jednym z tutejszych stołów. Nie chcąc robić zamieszania, szybko zebrał się z miejsca i zaczął się ogarniać. W końcu jednak zorientował się, że nie jest w pomieszczeniu sam, a do tego są tu też kobiety. Więc nie chcąc robić zamieszania, podszedł spokojnie bliżej lady. Jego charakterystyczne dwukolorowe oczy: jedno jest zielone, zaś drugie niebieskie, lśniły w promieniach słońca przelatujących przez okna. Najbardziej wyróżniają go jednak jego czerwone włosy, będące we wiecznym nieładzie tak więc po spaniu nie musi się czesać. Na czole ma tatuaż, który przedstawia jakieś słowo w obcym języku. Na sobie ma zaś białe spodenki i czarną bluzkę z długim rękawem, a jego dłonie owinięte są bandażami. Na jego prawym piszczelu widnieje chluba wszystkich członków Fairy Tail, a dokładniej mówiąc logo gildii w kolorze niebieskim.

Spojrzał przez ramię jednego z nowych członków gildii, którzy wkroczyli w jej szeregi razem z nim i ujrzał kilka pierwszych słów ogłoszenia, które najwyraźniej było propozycją misji. Jak się szybko zorientował po tym co mówiła reszta, misja tą zaproponowała im sama Mirajane, która jak zwykle była bardzo piękna.
- Witajcie. Jestem Dante Aizawa. Czy coś mnie ominęło? Szykuje nam się jakaś zabawa?
Kiedy usłyszał słowa dwójki nowych towarzyszy, którzy dołączyli do Fairy Tail wczorajszej nocy, uśmiechnął się przyjacielsko do Andher'a, bowiem jako jedyny zrewanżował się podaniem swego imienia. W końcu jednak wyłapał chwilę ciszy nie chcąc nikomu wchodzić w słowo i przemówił raz jeszcze.
- To co robimy? Skoro tak nas zachęcają to chyba trzeba się zdecydować. Moja sakiewka nie jest zbyt pełna, a z czegoś żyć trzeba. W tym budynku też nie chcę mieszkać do usranej śmierci. Więc jak? Ja jestem za tym, aby przyjąć to zadanie. A jak reszta? - Powiedział mając nadzieję, że wszyscy podzielają jego zdanie.

Niestety na jego pytania nikt nie raczył odpowiedzieć, trochę go to irytowało więc zasiadł w ciszy przy ladzie i postanowił, że woli pozostać bierny w rozmowie i wsłuchiwać się bacznie temu, co będzie mówić reszta. Miał nadzieję, że przez takie działanie dowie się czegoś bez wymuszania na innych, aby zwrócili na niego uwagę. Zamówił coś do jedzenia i picia, po czym zapłacił za śniadanie jedną złotą monetą, która znajdowała się prawie na dnie sakiewki i zajął się posiłkiem, aby w podróży do której miał zamiar przystąpić, nie umrzeć z głodu. Pamiętał jednak, że w plecaku ma jeszcze prowiant, więc ta myśl bardzo go ucieszyła.
*Ciekawe czy inni też o tym pomyśleli. W końcu wszystko może się zdążyć, dobrze że zawsze staram się być dobrze przygotowany do wyprawy.*
Po posiłku udał się do toalety, aby się trochę odświeżyć na spokojnie i dopiero wtedy powróciły myśli ze wcześniejszej nocy. Dopiero teraz zorientował się, że większości nocy nie pamięta i gdy zamknie oczy widzi jedynie urwane klatki przedstawiające jakby slajdy z różnych sytuacji. Począwszy od powitanie, po fruwające krzesła i stoły, a kończąc na iskrach i błyskach świadczących o użyciu magii.
*Mam nadzieję, że niczego wczoraj nie zbroiłem. W sumie to i tak każdy ma to tutaj gdzieś, więc nie ma czym się przejmować.*
Pocieszając się tak w duchu wyszedł do głównej sali, aby odebrać wspomniany przez innych bilet zwracając się do Mirajane i reszty.
- Wielkie dzięki za pomocą. Bardzo chętnie wykonam to zadanie i mam nadzieję, że nie będę działał samotnie. Chętnie poznam was bliżej, więc do zobaczenia potem.
Powiedział po czym zakładając plecak na obydwa ramiona wyszedł bez słowa z pomieszczenia, odwracając się do pozostałych, aby przyjrzeć się ich reakcji na jego słowa. Miał nadzieję, że reszta też się ruszy do roboty, bo to jedyna możliwość, aby w końcu zarobić jakieś pieniądze.

Kiedy wyszedł na zewnątrz rozejrzał się dookoła, aby zapoznać się z okolicą, bowiem w promieniach słońca wyglądała zupełnie inaczej i po wciągnięciu przez nos świeżego powietrza z uśmiechem na twarzy pomaszerował na stację.
 
Kali jest offline